Zbliżająca się wizyta prezydenta Trumpa i jego rozmowa z prezydentem Dudą, to właściwy moment na złożenie USA konkretnej oferty rozmieszczenia na terenie Polski broni atomowej. Jako członek NATO Polska byłaby współodpowiedzialna za utrzymanie w swoich granicach odpowiedniej infrastruktury sfinansowanej ze środków NATO w ramach tzw. „nuclear sharing”.
* * *
W wyniku splotu licznych wydarzeń i przetasowań na scenie międzynarodowej, w ostatnich latach Polska przejęła rolę Niemiec, jako najbardziej wysuniętego na wschód Europy strategicznego członka Paktu Północnoatlantyckiego. Ukoronowaniem tej wiodącej roli naszego kraju powinno być, ufam że już niedługo, rozmieszczenie w naszych granicach broni atomowej. Aby mogło do tego dojść, w pierwszej kolejności do pomysłu przekonać należy Amerykanów.
Stany Zjednoczone na pewno będą zainteresowane taką ofertą. Czy z niej skorzystają zależy przede wszystkim od stanowiska innych największych graczy na mapie świata, oraz od negocjacyjnej strategii Polski.
Zdecydowany sprzeciw Niemiec i Rosji łatwo przewidzieć. Niezadowolenie Niemiec raczej nie będzie martwić Amerykanów, nawet w przypadku eskalowania przez niemieckich polityków rozdźwięków na linii Berlin-Waszyngton. Republika federalna już od dłuższego czasu staje okoniem w sojuszu północnoatlantyckim. Wiadomo, że na wiodącą rolę Niemiec w NATO Ameryka nie może liczyć. Obecny POTUS mówił o tym otwarcie w trakcie swojej kampanii wyborczej.
Reakcja Rosji na pewno będzie zdecydowana i gwałtowna. Moskwa już w trakcie rozszerzania NATO zażądała gwarancji nierozmieszczania w strefie nowych krajów członkowskich broni ofensywnej sojuszu. Amerykanie z całą pewnością uważnie będą rozważać reakcję Rosji. Tak jak obserwują wzmożoną aktywność Rosjan w kilku kluczowych regionach świata jak Bliski Wschód, Azja i Europa Środkowa. Ta wzmagająca się aktywność ofensywnych poczynań syberyjskiego niedźwiedzia może tym bardziej skłaniać liderów USA to wdrożenia polskiej oferty.
Smaczku sprawie dodają kierowane pod adresem Trumpa oskarżenia o sekretne układanie się z Rosją. Poparcie USA dla rozmieszczenia broni atomowej w Polsce, ostatecznie przecięłoby spekulacje na temat rosyjskich wpływów na amerykańskiego prezydenta, któremu kandydatka Clinton usiłowała przyprawić gębę pacynki Putina.
Przy oczywistym sprzeciwie Putina, umieszczenie w Polsce broni jądrowej to logiczne rozszerzenie sojuszu Polski i USA, nabierającego szczególnego znaczenia w świetle rozwoju sytuacji w Europie Zachodniej. W rozmowach z amerykańskimi partnerami Polska użyć może szeregu mocnych argumentów.
Pierwszym jest wyjątkowa stabilność Rzeczypospolitej. Kraje europejskie posiadające broń atomową, czyli Francja, Niemcy, Włochy i Wielka Brytania szargane są społecznymi niepokojami i rozchwiane atakami terrorystycznymi muzułmańskich zamachowców. Centrum tzw. starej Unii zdecydowanie straciło już status krajów stabilnych, spokojnych i przewidywalnych. USA są w krytycznej potrzebie stabilnego, bezpiecznego i przewidywalnego sojusznika w centrum Starego Kontynentu, jakim obecnie jest Polska.
A szukając sojuszników nie liczy się na sentymenty lub niepraktyczne przyjaźnie. W polityce kluczowe są pragmatyzm i zimna kalkulacja. Mało na świecie tak pragmatycznych polityków jak amerykańskie elity. I właśnie ów pragmatyzm winien być kolejną kartą przetargową polskiej dyplomacji w rozmowach z Amerykanami. Po wpłynięciu pierwszego tankowca pod amerykańską banderą do gazportu w Świnoujściu, dalsze harmonizowanie polskiej gospodarki z największą gospodarką świata, pozwoli decydentom z Waszyngtonu dostrzec wymierne (czytaj finansowe) korzyści.
Największy zysk USA to przede wszystkim jednak przesuniecie środka ciężkości militarnych sił najdalej na wschód Europejskiego kontynentu i utrzymanie tego środka grawitacji w stabilnym ekonomicznie, politycznie i socjalnie kraju opartym na kulturze chrześcijańskiej.
Zaś benefity dla Polski są oczywiste. Pierwszy i zapewne najważniejszy to bezpieczeństwo i ochrona przed agresja z zewnątrz. Krótkie spojrzenie na mapę świata pokazuje zupełną nienaruszalność granic krajów, w obrębie których znajduje się atom. Ale zwiększenie bezpieczeństwa to tylko jedna z korzyści.
Mnożą się następne, jak choćby wejście Polski w wąski i skrajnie elitarny krąg państw (NATO Nuclear Sharing) decydujących o kształcie świata i mających kluczowe znaczenie dla utrzymaniu globalnego pokoju. Podniesienie międzynarodowej rangi państwa automatycznie pociąga zainteresowanie inwestorów, a zatem tworzy miejsca pracy i potencjalnie wpływa na poprawę infrastruktury.
Ta lokalna zmiana w Europie, polegająca na przesunięciu broni nuklearnej sojuszu na wschód od Odry byłaby znaczącą zmiana układu sił na świecie. Dlatego pomysł spotyka zawsze potężna krytyka. Zamysł jednak nie jest nowy i wspominał o nim już Jarosław Kaczyński wywołując gwałtowną reakcję wśród polskiej opozycji wydającej się wyrażać obawy Niemiec i Rosji.
Ich sprzeciw wobec rosnącej roli międzynarodowej Polski nie jest jednak niczym nowym. Odpowiedzią na niego powinno być kontunuowanie działań w kierunku wzmacniania roli Polski, jako lidera regionu poprzez pogłębianie współpracy Grupy Wyszehradzkiej i w przyszłości powiększenia o nowych członków z Europy Środkowej.
Nadszedł właściwy czas, aby wykonać ten śmiały ruch i zaprosić Amerykanów do dyskusji nad rozmieszczeniem w Polsce broni nuklearnej NATO, na warunkach korzystnych dla obu stron. Propozycja taka, złożona przez lidera regionu, jest jak najbardziej na czasie i na miejscu. Nie wywoła ona zdziwienia naszych amerykańskich sojuszników, a na pewno wzbudzi ich zainteresowanie.
=====
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3979
Jeśli już to tylko własna.
No i najpierw trzeba się pozbyć prusko-ruskiej agentury - na dzisiaj to dla nas największe zagrożenie, a czyszczenie jakoś niezwykle opornie idzie.