Teoria ekonomii – dobrobyt.
Dlaczego w Polsce brakuje 3 000 000 mieszkań a dotujemy fabrykę Daimler AG w Jaworze?
Mit o stłuczonej szybie.
Dobrobyt powstaje z pracy.
Kogo by nie spytał to tak uważa.
Prawdę mówiąc nie widziałem bardzo mocno wzbogaconego pracownika fizycznego, który w pocie czoła niejednokrotnie na cztery zmiany zap...., by jakoś związać koniec z końcem.
Może tak było wcześniej ale teraz już z pewnością nie.
Wszyscy ludzie na ziemi produkują dobra i usługi za ca 85 bilionów baksów.
Logika podpowiada, że tyle mniej więcej powinno być pieniędzy na ziemi.
Błąd.
Pieniędzy w obrocie jest około 300 bilionów baksów. Krążą dzień i noc szukając możliwości skutecznego rozmnożenia się.
Superkomputery wykorzystując czwarte miejsca po przecinku puszczają na giełdy świata w obrót miliardy dolarów by w ciagu sekund zarobić miliony.
Tym zajmują się min. hedge funds – fundusz hedgingowe.
Czy to jest jeszcze społecznie użyteczna praca ?
Praca to w fizyce - siła razy przesunięcie. Fizyka preferuje pracę fizyczną – kopanie rowów – bądź przemieszczanie ciała z punktu a do punku b.
W ekonomii klasycznej Smitha praca to wysiłek fizyczny lub umysłowy potrzebny do wykonania jakiegoś dobra – towaru lub usługi. – czyli dobrobyt powstaje jednak z pracy – zwiększenie na rynku produktów i usług. Im więcej towarów i usług tym większy dobrobyt. Dobrobyt mierzy się w PKB – im większy PKB ( produkt krajowy brutto ) per capita tym większy dobrobyt. Adam Smith był profesorem etyki. Swoje wiekopomne dzieło pisał na zlecenie ku pokrzepieniu serc mieszkańców nowo powstałych Stanów.
Co to jest ten dobrobyt ?
Już na pierwszy rzut oka widać, że dobrobyt to - dobry byt.
Przyjmijmy dla uproszczenia, że dobry byt to po prostu byt pozbawiny egzystencjalnych trosk materialnych. Jesteśmy w stanie zaspokoić swoje podstawowe potrzeby typu – dach na głową , pełny brzuch, spokojne rozmnażanie się w sprzyjających okolicznościach i brak cielesnego bólu.
Co z potrzebami wyższego rżędu – kultura, wiedza, nauka i samodoskonalenie ?
Wróćmy do mitu o stłuczonej szybie.
Jeśli Icek idąc ulicą stetla wybije ze złości krawcowi mężczyźnianemu szybę w sklepie to czy w ten spoób Icek zwiększy dobrobyt społeczeństwa ? Vide rząd wyposażony w kije bejsbolowe.
Ekonomisci nie są zgodni co do tego. Nadal nie są zgodni - o ile mi wiadomo.
Jedni twierdzą, że tak inni, że nie.
Francuski ekonomista FredericBastiat dobre dwieście lat temu ( strzelam z głowy ) próbował udowodnić, że wybicie szyby w sklepie krawca nie zwiększa dobrobytu – zysk szklarza jest stratą krawca.
Rozumowanie jest nastepujące - gdyby krawiec nie miał wybitej szyby, to by zaoszczędził powiedzmy 300 franków i kupiłby co chce - na przykład garnitur i przez to spowodowałby wzrost ekonomiczny – dobrobyt.
Na rynku pojawiłby się nowy garnitur.
Krawiec mężczyźniany jest zmuszony natomiast wydać 300 franków na wstawienie nowej szyby.
Stara wybita szyba zastąpiła nową i w żaden sposób nie doszło do poprawy dobrobytu. Jedynie wrócono do stanu przed wybiciem szyby.
Jest wprawdzie nowa szyba ale garnituru nie ma.
Rozumowanie jest mało logiczne, bo przecież szklarz wzbogacony o 300 franków też mógłby sobie kupić nowy gajerek . Poz tym nowa szyba mogłaby być znacznie lepsza - klejona i z argonem w środku.
Nowa szyba – nowy gajerek.
Krawiec mężczyźniany mógł przecież zanieść 300 franków do banku a bank poprzez kredyt i system rezerw obowiązkowych mógłby zwiekszyć podaż pieniądza trzydzieści trzy razy – czyli mógby z 300 franków wygenerowac prawie 10 000.
Jednak i szklarz ze swoimi 300 frankami za stłuczoną szybę mógłby zrobić to samo.
Ekonomista F. Bastiat nie miał chyba pojęcia o kreacji pieniądza ex nihilo ( z niczego ) i nie miał pojęcia o tym, że obecne superkomputery wykorzystuąc czwarte miejsca po przecinku puszczają po świecie setki miliardy dolarów i tylko na niewielkich wahaniach kursu zarabiają krocie.
PKB liczy i zbitą szybę i nowy gajerek. Nie ma znaczenia. Im więcej wypadków na drogach tym większy PKB.
Odpowiedź na pytanie – dlaczego brakuje w Polsce 3 000 000 mieszkań ?
Odpowiedź jest trywialna – bo brakuje siły nabywczej, która te mieszkania by kupiła. Być może brakuje też woli politycznej.
Czy należy się cieszyć, że Daimler AG buduje fabrykę silnikow i zatrudnienie znajdzie wielu tubylców.
Tak należy się cieszyć. Daimler AG jest harytatywną firmą i poza pracą da coś może jeszcze podobnie jak belgijska Union Miniere w Katandze ( Kongo ).
Obroną jej interesów na początku lat sześćdziesiatych wsławił się słynny Polak – lotnik z dywizjonu 303 - Jan Zumbach.
ODBLOKOWAĆ POTENCJAŁ EKONOMICZNY POLAKÓW.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 7695
Przykład z piekarzem doskonały, doskonale bowiem charakteryzuje PRL i ówczesne metody rządzenia. Strajki były organizowane pod hasłem "stańcie to wam dołożą i nie ważcie się robić żadnych podwyżek w sklepach". Jeżeli ktoś nieśmialo wyraził wątpliwość czy papier może zastąpić realny pieniądz to zaraz słyszał "to nie chcesz podwyżki pensji?" Proste, skuteczne. Biorąc teraz pański przykład piekarz obniża cenę w nieskończoność "bo przeciez po to strajkowaliście". No i o to chodzi bo zaraz ukazuje się widmo głodu co daje ogromne możliwości rządzenia społeczeństwem bo przecież wyżywienie jest podstawową potrzebą człowieka. Pieniądz jako motywacja przestaje być potrzebny. Daleko mi do takich ideałów.
Znowu udowodniłeś, że nic nie rozumiesz. Cenę można podwyższać w nieskończoność, natomiast obniżać można tylko do pewnego poziomu, zarówno w socjalizmie jak i kapitalizmie. Ustrój nie ma tu nic do rzeczy. Stawiam dolary przeciw orzechom, że tego poziomu określić nie potrafisz.
Może i nic nie rozumiem. Nie każdy musi być taki mądry jak ty, Szanowny Blogerze. Kiedyś z kolegą handlowaliśmy truskawkami w dużym mieście. Stanęliśmy w jednym miejscu wystawiliśmy mocno wyśrubowaną cenę i nikt nam nie kupował. Po 3-4 godzinach stania doszliśmy do wniosku że za tą cenę nic nie sprzedamy a mieliśmy na tyle dość że chodziło nam już tylko o pozbycie się towaru. Poszliśmy zatem w inne miejsce i wystawiliśmy mocno zaniżoną cenę. Szło dobrze, ale po jakimś czasie pojawiło się jakichś dwóch łachudrow i dostaliśmy propozycję nie do odrzucenia: "Albo podniesiecie cenę na taką a taką albo wam ten cały kram rozp-----limy". Wtedy ustaliliśmy wreszcie cenę rynkową. Obawiam się, Szanowny Blogerze, że jesteś ofiarą jakichś PRL-owskich ekonomii politycznych (np. Górski) Jeżeli chcesz sie czegoś o ekonomii dowiedzieć to radzę ci choćby pohandlować truskawkami zamiast czytać te mądre dzieła od których czasami sie głupieje.
Proszę zauważyć, że pojęcie potrzeb jest niedookreślone. Myślę, że nie da się go uściślić.
Skąd właściwie wiadomo ilu brakuje w Polsce mieszkań?