Wydawać by się mogło że tytuł to żart... niestety nie.
Była posłanka PO Beata Sawicka która jakiś czas temu przyjęła łapówkę pieniężną w wysokości 100 000zł zwraca się do warszawskiego sądu okręgowego o zwrócenie jej zarekwirowanych przez CBA podczas śledztwa rzeczy, takich jak butelki whisky Glennmorangie czy pióra Mont Blanc z brylantem które były dowodami w sprawie bezwstydnej Pani Sawickiej.
Przypomnijmy sobie jak to było TUTAJ .
A najlepsze w tym wszystkim jest to że najprawdopodobniej dostanie te rzeczy. Sąd apelacyjny który uniewinnił Sawidzką, zmienił postać rzeczy. Pamiętacie sędziego Tuleję?
"– Jeżeli sąd nie stwierdził, że to były łapówki, to Beata Sawicka może domagać się zwrotu tych rzeczy i uzasadniać, że były to prezenty. W chwili, gdy je dostawała od agenta Tomka, o którym wtedy nie wiedziała, że jest on agentem – mówi Faktowi prof. Zbigniew Ćwiąkalski (63 l.), były minister sprawiedliwości. " - czytamy na wp.pl
Jarosław Gowin dodał natomiast że jest to dowód bezwstydu Pani Sawickiej oraz okaz bezsilności niezawisłych sądów polskich.
Cóż, Pani Sawicka wyrzekła się wszystkich zasad moralnych przyjmując łapówkę, a potem rycząc że została zaszczuta, teraz domaga się zwrotu kosztowności które również dostała w formie łapówki i zapewne dostanie jest z powrotem... Czasami zastanawiam się w jakim żyje kraju.
Zapraszam do wzięcia udziału w akcji na facebook'u: LECHU WAŁĘSO ODZYSKAJ HONOR
Śledź nas na
