Od dziesięciu już prawie lat patrzę na Polskę z oddali. A jeśli prawdą jest, że z daleka lepiej widać, to wnioski do jakich dochodzę nie są, bo być nie mogą, przyjemne.
Co sądzić o Narodzie, moim Narodzie, który bezkarnie pozwala zabić własnego Prezydenta?
Co sądzić o Narodzie, moim Narodzie, który pozwala by postkomunistyczna swołocz pluła mu w twarz? Codziennie.
Co sądzić o Narodzie, moim Narodzie, który pozwala na okradanie własnych dzieci i wnuków, zadłużanych na kwoty praktycznie niespłacalne?
Co sądzić o Narodzie, moim Narodzie, który milczy kiedy „przyjaciele” zza wschodniej i zachodniej granicy jawnie i otwarcie go obrażają, poniżają, traktują jak ostatnią kurwę z portowego burdelu niegodną nawet splunięcia?
Co sądzić o Narodzie, moim Narodzie, który pozwala na katastrofę demograficzną skazującą go nie tylko na wymieranie, ale na wymieranie w nędzy i upokorzeniu?
Mój Naród to wykastrowane plemię, które nie tylko na to pozwala ale, które nie potrafi uzasadnić sensu własnego istnienia.
Nie wierzę więc w żadną, demokratyczną zmianę. W żadne, demokratyczne wybory, w żadne „nawrócenie lemingów”. Nie wierzę i nie uwierzę.
Pozostaje nam tylko (tylko?) obalenie tego rządu. Obalenie Republiki Okrągłego Stołu. I to obalenie w drodze rewolucji. Albo my ich „wywieziemy na taczkach”, albo nasze wnuki nie będą już Polakami, a dumne i niepodległe państwo polskie będzie tak samo im bliskie, jak nam pleistocen.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 7665
Pozdrawiam.