Przypominam o nim dlatego, iż jest istotnym punktem wyjścia dla dalszych rozważań. System jest w stanie rozkładu i trochę jeszcze potrwa, zanim powróci do równowagi. Cóż to oznacza dla nas? Otworzyła się furtka i trzeba to wykorzystać. Jak w przypadku domino (stąd tytuł artykułu - gra słów ) – jedna zmiana uruchamia kolejne i nie da się już procesu zatrzymać. Jakie więc zmiany będą miały miejsce w 2105 i jak się zakończą?
Czego PO wciąż nie rozumie?
Ludzie tworzący PO wywodzili się z tej samej linii politycznej, co cała „elita” IIIRP z Unią Wolności i Gazetą Wyborczą na czele. Ludzi tych charakteryzuje przekonanie, iż światłe elity powinny rządzić ludem, który z definicji jest ciemny i stoi od niej niżej. Konsekwencją takiego przekonania jest postawa pełna pogardy dla społeczeństwa i zdziwienie, gdy owo społeczeństwo czegoś się „domaga” od polityków. Nie dopuszczają do siebie myśli i nie rozumieją tego, iż ludzie mogą coś od nich chcieć, a już nie daj Boże ludzie mogą próbować polityków rozliczyć z tego co zrobili lub nie zrobili.
Tymczasem społeczeństwo właśnie się budzi i domaga się takiego traktowania. Oderwanie polityków PO od rzeczywistości nie pozwala im na dostrzeżenie nowej jakości i własnych błędów. W sytuacji stresowej uciekają więc do metod które najlepiej znają, które kiedyś działały – czyli malują trawę jeszcze bardziej na zielono, jeszcze mocniej straszą ludzi opozycją itd.
To nie może przynieść pozytywnych skutków. PO skazana jest na dalsze dryfowanie i żadna agencja reklamowa/Prowa tego nie zmieni. Co to oznacza dla PO?
- Wzrost nerwowości wśród członków
- Rosnącą nieufność, brak lojalności
- Konflikty, a nawet podziały
Wektory zmian
- PiS – około 40%
- Kukiz – około 15%
- PO – około 15%
Jak zatem dynamika zachodzących zmian odkształci się na naszej rzeczywistości? Nakreślić można kilka kierunków zmian. O degradacji PO już wspominaliśmy, więc napiszmy coś o aktualnej opozycji.

Po wielu latach straszenia PiSem i Kaczyńskim część społeczeństwa znalazła się w „odmętach szaleństwa”(cytując klasyka). Paradoksalnie to jednak dobra dla PiS sytuacja. Każdy bowiem dzień urzędowania Andrzeja Dudy będzie uzmysławiał ludziom, iż obawy jakie mieli były nieprawdziwe. Będziemy więc mieli do czynienia z klasycznym rozminięciem się oczekiwań(tu mocno zaniżonych) z rzeczywistością. W konsekwencji poparcie dla Dudy, ale i dla PiS, będzie w początkowej fazie rosło. Im częściej ludzie będą się przekonywać, że wpajany im obraz PiS nie miał nic wspólnego z prawdą, tym mocniej narastał będzie w nich bunt i niechęć do ludzi, którzy im taki obraz wpajali. W konsekwencji poparcia dla PO oraz mediów ją wspierających będzie malało. Wielu ludzi będzie chciało „ukarać PO Kaczyńskim”. Wiedzące, że PO okłamała ludzi większość musi dojść do wniosków, iż w takim razie „ci drudzy”(tu PiS) mieli rację. Na korzyść PIS działa więc wiele zmiennych i wszystkie wektory zmian skierowane są w stronę korzystną dla aktualnej opozycji. Jeśli nie nastąpią żadne nadzwyczajne zmiany do wyborów, to na jesieni PiS zdobędzie około 40% poparcia(39%-42%).
Drugim istotnym elementem jest Kukiz. I to do niego zwróci się(właściwie już się zwróciła) ta cześć zwolenników PO, która nadal nie jest w stanie się przełamać i zagłosować na PiS. Partia Kukiza stanowi zatem pewnego rodzaju „odskocznię” czy też „kanał”, za pomocą którego od PO odpływać będą zniechęceni ludzie. Jak to ktoś powiedział – jest to to swego rodzaju „czyściec”. Przed Kukizem stoją jednak pewne problemy, na które nikt nie zwraca uwagi. W wyborach prezydenckich chodzi o konkretną osobę – Kukiz mógł zyskać tu 20%, gdyż jako osoba symbolizował bunt. Ale wybory parlamentarne to coś innego. Tu jeden Kukiz nie wystarczy. Jakie kadry ma Kukiz? Czym przyciągną ludzi? Śmiem wątpić. Do tego dojdą zapewne problemy związane z tworzeniem list i wybieraniem ludzi o podejrzanej przeszłości, którzy już teraz kręcą się wokół Kukiza, licząc na jego łaskę. Kimś Kukiz będzie musiał zapełnić listy. Wszystko to utwierdza mnie w przekonaniu, iż faktyczny i ostateczny wynik Kukiza będzie niższy od deklarowanego poparcia w sondażach. Poparcie na poziomie 20% będzie bardzo dużym sukcesem Kukiza(stawiam jednak na 15%). Jednak im bliżej wyborów, tym Kukiz będzie miał trudniej. A PO? Platforma dostanie podobny kredy zaufania i może liczyć na około 15% poparcia.
Po wyborach
Na koniec warto wspomnieć o malejącej sile oddziaływania tradycyjnych mediów. Rosnąca rola internetu oznacza, iż wpływ TVN czy Gazety Wyborczej będzie coraz mniejszy. Te środki przekazu albo całkowicie ulegną marginalizacji albo nowe media wymuszą na nich drastyczne zmiany i dostosowanie się do nowych standardów. W obu przypadkach będzie to pożytek dla Polski. Całkiem możliwe również, iż "partia Kukiza" po wyborach zwyczajnie się rozsypie. Część ludzi przejdzie do innych partii, a Kukiz się zniechęci i odejdzie z polityki.
Ksawery Meta-Kowalski