Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich. (Łk 9,54)
Tacyśmy skorzy do zemsty, rewanżu.
Tacyśmy chętni innych pouczać, strofować.
Niechby tylko wyrządzili nam jakąś, nawet drobną niegodziwość - już pałamy świętym oburzeniem i dyszymy chęcią odwetu - tym bardziej ochoczo, im większymi dysponujemy możliwościami, im większą mamy przewagę.
Nie inni byli apostołowie Jakub i Jan. Kto tu nam będzie podskakiwał i znieważał naszego Mistrza! Zaraz im pokażemy, kto tu rządzi! Ogień niebieski spuścimy!
„Lecz on odwróciwszy się, zabronił im” (Łk 9,55).
Dobrze że Go przynajmniej spytali o pozwolenie. Nam się nieczęsto to przydarza.
Jak już chcesz brać odwet, weź chrześcijański – odpłać miłością.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5246
i pozdrawiam :)
2. czy uważa Pan że należy zamordować mordercę?
3. czy uważa Pan że należy zrewanżować się oszustwem oszustowi?
Jeśli tak, to nie widzę wspólnej płaszczyzny rozmowy. A przynajmniej na chrześcijańskiej płaszczyźnie.
Z powyzszego tekstu wynika, ze Pan odplaca miloscia im wszystkim.
Ja jestem grzesznikiem jak każdy. Nie oznacza to, że ten stan akceptuję. Chrystus powiesił poprzeczkę wysoko. bardzo wysoko. O, tu:
„Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące! Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie. Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”. (Mt 5, 38-48)
Jezus znosi prawo odwetu, zastępując je prawem miłości. Poprzez rezygnację z własnych (nawet słusznych) praw i pragnienie dobra drugiej osoby, uczeń Jezusa może przyczynić się do jej nawrócenia i zmiany życia. Rezygnując z zemsty i nienawiści, ma jednak prawo do obrony własnej godności i obowiązek zwalczania zła w świecie. Św. Paweł zawarł nowe prawo Jezusa w słowach: „Nie daj się zwyciężać złu, ale zło dobrem zwyciężaj” (Rz 12, 21).
Stary Testament nakazywał miłować bliźniego. Jezus rozszerza ten nakaz o miłość nieprzyjaciół: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują”. To jest rdzeń, serce całej świętości, doskonałości ucznia Jezusa. Nowe przykazanie miłości. Jezus nie dzieli ludzi na dobrych i złych. On widzi człowieka realnie – w dobrych widzi również skłonność do złego, a w złych – tęsknotę za dobrem. Miłość nie może ograniczać się tylko do ludzi nam przyjaznych, bliskich. Autentyczna miłość powinna obejmować każdego – nawet wroga.
A Pan jak uważa? On to powiedział serio czy dla jaj? Czy też wg Pana jest to "propaganda majaca na celu zatarcie wyraznej roznicy pomiedzy nienawiscia, a sprawiedliwoscia"?
Natomiast to co Pan powiedzial, i jak rozumiem, wyznaje w dalszym ciagu - odbieram jako “propagande majaca na celu zatarcie wyraznej roznicy pomiedzy nienawiscia, a sprawiedliwoscia i za nawolywaniem do biernego poddawania sie woli oprawcow - w wieloznacznym sensie tego slowa".
Zatem uznaje Pan to, co jest w (Mt 5, 38-48) - słowa Jezusa Chrystusa - także za propagande majaca na celu zatarcie wyraznej roznicy pomiedzy nienawiscia, a sprawiedliwoscia.
To wedle moich poglądów nie jest chrześcijańskie.
I więcej na ten temat nic nie mam do powiedzenia.
Nic podobnego. Słowa Jezusa są czytelne i jednoznaczne:
Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące! Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie. Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują;
Tę poprzeczke ustawił nasz Zbawiciel. I nie wolno jej naginać do swoich dyktowanych słabością pokus przy pomocy jakichś interpretacyjnych akrobacji.
Wydzwiek Pana wypowiedzi (absolutnie nie twierdze, ze zamierzony) sprowadza sie do biernego poddawania sie woli oprawcow. Tak jest i nie ma sie czego wypierac."
Nic podobnego. Moja wypowiedź mówi wyraźnie to, co mówi Jezus w cytowanym fragmencie: odpowiadaj miłością - nawet swoim wrogom. Jeszcze raz podkreślę: miłość nie wyklucza kary a wręcz w niektórych sytuacjach nakazuje je stosować.
To jest esencja chrześcijaństwa. Jeśli będziemy koło niej majstrować to wylądujemy z ręką w nocniku. Mowa wasza ma być tak-tak, nie-nie, a co nad to jest od Złego pochodzi.
Mnie nie stać Jestem tylko słabym grzesznikiem i daleko mi do wypełniania nakazów Jezusa. Ale jednego nie zrobię: w imię moich słabości nie będę eufemizował, szedł na skróty oszukując się, że Jezus z pewnością nie to miał na myśli.
Problem tu omawiany tak przedstawiłem kiedyś w wierszu ROZTERKA:
Więc nieprzyjaciół mam miłować,
Oddać im szatę oraz płaszcz?
Twarda i trudna jest Twa mowa
Jakże jej Panie słuchać mam?
A gdy uderzy mnie w policzek
Nadstawić drugi? Lepiej zwiać!
Mam swoją głowę kłaść pod stryczek?
Łotrom, cwaniakom dać się sprać?
Dawać każdemu, kto mnie prosi
W zamian nie biorąc za to nic?
A w imię czego mam to znosić?
Dlaczego mam naiwnym być?
Nie mogę sądzić ni potępiać,
Lecz miłosiernym mam być, tak?
Rozum wciąż duszę mą zasępia.
Trudna jest Panie mowa Twa.
I rzecz w tym właśnie, że "rozum zasępia duszę". Maksymilian Kolbe nie kierował się w decydującym momencie rozumem, kierował się odruchem serca.
Każdy z nas zostanie zapewne przy swoim, podobnie jak każdy z nas za to "swoje" odpowie kiedyś przed Najwyższym.
Pozdrawiam serdecznie, i bez urazy proszę. Zasada "Tak-tak, nie-nie" ma swoje wymagania :)
Daj se Pan na wstrzymanie.
Pozdrawiam
Też pozdrawiam!