Po tygodniowej służbowej wizycie niemal na końcu świata czyli Filipinach,a przed wyjazdem do Gruzji jestem parę dni w Bułgarii. Piszę te słowa w kraju,który z jednej strony szczyci się 1300- letnią historią,a z drugiej jest jednym z trzech najmłodszych państw członkowskich Unii Europejskiej. W Bułgarii uczestniczę w międzynarodowej konferencji,na której zabieram głos na temat polityki imigracyjnej. Nie będę streszczał mojego wystąpienia,bo i tak wszyscy,którzy mnie znają wiedzą ,co mogę powiedzieć na ten temat. Generalnie,że UE tylko mówi walce z nielegalną imigracją,ale w praktyce nie wykorzystać skutecznych metod ,które przed dwiema dekadami stosowała Australia,teraz stosują Stany Zjednoczone Ameryki oraz ,uwaga, o paradoksie muzułmańskie Iran oraz Pakistan ,które tylko w tym roku wyrzuciły ponad milion(!)imigrantow-...wyznawców Allaha!
Wróćmy jednak na Bałkany-do Bułgarii. Tu jedna zasadnicza uwaga: akurat ten kraj przyznaje się do bycia częścią Bałkanów-w odróżnieniu do trzech innych krajów tego regionu:sąsiada czyli Rumunii oraz Słowenii i Chorwacji,które dumnie podkreślają ,iż są częścią Europy Zachodniej,w czym ujawniaja się w jakiejś mierze kompleksy tych narodów(zwłaszcza dwóch ostatnich) .
Kraj ,w którym jestem jest światowym rekordzistą pod względem częstotliwości wyborów parlamentarnych : w ciągu trzech i pół roku elekcje miały tam miejsce aż...sześciokrotnie i tylko polityczny cud sprawił,że nie doszło do siódmych. Pod tym względem Bułgarzy na głowę pobili Włochy sprzed półwiecza oraz Izrael,gdzie w ostatnim dziesięcioleciu wybory były niebywale często,ale nie aż tak,jak u naszego dalszego -i słowiańskiego przecież ! - sąsiada.
W Sofii niby jest polityczny system parlamentarny,ale praktyka dowodzi,że w sytuacji permanentnych wyborów zdecydowanie rośnie rola prezydenta. A głową państwa jest tu już drugą kadencje generał lotnictwa Rumen Radew. Popierają go socjaliści,choć on sam jest politykiem bardzo niezależnym, potrafiącym skrytykować Unię Europejską i nie przyjąć amerykańskiej oferty kupna F-16. Nie dlatego ,że prezydent tradycyjnie dość prorosyjskiego (ze względów historycznych: carska Rosja broniła i Bułgarów i Serbów przez islamskim Imperium Ottomańskim) jest wyznawcą Putina,tylko dlatego,że brytyjsko-szwedzkie konsorcjum produkujące Grippeny zaoferowało lepsze warunki dla pilotów,których przecież jeszcze niedawno generał Radew był szefem...
W Sofii jest dużo zimniej niż w Polsce,nie mówiąc o Brukseli. A skoro przy klimacie jesteśmy to,niestety, jedno w tym sympatycznym narodzie się nie zmienia : bardzo dobry klimat dla korupcji. Bułgaria zajmuje według oficjalnych statystyk Unii Europejskiej pierwsze(!) miejsce wśród członków UE ,gdy chodzi o skalę korupcji. I nic się nie zmieniło od 2007 roku,gdy wstąpiła do Unii : wciąż,bez przerwy, jest liderem tej niechlubnej tabeli. Czy to sie w końcu zmieni? Tego życzę naszym dalszym słowiańskim sąsiadom. A czy w to wierzę ? Cóż, oto jest pytanie...
*Artykuł ukazał się na portalu "Innapolityka.pl"