No i się ujawnili. Wódz PO zleca wycięcie ostatniego „pisiorka”, bo ten gdzieś się zapodział, nie uwzględniono go w planach eksterminacji i przetrwał. Takie niedopatrzenie, kompromitujące egzekutorów tym mocniej, że „pisiorek” dotrwał na swoim stanowisku prawie do końca ich drugiej kadencji.
Oczywiście, jako „pisiorki” mamy prawo być oburzeni. Mamy prawo ubolewać nad „standardami” wprowadzonymi w kraju przez Platformę Obywatelską. Ale… czego myśmy się właściwie spodziewali? Cywilizacyjnych wzorców? Poszanowania praw pracowniczych? Obiektywizmu w ocenie dorobku zawodowego każdego z nas??? Przecież od pierwszego dnia rządzenia kolesiów wiadomo było, że żadne względy obiektywne nie będą brane pod uwagę, że dla nich jedynym kryterium jest podział na „swoich” i „obcych”, a obcy są nie tylko ludzie popierający PiS, ale i ci wszyscy, którzy nie działają na rzecz gangu.
W każdej instytucji budżetowej ujawnienie poglądów pro-pisowskich jest jednoznaczne z wyrokiem – zwolnieniem z pracy albo „propozycją nie do odrzucenia” dla tych, którzy mogą przejść na wcześniejszą (głodową) emeryturę. Od sześciu lat mają miejsce czystki, przeciwko którym nie protestują związki zawodowe, bo członkowie tych związków albo cieszą się z „wycinania” konkurencji (naiwniacy!), albo trzęsą się ze strachu, że będą następni. Do tej pory była to praktyka, o której wszyscy mówili, wszyscy wiedzieli (stąd takie poparcie MWZWM dla PO – przyszłego pracodawcy), ale trudno to było udowodnić.
I dzisiaj ja dziękuję „Newsweekowi”, że się zapętlił w pogoni za kasą.
Od jakiegoś czasu zastanawiam się, jak PiS – zakładając, że pokona sowieckie serwery, rozgrzane sądy, wynajętych seryjnych morderców, sowicie opłacanych parobków medialnych - da sobie radę z tym wszystkim, co zostawi po sobie PO. Odbudowa państwa to w takich warunkach zadanie wręcz herkulesowe.
Sprawa byłaby względnie prosta, gdyby służby, sądownictwo, administracja państwowa (nie mówiąc już o PO-mediach!) działały normalnie. Ale nie działają normalnie i nie będą działać, dopóki istnieje tam nadreprezentacja służalców, którzy objęli stanowiska po (m.in.) „wyciętych pisiorkach”. Ci ludzie nie zmienią się po wyborach jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Wysługiwanie się PO wymaga szczególnych „przymiotów” moralnych, a te „przymioty” nijak nie pasują do praworządnego państwa.
Kto uważnie obserwował sytuację po 2005 roku ten wie, że w każdej instytucji istniał ogromny opór przeciwko zmianom, trudny do pokonania i spowalniający wszelkie działania propaństwowe. Obawiam się, że po ewentualnym ponownym przejęciu władzy PiS będzie jeszcze trudniej, bo partia kolesiów postara się o uaktywnienie „swoich” i zleci im nie tylko bierny opór, ale i sabotaż.
Co zrobić w takiej sytuacji?
1. Zadbać o finanse państwa i zmniejszyć zatrudnienie w administracji, sądownictwie, służbach, mediach – do niezbędnego minimum.
2. Naprawić krzywdy – przywrócić do pracy tych wszystkich, którzy zostali zwolnieni przez reżim PO za poglądy polityczne.
3. Dokonać powtórnego przeglądu stanowisk i uzależnić stan zatrudnienia od stanu finansów państwa.
4. Nie zaniedbać systematycznego informowania społeczeństwa, że „wariant zerowy” – to pomysł TUSKA, zrealizowany prawie w 100% podczas jego rządów.
5. Wątpiących lemingów odsyłać do dowodów:
http://wiadomosci.gazeta…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5146
Pozdrawiam!
I piszę to tutaj już bez kurtuazji...
Serdecznie pozdrawiam!