CZĘŚĆ CZWARTA
VI KRÓTKI PRZEGLĄD "CHARYZMATÓW" U "CHARYZMATYKÓW"- cz.3
.„Choć serce mi się kraje, gdy widzę spustoszenia dokonywane w winnicy Pańskiej oraz profanację sanktuarium Kościoła, jestem przecież pełen nadziei, ponieważ Pan nasz powiedział: bramy piekielne go nie przemogą.” ( „Koń trojański w mieście Boga”- Dietrich von Hildebrand).
„Kto modli się z heretykami, sam staje się heretykiem” – św. Agaton, Papież.
3. Cheerleaderki w Kościele, czyli „charyzmaty” niedrogo sprzedam.
W niektórych "wspólnotach charyzmatycznych” w czasie tzw. nabożeństw uwielbienia odbywa się występ kobiet z flagami zwany flagowaniem. Także i ta umiejętność traktowana jest jako „charyzmat”. Byłem kilkakrotnie świadkiem takiego pokazu w katedrze radomskiej właśnie w czasie tzw. nabożeństw uwielbienia organizowanych przez grupę ludzi z tzw. wspólnoty spod znaku Szkoły Nowej Ewangelizacji oraz ich moderatora księdza- egzorcysty mającego dość częsty zwyczaj oklaskiwania Pana Boga („trzy oklaski dla Pana Boga”).
Aby mieć pojęcie z czym mamy do czynienia oraz skąd flagowanie do Kościoła Katolickiego przychodzi zacznę od krótkiego opisu:
„Flagowanie – jest jedną z charakterystycznych praktyk religijnych stosowanych przez niektóre wspólnoty zielonoświątkowej, charyzmatycznej lub neocharyzmatycznej gałęzi ewangelikalnego protestantyzmu. Celem praktyki jest oddanie chwały i uwielbienie Boga. Zazwyczaj towarzyszy jednej z części nabożeństwa, określanej jako uwielbienie, podczas której wierni modlą się jednocześnie własnymi słowami lub w nieznanym języku, praktykują prorokowanie, uzdrawianie chorych, wypędzanie demonów i inne charyzmaty. Zazwyczaj w wyniku tych manifestacji narasta wśród wiernych potrzeba podziękowania Bogu i uwielbienia go, co swój wyraz znajduje w oklaskach, pieśniach religijnych, okrzykach, tańcu, flagowaniu itp. Flagowanie jest także częstym elementem uwielbienia odbywającego się podczas zielonoświątkowej uroczystości weselnej. Praktyka flagowania, podobnie jak większość charyzmatycznych praktyk uwielbieniowych, oparta jest na biblijnej Księdze Psalmów:
"Będziemy się weselić ze zwycięstwa twego i w imię Boga naszego wzniesiemy sztandary! Niech Pan spełni wszystkie prośby twoje!"
https://pl.wikipedia.org…
Właśnie osoby ze wspomnianej radomskiej „wspólnoty” Szkoły Nowej Ewangelizacji w styczniu br. roku rozsyłały do innych członków, a także do kandydatów do „wspólnoty” wiadomość tekstową sms następującej treści:
„Kochani. 21-22 stycznia 2017 w Jedlni w ośrodku Zacisze odbędą się Warsztaty Tańca z Flagami prowadzone przez Panią Iwonę Dreger- prowadzącą grupę Uwielbienia Flagami podczas spotkania Jezus Na Stadionie oraz Wrocławską Szkołę Tańca Z Flagami. Koszt warsztatów 120zł. W kwotę wliczone są obiady. Możliwy ewentualny nocleg w ośrodku (koszt noclegu 25 zł). Informacje dodatkowe oraz zapisy u mnie lub Ewy D…(nazwisko wykropkowane przeze mnie, A.W.) Z Panem Bogiem.”
Interes posiada więc wymiar szerszy niż lokalny i, jak widać, rozwija się. Wszystko oczywiście , w Imię Jezusa i dla Jezusa.
Z pewnością, jeśli tego rodzaju działalności nie zostaną przez Pasterzy zduszone, to po tym etapie doczekamy się w naszych kościołach kolejnych, i będziemy mieli okazję zapoznać się z ofertą głosicieli „ewangelii sukcesu” na światowym poziomie. Lecz ks. bp Siemieniewski mimochodem wspomina, że przypadki wynaturzeń większego kalibru już w Polsce się zdarzały.
Oddajmy Mu głos :
"(…)
Oto próbka takiego pseudoproroczego działania w najgorszym stylu: jeden z listów niezmiernie popularnego głosiciela pentekostalnej wizji health and wealth Gospel nazwiskiem M. Cerullo. List ten został rozesłany masowo w latach 90. w Wielkiej Brytanii. Niestety, nie jest to odosobniony przypadek, podobne ekscesy spotyka się niekiedy również w Polsce, zarówno w niekatolickich, jak i katolickich formach pentekostalno-charyzmatycznych.
„Bóg często działa w niezwykły sposób i dziś z drżeniem piszę o tym: Bóg powiedział mi, abym uwolnił Namaszczenie Finansowe Czasów Ostatecznych. Czy chcesz tego błogosławieństwa? Jeszcze nigdy w czasie mojej posługi Bóg nie polecił mi czegoś podobnego. Ale muszę być posłuszny Jego planom. Dla uczczenia moich 63. urodzin proszę cię, abyś modlił się, by poszerzyła się twoja wiara i byś przesłał mi 63 funty, jeden funt za każdy rok. Nie prosiłbym o to, gdybym nie wiedział, że Bóg obficie WYNAGRODZI CI TO.
Nie zwlekaj. Zrób to teraz. Zrób to duchowo. Zrób to zaraz – a ja połączę się w Duchu Świętym, modląc się w językach za twoje potrzeby. Nie czekaj. Uruchom swoją wiarę, odsyłając wypełniony formularz Namaszczenia Finansowego Czasów Ostatecznych” .
(…)
Kenneth Hagin, główny nauczyciel osławionego Ruchu Słowa Wiary, uczy: „Mamy modlić się o konkretny rezultat. Jeśli nie ma rezultatu, to nasze życie modlitwy jest klęską [.] jeśli modlisz się o pieniądze, to wydaj rozkaz, aby te pieniądze zostały uwolnione w imię Jezusa [.] W imię Jezusa mogę rozkazać pieniądzom, aby przyszły do mnie” . Jest to w pojęciu Hagina prosta i skuteczna technika: „Kiedy się modlisz o coś, nigdy nie używaj słowa «jeśli» w tej modlitwie. Gdybyś go użył, to zastosujesz błędną regułę, i modlitwa nie zadziała” . Gdyby zaś ktoś kłopotał się, że być może niektóre pragnienia wyrażane na takiej „modlitwie” są niewłaściwe, to uspokajająca odpowiedź jest gotowa: „człowiek zbawiony i chodzący w towarzystwie Boga ma właściwe pragnienia w swoim sercu” .
Jako komentarz do tych słów Hagina dodać można tylko już tylko jedno pytanie: jeśli to nie jest gnostyczna magia w najczystszym wydaniu, to co nią jest? Jakkolwiek chrześcijaninowi o tradycyjnych poglądach prawdopodobnie trudno w ogóle uwierzyć, że taki sposób myślenia jest możliwy u chrześcijanina, to jednak wcale nie jest wyjątkową rzadkością w środowiskach pentekostalnych.
(…)
Niech przekonaniu się, że realia są w tej mierze zatrważające, posłuży jeszcze jeden tekst, tym razem autorstwa Glorii Copeland. Jest to osoba popularna w kręgach ludzi poszukujących prowadzenia przez Ducha Świętego, a jej przybycie do Frankfurtu wraz z mężem Kennethem Copelandem we wrześniu 2001 roku anonsowało poważne pentekostalne czasopismo „Charisma” , tworzone przy współpracy Odnowy Charyzmatycznej głównych Kościołów Niemiec. Gloria Copeland, pisząc, że „wolą Bożą jest powodzenie”, rozwija nauczanie Johna Avanziniego i Morrisa Cerullo i snuje swoje refleksje na temat obietnicy Jezusa „otrzymania stokroć więcej” przez tych, którzy „opuszczą wszystko dla Niego” (Mk 10, 30):
„Daj 10 dolarów a otrzymasz tysiąc. Daj tysiąc, a otrzymasz sto tysięcy. Wiem, że umiesz mnożyć, ale chcę, abyś czarno na białym zobaczył, ile to naprawdę jest «stokroć». Daj dom – a otrzymasz sto domów; albo wartość jednego domu – a otrzymasz sto razy więcej. Daj samochód – a będziesz zaopatrzony w samochody przez całe życie. Krótko mówiąc, tekst Marka 10, 30 to dobry interes” .
Oczywiście, zdarzało się aż nazbyt często w historii chrześcijaństwa niegodziwe czerpanie korzyści materialnych przez grzesznych chrześcijan w Kościele, to chyba jeszcze nikt nigdy w dziejach nie reklamował otwarcie Ewangelii Jezusa Chrystusa jako świetnego interesu finansowego, mając przy tym poklask milionów ludzi uważających się za chrześcijan.
https://gloria.tv/articl…
https://wobronietradycji…
https://wobronietradycji…
4. „Bogdanie, Pan właśnie uzdrawia Twój kręgosłup”, czyli „ charyzmatycy" prorokują cuda .
Albo: „Anno, cierpisz na niepłodność, ale Pan cię uleczy i będziesz miała sześcioro dzieci”.
To autentyczne wypowiedzi „ojca” Daniela Galusa z sierpnia 2016 roku wygłoszone do parotysięcznego tłumu zgromadzonego na spotkaniu w Przeprośnej Górce pod Częstochową przy Sanktuarium Św. o. Pio.
Jako ciekawostkę uczynię wtręt o konferansjersko-wodzirejskich zdolnościach „ojca” Daniela. Było więc m.in.: „teraz obrocik w tył, a teraz obrót w przód”.
Niech nikogo nie dziwi tak szeroki zasób umiejętności, wszak liderka grupy, w której podróżowałem, już w autokarze autorytatywnie oznajmiła, iż „ojciec Daniel posiada wszystkie charyzmaty”.
Wprawdzie w drodze powrotnej usłyszeliśmy, iż następny wyjazd w październiku do księdza Cyrana, a „ ten to dopiero ma moc”, więc należy przypuszczać, że istnieje zasób charyzmatów jeszcze większy niż „wszystkie”.
Wtrącam tę dygresję, aby pokazać poziom infantylności, żeby nie powiedzieć głupoty, a zarazem sposób nakręcania atmosfery, gdyż mamy tu do czynienia z „liderką wspólnoty”.
Na „nabożeństwach uwielbienia”, na których bywałem w radomskiej katedrze, ksiądz prowadzący, a także liderzy i członkowie wspomnianej już grupy ze Szkoły Nowej Ewangelizacji byli jednak bardziej nieśmiali niż „ojciec” Daniel. Schemat „charyzmatu prorokowania uzdrowień” wygląda w ich przypadku następująco: „ufam, że Pan uzdrawia dziś osobę z…” (wstawić dowolną niedyspozycję).
Cóż, to jeszcze nie ten poziom „charyzmatycznego” wtajemniczenie, co u „ojca” Daniela.
Odłóżmy na bok humorystykę.
Na różnego rodzaju spotkaniach „uwielbienia” i „uzdrowienia”, tych bardziej kameralnych (jak choćby w radomskiej katedrze), oraz tych o zdecydowanie większym rozmachu pojawiają się świadectwa „uzdrowionych”.
Niektóre brzmią humorystycznie, jak np. księdza – „trzy oklaski”, o którym wspomniałem wcześniej, odpowiedzialnego za Odnowę na swym terenie, który dał "świadectwo", jak to „Pan” uleczył jego bolący ząb, który następnie …został usunięty; albo takie, jak to „Pan” naprawił czyjś… samochód (proszę wierzyć, jedno i drugie słyszałem osobiście).
Lecz jest całkiem sporo poważnych wystąpień o uzdrowionych relacjach małżeńskich, czy uzdrowieniach z ciężkich chorób.
Nie czuję się na siłach, aby oceniać autentyczność takich świadectw, w sytuacji, gdy są to dla mnie osoby zupełnie anonimowe. Pamiętajmy jednak, jak głęboką ostrożność zaleca w takich przypadkach Kościół Katolicki. Jak głębokiej analizy i weryfikacji każdego przypadku dokonuje, aby można było ogłosić: tak, niewątpliwie mamy do czynienia z przypadkiem, z medycznego punktu widzenia, niewytłumaczalnym.
Lecz nawet, jeśli w dobrej wierze przyjmiemy prawdziwość takich świadectw, to znowu przypomina się kazus Harrisa, przed laty organizującego swe seanse także w bardzo wielu polskich kościołach.
Zacytuję jeden z internetowych komentarzy:
„Skąd jednak pewność, że księża charyzmatycy także ci z innych kontynentów nie robią tego samego co Harris? Jeśli fenomeny te same i skutki te same, to i może źródło to samo? Jeśli ktoś naprawdę oczekuje cudownego uzdrowienia powinien pojechać do sprawdzonych sanktuariów maryjnych, jak Częstochowa lub Wąwolnica, gdzie prowadzona jest dokumentacja lekarska, ale przedtem powiedzieć: „Bądź wola Twoja”, „Panie, jeśli to możliwe zabierz ode mnie ten kielich…”. Pan Bóg być może wysłucha, a być może da ten krzyż dla uświęcenia, krótszego czyścca i lepszego miejsca w niebie.”
http://rzymski-katolik.b…
Warto też zawsze przypominać o tym, jak wielką wartość w chrześcijaństwie posiada cierpienie.
Ponownie sięgnijmy do analizy bp-a Siemieniewskiego (nieco ogólniejszej natury):
„Nie bez przyczyny jeden z autorów systematyzujących mnogość amerykańskich prądów religijnych nazwał ugrupowania tego nurtu (pentekostalno – charyzmatycznego, przypis mój, A.W.) sektami egocentrycznymi . Wliczył do ich grona Christian Science, Divine Scientists, Unity School of Christianity i New Thought. Wszystkie one stopniowo przekształciły religię chrześcijańską w system osobistych gratyfikacji dla wyznawców Ewangelii. Główną ich tendencją było zapewnienie wiernym psychicznego komfortu, powodzenia życiowego i zdrowia fizycznego. Chrystus jawił się w tych systemach jako człowiek, który posiadł tajemnicę dostępu do boskiej mocy. Celem członka egocentrycznych sekt było nauczenie się, jak wejść w posiadanie tej samej uzdrawiającej mocy i jak za jej pośrednictwem dowolnie sterować rzeczywistością.
(…)
Tragiczny stan, do jakiego zostali doprowadzeni wyznawcy pociągnięci orędziem „ewangelii sukcesu” obrazuje konieczność przypominania dziś w środowisku pentekostalno-charyzmatycznym dawniej zupełnie fundamentalnych oczywistości: „głoszone przez nas orędzie ma więcej wspólnego z problemem grzechu niż z bólami głowy, winy i przebaczenia – niż reumatyzmu” . Pewne nurty pentekostalizmu zeszły na dno tak głębokie, że należy wygłaszać takie właśnie zdania, informujące, co to jest chrześcijaństwo.
(…)
Z powodu zdecydowanego radykalizmu tych surowych ocen trzeba nam się odwołać do autora z całą pewnością niezmiernie przychylnego pentekostalizmowi, jakim jest protestant Harvey Cox:
„Pentekostalizm mógłby zniknąć, rozpływając się w fali New Age. Popularność «teologii zdrowia i zamożności» pokazuje, jak szybko mogłoby to nastąpić” .
https://gloria.tv/articl…
https://wobronietradycji…
https://wobronietradycji…
I jeszcze, dotyczący tej samej materii fragment znakomitej publikacji ks. prof. A. Kobylańskiego:
„Po pierwsze, bardzo często w nauczaniu wielu liderów zielonoświątkowych mamy do czynienia z daleko posuniętym synkretyzmem religijnym. Niestety, słuchacze nie mają najczęściej świadomości, że treści religijne, które bezkrytycznie przyjmują, są obce dla kościoła lub wspólnoty religijnej, do której obecnie należą. W wielu krajach katolicy przyjmują jako własne np. rozumienie cudu, uzdrowienia, interpretacji Pisma Świętego, obecności w naszym życiu złych duchów czy opętania, które są typowe dla teologii zielonoświątkowej i nie mają nic wspólnego z katolicyzmem.”
(…)
Po czwarte, poważnym problemem etycznym w ruchu pentekostalnym są różnego rodzaju nadużycia związane z bardzo mocnym zaakcentowaniem problematyki uzdrowienia fizycznego i duchowego. Oczywiście spotkania charyzmatyczne mogą pomóc niektórym ludziom chorym i cierpiącym, ale niejednokrotnie dochodzi do sytuacji, w których ich uczestnicy doznają różnego rodzaju uszczerbku na zdrowiu ciała i duszy. Niestety, w wielu krajach liderzy charyzmatyczni stawiają zbyt łatwo i za szybko diagnozy dotyczące stanu zdrowia innych ludzi. Czasami tego rodzaju opinie mogą być tak sugestywne, że osoby autentycznie chore rezygnują z koniecznego leczenia medycznego. Można spotkać sytuacje, w których ktoś przestaje przyjmować konieczne lekarstwa, ponieważ chwilowo poczuł się lepiej podczas Mszy świętej z modlitwą o uzdrowienie lub podczas innego spotkania charyzmatycznego.”
https://www.academia.edu…
Jako puentę pozwolę sobie zacytować fragment świadectwa Kobiety, Która swym komentarzem zaszczyciła drugą część mojej publikacji:
„ (…) w przeszłości załapałam się na środowiska od "mszy o uzdrowienie", choć raczej należałoby powiedzieć "mityngów uzdrowicielskich".
Zaliczyłam z nimi Ojca Witko, księdza Jarząbka, ojca Daniela, ojca Cieleckiego i Bóg raczy wiedzieć, kogo jeszcze (…)
Moje otrzeźwienie przyszło szybko. Dziesiątki cudów, uzdrowień, świadectw, a towarzystwo dalej jeździ. Po krótkim czasie na tych mityngach w całej Polsce zaczęłam rozpoznawać te same twarze, tych samych organizatorów i pielgrzymów. Tyle razy uzdrowieni, a dalej chorzy.”
http://naszeblogi.pl/647…
5. „Po owocach ich poznacie”, czyli „charyzmat” nieco niewygodny.
Z kolejnej publikacji ks. bp-a Siemieniewskiego:
„Każdy, kto rozejrzy się po mapie wyznaniowej naszego kraju, zauważy grupy, które kiedyś były katolickie, a od kilku lub kilkunastu lat nie są już katolickie, gdyż wystąpiły z Kościoła. Co ciekawe, chociaż takich grup jest dużo i są rozsiane po całej Polsce – od Wrocławia przez Warszawę, Kraków, Kielce, Kalisz, Nowy Sącz i wiele innych miejscowości po Szczecin i Gdynię – to zjawisko nie jest rozsiane równomiernie po wszystkich ruchach kościelnych w Polsce. Problem występowania z Kościoła jest skoncentrowany w jednym ruchu – i jest to niestety szeroko pojęty ruch odnowy charyzmatycznej.
(…)
Nie trzeba daleko szukać, żeby wśród członków odnowy charyzmatycznej znaleźć ludzi, którzy dobrze się czują w gronie tych, którzy odeszli od Kościoła katolickiego, a nawet często razem z nimi świętują. Nie rozumieją, dlaczego nie mieliby świętować i chwalić Boga z tymi, którzy dokonali rozłamu i odeszli z Kościoła – bo przecież łączy ich charyzmatyczny sposób uwielbienia!
Zróbmy sobie rachunek sumienia. Rozłam, jak wskazuje rozejrzenie się po panoramie wyznaniowej w Polsce ostatnich kilkunastu lat, jest niestety specjalnością charyzmatyczną. To jest zjawisko, które rzadko występuje poza odnową. Może zdarzyć się w Ruchu Światło-Życie (ale raczej wówczas, gdy dotarły tam specyficzne formy zachowań i modlitwy charyzmatycznej). Może zdarzyć się we wspólnotach niezrzeszonych w Koordynacji Ruchu Odnowy w Duchu Świętym (ale jeśli te wspólnoty praktykują duchowość charyzmatyczną). Poza tym środowiskiem taki grzech rzadko się zdarza. Jest to więc nasz problem, problem charyzmatyków, a więc to my powinniśmy się zabrać za jego rozwiązanie.”
Następnie ks. biskup Siemieniewski podaje szereg przykładów odejść z Kościoła Katolickiego całych grup tzw. charyzmatyków. Jedni założyli własne „kościoły”, inni zasilili już istniejące – heretyckie. Aby nie przedłużać tej publikacji zacytuję tylko podtytuł, jakim Biskup opatrzył opis tych kazusów, a zainteresowanych konkretami odsyłam do publikacji Ks. Biskupa.
Otóż, podtytuł publikacji biskupa Siemieniewskiego dotyczący odejść "charyzmatyków" z Kościoła katolickiego brzmi:„Od Bałtyku po gór szczyty…”
Żeby była pełna jasność – ks. bp A. Siemieniewski nie jest przeciwnikiem tzw. Odnowy charyzmatycznej w Kościele Katolickim, lecz w ruch ten jest w jakimś stopniu zaangażowany. Nie powołuję się zatem na zdeklarowanego przeciwnika „charyzmatyków”, a raczej – jak się wydaje – na umiarkowanego zwolennika, który dostrzega wynaturzenia i zagrożenia.
Warto przejść do puenty zawartej w publikacji Księdza Biskupa. Na zakończenie pisze On
„Powyższa garść przykładów wskazuje na to, że charyzmatycy katoliccy mają znacznie większe szanse znaleźć się w niekatolickim (a często wyraźnie antykatolickim) zborze niż przeciętny parafianin nie należący do ruchu charyzmatycznego. A przecież dodatkowo trzeba doliczyć jeszcze tych katolików-charyzmatyków, którzy nie utworzyli żadnych nowych zrzeszeń kościelnych, ale po prostu zasilili istniejące już wcześniej parafie zielonoświątkowe, baptystyczne i inne im podobne. W skali Polski liczba ta idzie w tysiące.
Co więc robić? Oto jest pytanie. Mam nadzieję, że usłyszymy głosy naszych czytelników, którzy mają w tej sprawie wartościowe opinie.”
http://rzymski-katolik.b…
Otóż, jako zagorzały sympatyk publikacji Księdza Biskupa odpowiadam: czas wreszcie spojrzeć prawdzie w oczy, wziąć na odwagę i wyciągnąć właściwe wnioski.
Jedności nigdy nie zbuduje się poza prawdą, a ta brzmi: CAŁY TEN RUCH NIE PRZESTAŁ BYĆ KATOLICKI NA PEWNYM ETAPIE; CAŁY TEN RUCH KATOLICKI NIGDY NIE BYŁ !
I nigdy nie będzie, ponieważ u jego podłoża tkwi negacja dwóch tysięcy lat katolickiej Tradycji Apostolskiej.
A im dłużej pozwoli się temu trwać w naszych kościołach, tym wynaturzeń będzie więcej (co zresztą każdego dnia obserwujemy); i coraz większy będzie problem, co z tym zrobić.
Szkoda, że ksiądz biskup Andrzej Siemieniewski nie zauważył, że de facto sam sobie odpowiedział już na początku swej publikacji: „Problem występowania z Kościoła jest skoncentrowany w jednym ruchu – i jest to niestety szeroko pojęty ruch odnowy charyzmatycznej.”
I może jeszcze jeden przykład, tym razem opisany szczegółowo:
„Członkowie ursynowskiej wspólnoty Chefsiba, wyrosłej z ruchu Światło-Życie, po latach flirtowania z herezją, publicznie wyznali wiarę i przeprosili za błędy. Nad ich powrotem do katolickiej nauki czuwać będą księża orioniści.
Wspólnota wyrosła w latach 80-tych z Ruchu Światło–Życie w parafii Wniebowstąpienia Pańskiego na Ursynowie. Jej członkowie, wyraźnie zafascynowani protestancką herezją, dostosowywali obrzędy i swoje działania do jej wymogów. We wspólnotowej formacji byli mocno skupieni na słowie Bożym i czerpali z doświadczeń Szkoły Nowej Ewangelizacji, coraz bardziej otwierając się na inne wyznania.
Liderzy wspólnoty wprost przyznają, że Kościół ze swoją tradycyjną hierarchicznością i obrzędowością w ich mniemaniu "przeszkadzał im w budowaniu osobistej więzi z Chrystusem". Nie dziwi zatem otwartość na tych, którzy w ten sam heretycki sposób krytykują Kościół. Członkowie wspólnoty w typowy dla protestantów sposób przedkładali „spontaniczne ewangelizowanie w dzielnicy” nad wierność Magisterium.”
http://www.pch24.pl/uwie…
***
Z pewnością przegląd „charyzmatów” powinienem rozpocząć od ich fundamentu tj. „chrztu w Duchu Świętym”, ponieważ to od tego aktu, zdaniem samych „charyzmatyków”, następuje wylanie „charyzmatów Ducha Świętego”.
Przyznam, że pominąłem opis tego „wydarzenia” z pełną premedytacją; chciałem najpierw pokazać „owoce chrztu w Duchu”.
W sytuacji, gdy można już wyrobić sobie zdanie na temat „owoców”, sądzę, iż opis wydającego je „drzewa” jest zupełnie niepotrzebny .
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 32941
Nie widzę w nich pychy. Są serdeczni, życzliwi ludziom i zakochani w Bogu.
Mnie też w Bydgoszczy uzdrowili (czy byli tylko transformatorami tej siły) dwaj zakonnicy od Ojca Pio (który też cuda robił.) Zwtkli anonimowi sympatyczni zakonnicy, żadnej pychy w nich nie było.
Ale spotkałam się z podobnym nastawieniem i z jego wytłumaczeniem w buddyźmie tybetańskim (mi osobiście najbliższym). Należy odróżniać pychę I see, Pan im zarzuca pychę. Ale komu? I o. Daniel i Witek stale podkreślają, że uzdrawia Bóg (czy Jezus czy Duch Święty) a oni tylko się o to modlą i czasem "mają prorocze widzenie" kto tam jest akurat uzdrawiany. A że raz z odcisków czy żylaków a raz z raka mózgu? Dla Boga to takie same bzdety – tłumaczy W.Wilk.
Nie widzę w nich pychy. Są serdeczni, życzliwi ludziom i zakochani w Bogu.
Mnie też w Bydgoszczy uzdrowili (czy byli tylko transformatorami tej siły) dwaj zakonnicy od Ojca Pio (który też cuda robił.) Zwtkli anonimowi sympatyczni zakonnicy, żadnej pychy w nich nie było.
Ale spotkałam się z podobnym nastawieniem i z jego wytłumaczeniem w buddyźmie tybetańskim (mi osobiście najbliższym). Należy odróżniać pychę od "Diamentowej Dumy Zwycięzcy" co osiąnął oświecenie (chyba równoważnik zbawienia w chrześcijaństwie). Ci, co bliżej Boga, zawsze narażeni na zawiść. Choć są skłonni pomóc.
Więc może widzi Pan pychę tam, gdzie jej nie ma?
Ale spotkałam się z podobnym nastawieniem i z jego wytłumaczeniem w buddyźmie tybetańskim (mi osobiście najbliższym)."
Wynocha stąd, dyskusji z Tobą nie będzie.
Kilka lat temu (może już 10?) ukazał się artykuł w "Polityce" o grupie "Odnowy" w Krzeszowicach w opolskim, co żyją jak we wspólnocie pierwotnej (samopomoc), nie piją, nie palą, a tacy porządni, że nawet proboszczowi potrafią zwrócić uwagę (czy konflikt dotarł aż do biskupa?). Reszta zwykłych wiernych z zawiścią ich obmawia i oczernia.
Zainteresowało. Do Krzeszowic nie pojadę, ale znalazłam w Poznaniu u dominikanów grupę młodzieży, co się spotykała wieczorem w salce parafialnej. Śpiewali wesoło przy gitarze krótkie wersetyz Biblii a obecny ksiądz pIlnował, czy wszystko jest zgodne z ortodoksją. Uderzyło mnie, że śpiewają wesoło – zazwyczaj śpiew w kościołach w Polsce jest jojczący. (Hare Krishna miało lepsze melodie.) W sumie: miła, przyjacielska młodzież – lecz nieciekawe dla mnie.
We wrześniu 2016 przyjaciele w Bydgoszczy zaprosili mnie na "mszę uzdrowieniową". Poszłam z ciekawości, bo chciałam zobaczyć jak "ludzie padają". A przy okazji – i mnie tam uzdrowiono, choć wcale się tego nie spodziewałam. Odtąd doinformowuję się pilnie, co tam działa, co to jest m.in. ten "spoczynek w Duchu Świętym", jak się masowo takie cuda robi itp. Wg wyrażenia Stanisława Lema: "technika czynienia cudów".
Nie żyję w Polsce, więc moim głównym źrodłem informacji jest internet. M.Cerullo, którego Pan wymienia, nie znam, lecz ojca Daniela Golusa z MiMJ i ewangelizatora Witka Wilka jest na YT pełno.
Cheerliderki czy flagi to szczegóły bez znaczenia, ot – dziwna dekoracja.
Inne sprawy są bardziej znaczące. Tu tłumaczenia Witka Wilka są zrozumiałe dla każdego. To prosty chłopak, teologii nieuczony (z zamiłowania perkusista), a wstrząsnął nawet seminarzystami na KUL-u. Mówi z własnego doświadczenia, opowiada swój przebieg prostymi słowami. W młodości poszukiwał jak każdy nastolat: Boga, sensu życia, ideologii. Bo "niespokojna jest moja dusza póki nie spocznie w Bogu" i "szukajcie a znajdziecie". Zwiedził coś kilkanaście kościołów i sekt, trafił na Odnowę. Chciał dowodów jak "niewierny" Tomasz (PS słowo "niewierny" tylko w naszym tłumaczeniu, w oryginale greckim tego nie ma.) Tomasz je dostał, i Witek Wilk też. "Proście a otrzymacie".
cdn
Proszę Pani , znam takich świadectw wiele. Wszystkie piękne, jedno piękniejsze od drugiego, tylko że w kontekście troski o Kościół - GÓWNO mnie one obchodzą.
Ale niech Pani pisze dalej, zobaczymy...
IMHO (in my humble opinion) to zaczyna się ten Trzeci Kośсiół w Kościele, (przepowiedziany w 1200 r. przez zakonnika Joachima da Fiore. (W skrócie: Kościół Pierwszy: Boga-Ojca, judaizm i Prawo – dekalog ;
Kościół Drugi : Syna, Jezusa Chrystusa, a najważniejszym przykazaniem jest miłość;
i ma nadejść Kościół Trzeci: Ducha Świętego, gdzie ma być Oświecenie (termin buddyjski, chodzi o wyższy stopień świadomości) łatwo, dla każdego. ) Witek Wilk stara się nawet tłumaczyć, jak się cuda robi.
Otóż chodzi o wiarę (co nieraz podkreślane w Ewangelii.) Wiara, co przechodzi w pewność, i zamiast prosić należy z ufością dziękować za łaski już otrzymane (podobnie jest w NPL). Bo Niebo czy Bóg jest hojne, daje w nadmiarze, trzeba się tylko na łaski otworzyć. A dalej instrukcje, jak to się robi.
IMHO na starym drzewie Kościoła wybija nowa gałązka – kult Ducha Świętego, Trzeciej Osoby Boskiej. Mądrze ze strony przywódców, że dbają o ciągłość Kościoła, że się nie odcinają od pnia (jak stało się z judaizmem). Na każdym zebraniu Odnowy jest kapłan – szafarz sakramentów. Ludzie Odnowy studiują Słowo Boże (znają Biblię czy choć NT na pamięć), przestrzegają sakramentów, żyją zgodnie z Ewangelią – wprost przykład dla nas.
Przy okazji, studiując Listy Apostołów, wpadli na wiele informacji mi nieznanych z niedzielnego kazania. Np Jak się cuda robi, jak nawet cień św. Piotra uzdrawiał a św Pawet nawrócił 3 000 osób jednym kazaniem. Podpatrzyli metodę i zaczęli naśladować. I im działa.
A na cuda czy tym bardziej uzdrowienia – zawsze się ludzie zbiegną. ("Ważne, że mnie uzdrowiło, mniejsza czy cudem czy chemią." – sama tak myślałam. )
cdn, bo nie mogę za długich postów wklejać
Szkoda mi Pani; mogę się tylko modlić za Panią do Niepokalanej.
No cóż, dyskusji nie będzie. Każdy zostaje przy swoich przekonaniach.
Ja patrzę, co z tego wyniknie dalej.
No właśnie.
Mnie na takie dyskusje nie weźmiesz. Precz szatanie !
Lecz też nie do końca. To bardziej skomplikowana sprawa.
Te ruchy charyzmatyczne mogą i przeciwnie, Kościół odnowić. Bo są po 1°: młodzieżowe
2° szybko rosną w popularność: W Bydgoszczy w dzień powszedni widziałam kościół wypełniony (i z 80% obecnych przystąpiło do Komunii). Na spotkaniach z o. Danielem są tysiące ludzi (na razie nie wiem o innych).
3° cuda. Najlepszy magnes. W Europie kościoły się wyludniają a (info z YT: charyzmatyczna msza u jezuitów w Łodzi:) ksiądz z Tanzanii powiedział, że takie msze jak nasza to u nich co tydzień. Nie wiem jak wygląda msza u Murzynów, lecz prawdopodobnie też śpiewają, klaszczą i tańczą. A jak to wygląda w Am. Płd? Murzyn Bashobora zgromadził pełen stadion.
Sądzę, że Kościół przetrwa, choć stanie się bardziej charyzmatyczny i biali w nim będą w mniejszości. Stanie się z nim to, na co w tej chwili zanosi się z UE, lecz nie straci ciągłości. Nasi polscy charyzmatycy co chwila podkreślają swoją zależność od biskupa, łączność z Kościołem... Nie mam im tu nic do zarzucenia.
Ale hipotetyczna przyszłość całego Kościoła to nie moja sprawa. Za to osobiście interesuje mnie "technika czynienia cudów" i to chciałabym tu z kimś możliwie obiektywnie przedyskutować.
Co Andrzej W. zarzucał charyzmatykom? Pychę, a konkretnie że oni potrafią cuda robić a on nie? To ja bym raczej próbowała podpatrzyć jak to się robi, zapytać, nauczyć się... W końcu kiedyś musiałam się nauczyć nawet chodzić. Potem jazdy na rowerze, pływania (jeszcze nie chodzenie po wodzie, lecz też poruszanie się w tym żywiole) . A teraz Wilk mówi, że cuda są właściwie dostępne dla każdego, że każdy dostał przy chrzcie namaszczenie olejem na proroka i króla (o czym z katechizmu nie wiedziałam).
Podobno jet w Listach Apostolskich (mało znam) tekst gdzie apostołowie pytają Jezusa jak się robi jakiś cud, bo im nie wyszło. Czyli: treningiem i metodą wszystko można osiągnąć.
Zrozum wreszcie Idiotko w łapskach szatana. Włazisz w brudnych, ognojonych gumofilcach, nieproszona do salonu, rozsiadasz się i rzęzisz, że to ci się należy. Dokładnie tak, jak owi "młodzi z Odnowy".
Ja mam dla Ciebie dwie kwestie. Pierwsza: mogę się za Ciebie tylko modlić. Masz to zapewnione, i po to tu przyszłaś, choć o tym (jeszcze) nie wiesz. Druga: Jeśli kiedyś będziesz potrzebowała duchowej porady/wsparcia.idź do KSIĘDZA (pomyśl o egzorcyście)..Ja nie otrzymałem takiej Łaski. A stąd WYNOCHA.
Niech Bóg Cię uleczy. Najprostsza droga przez Sakrament Pokuty i Pojednania.
Ty jesteś jednak - z całym szacunkiem - po prostu... najpospolitszą Idiotką :).
P.S. (z 4.03): "mnie osobiście interesuje "technika czynienia cudów"".
Jakże to charakterystyczne dla wielu tzw. charyzmatyków. Słyszałem o możliwości wypracowania techniki "mówienia językami", jest już szkoła "techniki charyzmatu flagowania", niektórzy wypracowali nawet technikę upadków w "duchu" ( nie wszyscy, niektórzy potrzebują jeszcze tzw. łapaczy). To jest właśnie to o czym piszę w kilku już częściach.
"To ja bym raczej próbowała podpatrzyć". A podpatruj sobie, a jak już podpatrzysz należycie , koniecznie załóż "Szkołę techniki czynienia cudów". "Młodzi z Odnowy" łykną z pewnością, a i kaska będzie...
Cudów się nie "robi", droga pani, cuda się czasem przydarzają, jeśli taka jest wola boska. KK latami bada takie zdarzenia, aby wykluczyć wszelkie oszustwa, omamy, a nawet działanie złego. Te wszystkie "cuda" i "uwolnienia", samoafirmacje itp. są doskonale znane nauce i wykorzystywane w różnych mniej czy bardziej uczciwych terapiach oraz przez wielu cwanych oszołomów.
PS. Twierdzi pani, że jest pani zwolenniczką buddyzmu tybetańskiego - czyżby? Buddyzm to poważny, wielowiekowy kierunek doskonalenia wewnętrznego, aczkolwiek zupełnie odmienny od wiary w Boga. Niemniej zapewniam, że dla buddysty cyrki a'la Odnowa byłyby nie do przyjęcia.
A.
"Wiosną 1228 roku Antoni wybrał się do Rzymu do swego przełożonego generalnego, który prosił go o pomoc. W tym czasie był już znanym i cenionym kaznodzieją, a jego sława dotarła również do uszu papieża Grzegorza IX. Poproszono go więc o wygłoszenie nauki w obecności Ojca Świętego i kolegium kardynałów. Pochodzili oni z różnych krajów i każdy z nich posługiwał się własnym językiem, greckim, łacińskim, francuskim, niemieckim, angielskim i innymi. Antoni, natchniony przez Ducha Świętego, wyjaśniał Słowo Boże z takim zapałem, mądrością i zdolnością, że wszyscy słuchacze, choć wywodzili się z różnych narodów, rozumieli jego słowa, tak jakby mówił w ich własnym języku. Wszyscy byli zdumieni. Wydawało się, że został odnowiony dawny cud Pięćdziesiątnicy, gdy za sprawą Ducha Świętego apostołowie przemawiali różnymi językami. Kardynałowie z podziwem mówili jeden do drugiego: „Czyż ten, który przemawia, nie jest Portugalczykiem? Jak więc słyszymy w jego mowie nasze własne języki?” Także sam papież zachwycony głębią jego słów, powiedział: „Rzeczywiście, ten jest arką Testamentu i biblioteką Pisma świętego”.
Kwiatki Św Antoniego.
Zdaje się, że tak wygląda prawdziwa "mowa językami" a nie bełkotanie i mlaskanie.
Pozdrawiam serdecznie,
Bardzo dziękuję Panu za przykład z życia św. Antoniego.
Również serdecznie pozdrawiam.
A.
cd..
Dzieje Apostolskie
2. 1 Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. 2 Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. 3 Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. 4 I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić.
5 Przebywali wtedy w Jerozolimie pobożni Żydzi ze wszystkich narodów pod słońcem. 6 Kiedy więc powstał ów szum, zbiegli się tłumnie i zdumieli, bo każdy słyszał, jak przemawiali w jego własnym języku. 7 "Czyż ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami?" - mówili pełni zdumienia i podziwu. 8 "Jakżeż więc każdy z nas słyszy swój własny język ojczysty? - 9 Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i Azji, 10 Frygii oraz Pamfilii, Egiptu i tych części Libii, które leżą blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu, 11 Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy i Arabowie - słyszymy ich głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boże". 12 Zdumiewali się wszyscy i nie wiedzieli, co myśleć: "Co ma znaczyć?" - mówili jeden do drugiego."
Jak widać, nigdy w Kościele nie było bełkotania, wycia, itp. (To obraża naszego Boga, który...
Bóg przechadza się przed Eliaszem. Czytamy w 1Krl: "A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocząca skały szła przed Panem, ale Pan nie był w wichurze. A po wichurze trzęsienie ziemi. Pan nie był w trzęsieniu ziemi. A po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pan nie był w ogniu. A po tym ogniu - szmer łagodnego powiewu. Kiedy tylko Eliasz Go usłyszał, zasłonił twarz płaszczem".
Św Antoni potwierdzeniem jak działa Duch Święty - każdy mówi w swoim języku a inni "odbierają telepatycznie" przetłumaczone na swój - Duch Święty jednoczy, nigdy nie jest przyczyną podziałów i schizm.
Niech nam błogosławi Wszechpotężny Bóg w Trójcy Jedyny Prawdziwy.
Ja jako prawowierny Katolik mogę zaś na Pańskie słowa odpowiedzieć jedno: AMEN !
A czy szanowny Pani widzi różnicę między:
https://www.youtube.com/…
https://www.youtube.com/…
a
https://www.youtube.com/…
Bo ja nie. Zastanawia mnie jedno, czy na czas wypinania tyłka wynoszą Tabernakulum z Kościoła?
Rękopisy z Qumran ciekawie opisują koniec czasów. Światem zawładnie Belial (ostatni szatan na ziemi). Jego dzieci będą nazwani "Szukający Pochlebstw" ( może lajków...)
Pokory i mężności nie szczędź Panie Boże naszym sercom.
Dobre porównanie:) Ale dostrzegam różnicę, niestety na niekorzyść tych współczesnych. Jeśli zaś chodzi o te zachowania - nazwijmy je kuluarowymi (film) - to niewykluczone, że niektórzy tego rodzaju księża ciąg dalszy "tańców" realizują właśnie w kuluarach. Skoro każda czynność "charyzmatyków" jest prowadzona przez Ducha Św., to i każda czynność musi znaleźć swoje uzasadnienie.
Pozdrawiam Pana.
A.
DRĘCZĄCE DOŚWIADCZENIE Z DEMONAMI Pastor pewnego kościoła podaje demaskującą historię, która bardzo wyraźnie ilustruje żałosny stan, do jakiego współczesne "mówienie językami" doprowadziło dwóch wyznawców. Dotyczy ona doświadczeń dwóch młodych kobiet, które przez około dwa lata były członkiniami zielonoświątkowego (językowego) kościoła w Waszyngtonie, a obecnie podlegają jego duszpasterstwu. Podziwiał on ich uczciwość, szczerość i gorące pragnienie służenia Bogu w sposób zadowalający Go, lecz dostrzegał w nich "ducha, który wydawał się być innym od Ducha Świętego". Mówi, że "sprawiały one wrażenie, jak gdyby doznawały zmiennych uczuć, raz na szczycie, po chwili znów w dolinie, pełne wątpliwości i obaw, co do prawdziwości swych przeżyć i napełnienia Duchem Świętym". Pastor podaje, iż w końcu dziewczyny zrozumiały, że Ruch Językowy jest złem oraz "że wpływ, któremu usiłowały się poddać, by mówić językami, wcale nie był wpływem Ducha Świętego, lecz mocą diabła, bojąc się jednak bluźnić przeciwko Duchowi Świętemu, ostatecznie nie złożyły w tej sprawie żadnego konkretnego oświadczenia". Pastor dodaje: "Pragniemy w tym miejscu oświadczyć, iż właśnie to jest powodem, dla którego wielu z tych, którzy dostaje się do Ruchu Językowego i poznają, że nie jest on niczym dobrym, obawia mu się przeciwstawić i po prostu go opuszcza. Dziewczyny te próbowały stanowczo mu się przeciwstawić, ale za każdym razem wyglądało tak, jakby rozpętało się nad nimi całe piekło [prawdopodobnie ma na myśli złe duchy]. Z jednej z nich, podczas gdy nikogo nie było w pokoju, ściągano w czasie snu kołdrę. Wkrótce potem zaczęły się jej pokazywać jakieś kształty poruszające się po pokoju. Takich przeżyć doznawali oczywiście po tym, gdy próbowała zdemaskować Ruch Językowy, usiłując zdecydowanie mu się przeciwstawić". Dręczone wieloma okropnymi przeżyciami dziewczyny myślały, że oszaleją. Demony stopniowo opanowywały je i uzurpowały sobie całkowitą kontrolę ich życia. Obydwie czuły w sobie uporczywie prześladującą je moc skłaniającą do odebrania sobie życia. Dobrze się trzymały, ale zdawały sobie sprawę, że dłużej nie wytrzymają obecnego stanu.
"MÓWIENIE JĘZYKAMI" A SPIRYTYZM Można by przytoczyć wiele innych przykładów dowodzących, że są i inni, którzy łudzą się, że nie ustał na zawsze cudowny dar Boży "mówienia językami" i w sprzeczności z Pismem Świętym modlą się o tę zdolność jako o "dar Ducha". W rzeczywistości otrzymują moc "mówienia językami" od demonów. Bez względu na to jak bardzo są oni gorliwymi i szczerymi, wpadają w sidła przeciwnika wierząc, że ich udziałem stały się przywrócone dary, którymi Bóg ubłogosławił i przy pomocy których ugruntował w pierwszym wieku Kościół chrześcijański. To wielkie złudzenie wzrasta pod wpływem duchowej mocy obcej Świętemu Duchowi Boga.