To, że Adam Hofman wrócił na pierwszą linię walki o uczciwą Polskę już widać i słychać, co skutkuje także i tym, że przestaje być słychać i widać Andrzeja Dudę, który, zgodnie ze sformułowanym (na potrzeby polityki monetarnej) przez Kopernika prawem, został przez Hofmana „wyparty”.
Kiedy Adam Hofman w Radiu ZET powiedział, że Prawo i Sprawiedliwość chciałoby, aby Marta Kaczyńska była "jedynką" tej partii w Warszawie w wyborach do Parlamentu Europejskiego*, pomyślałem, że jak na wzorcowego, partyjnego lizusa przystało, postanowił się Jarosławowi Kaczyńskiemu podlizać, co się chwali.
Kłopot w tym, że podlizywać się też trzeba umieć, a z tym u Adama Hofmana albo kiepsko albo… albo kiepsko ze zdrowym rozsądkiem.
Marta Kaczyńska nie jest politykiem – jest córką byłego prezydenta i bratanicą prezesa największej partii opozycyjnej (i żoną mecenasa Dubienieckiego jest).
Marta Kaczyńska niczym szczególnym się do tej pory Polsce nie zasłużyła – no taka prawda: niczym szczególnym, więc proszę mi tu nie tupać.
Owszem, Marta Kaczyńska na liście PiSu ma jedną, acz fundamentalna zaletę:
Prezes Kaczyński może mieć prawie pewność (w 100% pewne jest tylko to, że wszyscy umrzemy), że go bratanica, mówiąc kolokwialnie, nie wykiwa, jak to zrobiło 9 z 15 europosłów, których wierny elektorat pisowski w sposób zdyscyplinowany na złote fuchy do Brukseli wysłał.
Ale to chyba troszkę mało, jak na euromandat?
Żeby nie przedłużać: ja mam w kwestii uczynienia z Marty Kaczyńskiej pisowskiej lokomotywy wyborczej w Warszawie (i gdziekolwiek indziej) od Adama Hofmana zdanie zgoła odmienne:
umieszczenie Marty Kaczyńskiej na listach do PE może partii tylko zaszkodzić, bo da przeciwnikom idealną okazję do pokazywania PiS jako wzorca nepotyzmu, jak na przysłowiowej patelni, i jak ktoś tego nie rozumie, to… ja nic na to nie poradzę.
A poza wszystkim, drugi mąż Marty Kaczyńskiej (dla mających kłopoty z pamięcią – syn eseldowskiego barona na Pomorzu) część pisowskiego elektoratu zwyczajnie wk…, co może zaskutkować czymś dla partii najgorszym – a mianowicie „nieprzewidywalnymi zachowaniami przy urnie”.
I po co komu taki hazard? Hm ?
Jest jednak coś, co mnie w wypowiedzi Adama Hofmana i ujęło i zaniepokoiło jedncześnie - skromność mianowicie: zadeklarował, że "swojej kariery nie wiąże z PE, a z wydarzeniami w Polsce".
O Matko Boska...
*http://wiadomosci.onet.pl/kraj/hofman-pis-chce-marty-kaczynskiej-na-liscie-wyborczej-do-pe/d23ht
Nie wiem właściwie, czym się zajmowała i będzie zajmowała pani Marta Kaczyńska do wyborów do PE w roku 2014. W każdym razie jednak nie była to polityka.
Gdyby miała zacząć od Parlamentu Europejskiego, byłby to a) dziwny początek kariery politycznej i b) świadectwo dziwnego postrzegania PE przez Prawo i Sprawiedliwość. Polska potrzebuje tam doświadczonych polityków, zwłaszcza teraz, po traktacie lizbońskim.
Wciąż nie dowierzam, że prezentowana wypowiedź jest opinią partii, a nie - osobistą opinią pt. Hofmana.
Pozdrawiam
PS - dwie minuty później: proszę sobie zajrzeć: http://niezalezna.pl/50430-marta-kaczynska-nie-bede-kandydowac-do-parlamentu-europejskiego . Tak właśnie przypuszczałem. Stawia to w dziwnym świetle wypowiedź pt. Hofmana.
a może tak ad rem? Hm?
Za trudne?