
Wstępny projekt może doprowadzić do interesującej sytuacji. Sprawa trafiająca do Komisji zakończy się jednym z trzech werdyktów:
- Decyzja prawidłowa - koniec postępowania.
- Decyzja nieprawidłówa, nieruchomość dalej w posiadaniu wyłudzającego. Zapewne wówczas decyzja zostanie cofnięta, zaś oszust po prostu straci wyłudzoną nieruchomość. Dodatkowo prokuratura może wystąpić z oskarżeniem o ew. fałszowanie dokumentów (pełnomocnistwa, testamentu itd.) oraz korupcję (urzędnika BGN, sędziego, notariusza).
- Decyzja nieprawidłowa, ale handlarz zdążył sprzedać nieruchomość. Nabywca traci ją (podobnie jak w pkt. 2 powyżej). Dodatkowe zarzuty jak w pkt. 2. Najważniejsze: rekompensata dla tracącego nabywcy. To śmiały pomysł, uznaje bowiem, że nabywca jest pokrzywdzonym.
Dodakowo "odpowiedzialność majątkowa urzędnika wydającego decyzję" może doprowadzić do bankructwa wielu umoczonych po uszy urzędników Ratusza, bowiem nawet jeśli brali łapówki za zatwierdzanie kradzieży nieruchomości, może okazać się że kara będzie znacznie od nich wyższa. Otwarte pytanie to: czy kategorii "urzędnik" podlega sędzia, np. ten który potwierdził prawdziwość pełnomocnictwa wystawionego przez osobę mającą 120 lat.
Jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Istotny będzie skład owej Komisji, narzędzia prawne oraz ich uzgodnienie z obowiązującym prawem, tak aby odwołania od decyzji były uzasadnione jedynie realnymi błędami w orzeczeniach, a nie dziurawą ustawą.
W Warszawie z niewątpliwym aktywnym współudziałem sędziów, adwokatów i notariuszy rozkradziono co najmniej 100 nieruchomości. Tymczasem prezes TK i "autorytet" środowiska sędziowskiego baluje w Gdańsku, będąc honorowym gościem prezydenta miasta, który sam nie wie ile ma mieszkań i nie potrafi wyjaśnić skąd miał środki na ich zakup. Imprezę współfinansuje niemiecka fundacja.
Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze ma rację, twierdząc, że państwo polskie jest w stanie instytucjonalnego rozkładu. PIS podziela to zdanie, stąd wobec ośmieszenia i autokompromitacji władzy sądowniczej powstała konieczność powołania nadzwyczajnej Komisji. Czy Komisja sprosta zadaniu, tego nie wiemy. Mamy jednak pewność, że Sądy nie poradziłyby sobie. To różnica pomiędzy brakiem pewności sukcesu, a pewnością porażki.