Wola walki silniejsza od kalectwa
Powstanie Warszawskie rozbrzmiewało kakofonią straszliwych dźwięków – chrzęstem gąsienic czołgów, wybuchami granatów, jazgotem karabinów maszynowych, wyciem „krów”, rykiem „trąb jerychońskich” zainstalowanych na nurkujących Stukasach, szczękiem odbezpieczanej broni, przekleństwami i jękami rannych… Ta piekielna mieszanka dezorientowała i przerażała walczących.
Wśród powstańców był pluton nieustraszonych żołnierzy, na których te dźwięki nie robiły najmniejszego wrażenia.
Po prostu ich nie słyszeli. A kiedy zostali ranni – nie krzyczeli, bo nie potrafili.
Byli głuchoniemi.
Pluton Głuchoniemych powstał na długo przed tragicznym zrywem. Już w 1941 roku w Instytucie Głuchoniemych i Ociemniałych przy Placu Trzech Krzyży nauczyciel wychowania fizycznego Wiesław Jabłoński ps.”Łuszczyc” zorganizował konspiracyjną grupę złożoną ze swoich wychowanków. Grupa ta liczyła około 20 osób i weszła w skład Związku Walki Zbrojnej, a potem stała się częścią zgrupowania Armii Krajowej „Siekiera”. Głuchoniemi konspiratorzy po złożeniu przysięgi w języku migowym zajmowali się kolportażem ulotek, podziemnych pism oraz przenoszeniem broni. Wywiązywali się z tych zadań lepiej niż słyszący – mieli legitymacje poświadczające niepełnosprawność oraz opaski z napisem „Taubstumme” („Głuchoniemy”), dzięki którym mogli się swobodnie przemieszczać. Niemcy nigdy ich nie rewidowali – nie mieściło im się w głowach, że osoba głuchoniema może być żołnierzem Podziemia.

Powyżej: Pluton Głuchoniemych przed Instytutem na Placu Trzech Krzyży. Sierpień 1944 roku.
1 sierpnia 1944 roku o godzinie 17:00 wszyscy żołnierze Plutonu (wcielonego z chwilą wybuchu Powstania do batalionu AK „Miłosz”) stawili się w Instytucie. Podobnie jak innym oddziałom powstańczym doskwierał im brak broni – Pluton posiadał zaledwie kilka granatów. Początkowo pełnili więc funkcje pomocnicze – budowali barykady, usuwali gruz, przygotowywali jedzenie i pełnili warty. Z czasem dołączyli do oddziałów liniowych. Brali udział w zdobyciu budynku Gimnazjum im. Królowej Jadwigi oraz gmachu YMCA. Wkrótce zasłynęli z niezwykłej odwagi.
8 sierpnia dwóch głuchoniemych żołnierzy – strzelec Stanisław Gajda ps.”Gaj” oraz Henryk Nasiłowski ps.”Czerwony” zauważyło kilku obwieszonych bronią Niemców wyskakujących przez okno z gmachu YMCA. Dopadli ich od tyłu i zabili gołymi rękami zdobywając kilka pistoletów maszynowych.
Uczestniczyli w akcjach w Śródmieściu, na Starówce i Czerniakowie. Walczyli na barykadach nie słysząc huku własnych pistoletów maszynowych, ani wybuchów rzucanych granatów. Paradoksalnie – często radzili sobie lepiej niż ich słyszący koledzy.
Nie ogłuszały ich i nie dezorientowały wybuchy pocisków artyleryjskich, ani świst kul przelatujących koło głowy. Widzieli strach w oczach innych, ale sami go nie odczuwali. Często zgłaszali się na ochotnika do najbardziej karkołomnych zadań.
Mieli doskonały wzrok, dzięki któremu błyskawicznie namierzali „gołębiarzy” – hitlerowskich snajperów strzelających z dachów.
Posiadali też jakiś niesamowity szósty zmysł, który ratował im życie w ekstremalnych sytuacjach.
Powstańcy wspominali sytuację, w której podczas nalotu Stukasów głuchoniemi żołnierze pobiegli w przeciwną stronę, niż słyszący. I tylko oni przeżyli.
To zakrawa na cud, ale mimo udziału w najbardziej zaciętych walkach Powstanie przeżyli niemal wszyscy żołnierze Plutonu Głuchoniemych. Po kapitulacji część z nich wyszła z miasta razem z ludnością cywilną, a reszta trafiła do niewoli.
Niemcy długo nie mogli uwierzyć, że walczyli z nimi głuchoniemi żołnierze.
Ten Pluton był ewenementem na skalę światową. Niesamowitym przykładem przekraczania własnych słabości w niewyobrażalnie trudnej sytuacji.
Do dzisiaj żyje kilku głuchoniemych bohaterów Powstania Warszawskiego.
Im oraz ich zmarłym koleżankom i kolegom, którzy walczyli w Powstaniu raper Karol Pjus poświęcił utwór „Głośniej od bomb”. On też jest osobą niesłyszącą.
Zobacz także:
Douglas Bader – beznogi as przestworzy
Źródło:
Patrycja Bukalska, Pluton Głuchoniemych, Tygodnik Powszechny, 10.08.2008.
Praca zbiorowa, „Oddziały Powstania Warszawskiego”, Inst. Wyd. Zw. Zaw., Warszawa 1988 .
Barbara Mińska, Głuchy raper uczcił Pluton Głuchoniemych, Dziennik, 24.07.2009.
proszę podliczyć ile kradzionego dobra nabyli niemcy i austriacy w operacji ubeków "żelazo"
http://www.youtube.com/watch?v=Yjl0ThljasU
no to heil merkel/putin... może powyższa muzyczka z wafen ss zadziała kojąco na pani dusze i ducha bojowego postluftwaffe na miotłach co straszy świstaki zawijajace w sreberka
http://www.youtube.com/watch?v=6OlFQamVkUc&bpctr=1375428705
no to heil merkel/putin/jaruzelski
już wyobrażam sobie gwizd powietrza na pani biuście kiedy zbliżała sie pani do bariery dźwięku... a stożek macha zaczyna się od pani perkatego noska pewnikiem ;-)
a byłbym zapomniał, zemdleje z wrażenia w niedziele po obiedzie...
no to hajl merkel
odnoszę wrażenie, że nie zamierzam zdobywać uznania świata i ludzi...no może nie wszystkich, jest kilka osób które szanuję...
co do uznania świata... to w Biblii...jest coś cymbale brzmiącym czy miedzi brzęczacej...
myślę, że cymbał jest dość adekwatne
i traktować ją jak nowy rodzaj postluftwaffe na miotłach straszące świstaki zawijajace sreberka
i traktował jak poniżej
http://www.youtube.com/watch?v=uqodNKrryXo
jeżeli podczas oglądania powyzszego filmiku poczuje pani ekscytację i wilgoć gdzie niegdzie to dla ochłody radzę wsiąść na miotłę i przewietrzyć hmmmm, podwozie ;-))) dajmy na to...
no to co heil merkel
P.S.
Szkoda tylko tego tematu muzycznego bo jest niezły...