Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Samotność na sprzedaż, czyli liberalny świat bez korzeni - polemika z tekstem w Tygodniku Powszechnym

Julian Report , 18.08.2025

Publicystyka, by być wartościowa, musi unikać jednostronności jak ognia. Kiedy tekst skupia się wyłącznie na jednym aspekcie problemu, ignorując szerszy kontekst, ideologiczne korzenie czy alternatywne głosy, prowadzi do niebezpiecznych uproszczeń. Czytelnicy dostają zniekształcony obraz rzeczywistości, co może utrwalać stereotypy, wzmacniać polaryzację i blokować konstruktywną debatę. Zamiast zachęcać do myślenia, takie pisanie staje się echem jednej narracji, a w efekcie – narzędziem ideologicznej propagandy, która zamiast rozwiązywać problemy, je pogłębia. To właśnie pułapka, w którą wpada wiele współczesnych tekstów, w tym ten, z którym tu polemizujemy. A to niebezpieczny trend w publicystyce – bo w erze szybkich mediów i algorytmów, które faworyzują skrajne opinie, jednostronne analizy nie tylko nie pomagają, ale mogą pogłębiać społeczne podziały, prowadząc do intelektualnej stagnacji i braku realnych rozwiązań.

W artykule „Twoja samotność to ich najlepiej sprzedający się produkt” w „Tygodniku Powszechnym” autor celnie obnaża, jak korporacje technologiczne żerują na naszej izolacji, zamieniając samotność w maszynkę do zarabiania pieniędzy. Algorytmy Netflixa, apki do jedzenia na dowóz, media społecznościowe – wszystko to, jak słusznie wskazuje, więzi nas w czterech ścianach, z dala od prawdziwych relacji. Sam tekst jest celny i wartościowy, trafnie diagnozując, jak technologia wzmacnia alienację, ale byłby jeszcze bardziej wartościowy, gdyby uwzględniał szersze spektrum problemu – ideologiczne korzenie samotności, głosy konserwatystów czy konkretne propozycje rozwiązań. 

Bo, do licha, autor zatrzymuje się w pół kroku! Jego tekst to krzyk rozpaczy bez mapy wyjścia z labiryntu. Nie mówi, skąd wzięła się ta epidemia samotności, pomijając jej korzenie w liberalnej ideologii, która wyparła konserwatywne wartości z rodziną na czele. Nie wspomina polskich konserwatystów, takich jak Rafał Ziemkiewicz czy Dariusz Karłowicz, ani zagranicznych głosów, jak Ronald Reagan, Jan Paweł II czy norweski filozof Lars Svendsen, którzy ostrzegali przed zgubnym kultem singlowego życia. Nie zauważa dramatu starzejącego się społeczeństwa, gdzie zniedołężniali starcy opiekują się zniedołężniałymi starcami, bo ich dzieci, źle wychowane i uwiedzione modą na samotność, odwróciły się od nich. I co najgorsze, nie daje żadnych wskazówek, jak państwo czy my sami moglibyśmy z tym walczyć. 

Upowszechnianie takiego artykułu to jak podanie diagnozy bez recepty – grozi jałowym narzekaniem zamiast działania. A przecież ten błędny, autodestrukcyjny tor można jeszcze zmienić, lansując wartości rodzinne i model, w którym dzieci opiekują się starszymi członkami rodziny, zamiast być samotnymi wyspami na oceanie życia. Zacznijmy od źródła problemu, które autor omija jak gorący kartofel. Samotność nie jest tylko efektem technologii. To owoc liberalnej rewolucji, która od dekad gloryfikuje hiperindywidualizm, stawiając jednostkę ponad wspólnotą. Neoliberalna mantra „radź sobie sam” i kult wolności za wszelką cenę wyparły konserwatywne wartości, w których rodzina była fundamentem życia. 

Polscy konserwatyści, jak Rafał Ziemkiewicz w felietonach w „Do Rzeczy” czy Dariusz Karłowicz w „Teologii Politycznej”, od lat bili na alarm, że popularyzacja singlowego stylu życia – promowanego w mediach jako „wolność” i „samorealizacja” – niszczy więzi rodzinne. Podobne głosy wybrzmiały za oceanem i w Skandynawii. Ronald Reagan w przemówieniu radiowym z 1986 roku podkreślał: „Kiedy tak wiele wokół nas szepcze kłamstwo, że powinniśmy żyć tylko dla chwili i dla siebie, tym ważniejsze jest, by nasze rodziny potwierdzały starsze, trwalsze wartości”. 

Jan Paweł II w encyklice *Centesimus Annus* (1991) ostrzegał: „Rodzina jest wspólnotą podstawową, na której opierają się wszystkie inne wspólnoty ludzkie. Jeśli zostanie osłabiona, społeczeństwo traci swój fundament”. Norweski filozof Lars Svendsen w książce *A Philosophy of Loneliness* (2017) krytykował singlowy styl życia jako ślepą uliczkę liberalnego indywidualizmu, który obiecuje wolność, ale pozostawia jednostki w emocjonalnej pustce, odcięte od więzi międzypokoleniowych. Svendsen podkreślał, że wychowanie w duchu skrajnego indywidualizmu uczy młodych egoizmu, a nie odpowiedzialności za innych. 

Autor w Tygodniku Powszechnym ignoruje te diagnozy, spłycając problem do technologicznej pułapki, jakby liberalny światopogląd, który konserwatyści – polscy, amerykańscy i skandynawscy – demaskowali, nie miał tu nic do rzeczy. Co gorsza, autor nie zauważa dramatu starzejącego się społeczeństwa, które jest żywym dowodem na skutki tego trendu. W Polsce, gdzie liczba seniorów rośnie, a dzietność spada, widzimy tragiczny obraz: zniedołężniali starcy opiekują się zniedołężniałymi starcami, bo ich dzieci, wychowane w duchu liberalnego indywidualizmu, uległy modzie na samotność. 

Zamiast budować rodziny i dbać o rodziców, wybierają życie w pojedynkę, wpatrzeni w ekrany, uwiedzeni iluzją „wolności” bez zobowiązań. To nie tylko kryzys demograficzny, ale moralny – pokolenie, które miało być wsparciem dla swoich rodziców, porzuciło ich, bo liberalna kultura, jak zauważył Svendsen, nauczyła je, że szczęście to brak zobowiązań, a nie troska o bliskich. Reagan w 1983 roku mówił o rodzinie jako miejscu, gdzie uczymy się „myśleć o sobie, troszczyć się o innych i zdobywać wartości takie jak odpowiedzialność i współczucie”. Jan Paweł II w homilii w Kaliszu w 1997 roku dodawał: „Nie ma przyszłości narodu bez rodziny, bo to w niej rodzi się życie i miłość”. 

Tego właśnie brakuje w świecie, gdzie młodzi odwracają się od rodziców, a starzy zostają sami. Drugi grzech autora to brak recepty. Skoro samotność jest towarem, to jak, u diabła, mamy się z tego wygrzebać? Rzuca hasło „refleksja” i zostawia nas z niczym. Gdzie rola państwa? Gdzie polityka społeczna, która mogłaby odbudować to, co liberalizm rozwalił? Państwo mogłoby wspierać rodziny – nie tylko ulgami podatkowymi, ale programami dla młodych rodziców, które ułatwiłyby życie w świecie, gdzie kariera i konsumpcja są ważniejsze od bliskości. Mogłoby inwestować w lokalne wspólnoty – domy kultury, kluby osiedlowe, przestrzenie, gdzie ludzie spotykają się twarzą w twarz, a nie przez Zoom. Gdzie regulacje, które ograniczyłyby uzależniające algorytmy mediów społecznościowych? Albo edukacja, która uczyłaby młodych, jak budować relacje i dbać o rodziców, zamiast scrollować TikToka? 

Autor milczy, a to milczenie jest zdradą. Bez konkretów jego artykuł staje się jałowym lamentem, który może sprawić, że czytelnicy poczują się jak pionki w grze korporacji, bez szans na ruch. Ale jest nadzieja – ten autodestrukcyjny tor można jeszcze zmienić! Możemy zacząć lansować wartości rodzinne, model, w którym dzieci opiekują się starszymi członkami rodziny, a nie dryfują jako samotne wyspy na oceanie życia. To wymaga odwagi: odbudowy szacunku dla międzypokoleniowych więzi, promowania rodzin wielopokoleniowych, gdzie młodzi uczą się odpowiedzialności za rodziców i dziadków. 

Państwo może wspierać takie podejście – przez ulgi dla rodzin opiekujących się seniorami, programy integrujące pokolenia, jak wspólne warsztaty czy kluby międzypokoleniowe, albo kampanie społeczne, które przypomną, że troska o bliskich to nie obciążenie, a przywilej. Oddolne inicjatywy, jak sąsiedzkie kluby czy ruchy na rzecz wspólnego mieszkania, mogą pokazać, że rodzina to nie przeżytek, ale kotwica w burzliwym świecie.

Upowszechnianie tego tekstu w obecnej formie to prosta droga do intelektualnego marazmu. Pomijając głosy konserwatystów – Ziemkiewicza, Karłowicza, Reagana, Jana Pawła II czy Svendsena, który ostrzegał, że „samotność to cena, jaką płacimy za wychowanie w kulturze, która stawia ‘ja’ ponad ‘my’” – i ignorując dramat starzejącego się społeczeństwa, gdzie dzieci porzucają rodziców dla „wolności”, autor spłyca problem do technologicznej pułapki. Bez wskazania, że samotność to efekt liberalnego odrzucenia rodziny i wspólnoty, i bez jasnych propozycji, jak odwrócić ten trend, artykuł staje się krzykiem w pustkę. A przecież możemy działać! 

Możemy promować model, w którym dzieci nie zostawiają rodziców na pastwę losu, gdzie rodzina jest centrum życia, a więzi międzypokoleniowe dają siłę. Zmiana zaczyna się od nas – od rozmowy przy stole, od wyłączenia telefonu, od nacisku na rządzących, by wspierali to, co nas łączy. Autor mógłby to przypomnieć, zamiast zostawiać nas z diagnozą bez drogowskazu. Samotność jest na sprzedaż, zgoda. Ale to nie tylko korporacje ją sprzedają – to liberalny światopogląd, który wyzuł nas z rodziny, wspólnoty i odpowiedzialności za innych. Polscy, amerykańscy i skandynawscy konserwatyści mieli rację, ostrzegając przed tym od lat. Czas posłuchać ich głosu i zacząć budować świat, w którym dzieci opiekują się rodzicami, a więzi są ważniejsze niż lajki. Jeszcze nie jest za późno – możemy odwrócić ten trend i sprawić, by rodzina znów stała się sercem społeczeństwa, a nie reliktem w cieniu ekranów. Inaczej zostaniemy w kapsułach, z palcem na ekranie i pustką w sercu, patrząc, jak starzy opiekują się starymi, bo młodzi wybrali samotność. Autorem tekstu do którego się odnosiłem jest redaktor Jakub Dymek, a publikacja odbywa się w innym źródle, ponieważ redakcje, nie tylko "TP" za wszelką cenę unikają polemik – po prostu piszą swoje stanowisko i nic więcej ich nie interesuje.

Jarosław Banaś 

  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 539
spike

spike

17.08.2025 15:21

Mądry i potrzebny tekst, TP nie jest nim zainteresowany?

By stworzyć politykę rodzinną, trzeba mieć polskie media, które by ją promowały i wspierały, inaczej się nie da.

Julian Mewa

Julian Report

17.08.2025 22:52

Dodane przez spike w odpowiedzi na Mądry i potrzebny tekst, TP…

Dziękuję. Nikt nie jest zaintereowany sporem publicystycznym, taką mam ocenę. Tą rolę pełnią miejsca takie jak to, ale zasięgi, czyli czytelników mają znacznie mniej. Chociaż to, że jest możliwość odniesienia się publicznie to już dobrze.  

SilentiumUniversi

Silentium Universi

17.08.2025 15:21

Przypuszczam, że takie teksty jak omawiany artykuł TP ma za zadanie domykanie pułapki samotności.

Jako małolatowi bardziej dokuczał mi model obdarzonego wszelkimi atrybutami zwycięzcy w mediach. Życie było od niego bardzo odległe, a częściowy (?) cel to samotność i przekonanie, że nie pasując do tego modelu jest się nikim

Julian Mewa

Julian Report

17.08.2025 22:54

Dodane przez SilentiumUniversi w odpowiedzi na Przypuszczam, że takie…

Model singla w kulturze na szczęście się dewauluje więc bądźmy dobrej myśli. Chociaż to potrwa z 20 lat zanim zniknie.  

Ijontichy

Ijontichy

17.08.2025 18:10

Tygodnik Powszechny...20 lat temu był medium katolickim,stał się po zmianie właścicieli...lewackim!

Julian Mewa

Julian Report

17.08.2025 22:54

Dodane przez Ijontichy w odpowiedzi na Tygodnik Powszechny...20 lat…

Jak wiekszość mediów. 

sake3

sake2020

17.08.2025 18:24

Bardzo dobry tekst,może nawet swoiste ostrzeżenie.Samotność nie jest już pułapką tylko świadomym wyborem. Nawet w rodzinach po prostu się mijamy żyjąc swoimi problemami. 

Julian Mewa

Julian Report

17.08.2025 22:55

Dodane przez sake3 w odpowiedzi na Bardzo dobry tekst,może…

Dziekuję. W mojej ocenie to przestaje być już modne, ale nim zniknie to mininie dwadziescia lat, jak nic. 

jazgdyni

jazgdyni

18.08.2025 13:51

@Jarosław Banaś

Bardzo mądra polemika (odwzajemniam się ;) ). Jakub Dymek to chyba jedyny lewicowiec, którego szanuję (choć nie zawsze się zgadzam)

Ta strategia, pozwolę sobie nazwać - izolacjonizm jednostek, to strategia tego przeklętego nowego ładu, gdzie się marzy wszystkim neo-marksistom (ja wolę zwać ich neobolszewikami), to klasyczna metoda psychologiczna, co też omawia Maslow, że tak powiem, tworzenia nowych niewolników. Dwie rzeczy rozwalą każdą grupę (państwo, rodzinę, ...) jeżeli pozbawi się człowieka dwóch najważniejszych fundamentów: - życie społeczne i potrzeba własności. Wtedy trzeci, główny element - wolność, już nie ma sensu. Nie jest potrzebny.

Proszę zauważyć, jak zanikają tradycyjne spotkania, kolacyjki, biesiadowanie, dzieci, co odwiedzają rodziców co parę lat. Do tego, od pokolenia Z (chyba Z, bo już się w tym gubię) jest wyraźna niechęć do małżeństwa, zakładania rodzin i co jest tragiczne - rodzenia dzieci.

Tu jest potrzebna potężna akcja.

PS. Dodam takie nieco nieskromne przemyślenie. Młodym wytłumaczono, że dobro, to przyjemność. Nawet chwilowa. Istnieje więc strach przed miłością. Wystarczy tylko pięciominutowe zaspokojenie, choćby w toalecie. Cała intymność, sztuka kochania, gra wstępna, i tak dalej jest tej całej gówniażerii nieznana. Nie mają pojęcia ile w życiu tracą.

lala

lala

18.08.2025 14:25

taaak, zwłaszcza prorodzinny i opiekuńczy okazał się Ziemkiewicz porzucając pierwszą żonę....

Marek Michalski

Marek Michalski

18.08.2025 17:21

@Jarosław Banaś

"Kiedy tekst skupia się wyłącznie na jednym aspekcie problemu, ignorując szerszy kontekst, ideologiczne korzenie czy alternatywne głosy, prowadzi do niebezpiecznych uproszczeń. Czytelnicy dostają zniekształcony obraz rzeczywistości, co może utrwalać stereotypy, wzmacniać polaryzację i blokować konstruktywną debatę. Zamiast zachęcać do myślenia, takie pisanie staje się echem jednej narracji, a w efekcie – narzędziem ideologicznej propagandy, która zamiast rozwiązywać problemy, je pogłębia."

Bardzo samokrytyczne.

Już w tytule mamy "liberalny świat bez korzeni", ale dopiero tekst potwierdza, że dla autora liberalizmem jest marksizm. To, że czerwony się nazwie niebieskim nie oznacza, że mamy powtarzać jego kłamstwa. Potem można bez końca walczyć z marksizmem "liberalnym" z pozycji marksizmu "konserwatywnego".

Może to być mniej lub bardziej świadome przypisanie sobie "konserwatyzmu" w sensie pozytywnym, prawicowym, może to ideologiczne zagubienie. Ostatecznie mamy ponad sto lat rządów marksistowskich, a urabiania światopoglądu dużo więcej.

Julian Report
Nazwa bloga:
report

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 69
Liczba wyświetleń: 167,117
Liczba komentarzy: 426

Ostatnie wpisy blogera

  • Felieton z mewą
  • Blogerzy – strażnicy demokracji w piórach i klawiaturach. Felieton z mewą
  • Mewa

Moje ostatnie komentarze

  • Fakt, reportaże z Białorusi produkują Niemcy, Francuzi, Amerykanie. /filmowe/. W Polsce wyrabiamy sobie pogląd na podstawie artykułow z gazet zagranicznych. I przstępujemy do komentowania czyli…
  • Bardzo ciekawe w swojej typowości - niestety wszędzie po II Wojnie było podobnie. Nootowanie świadectw i opracowań to misja. Popularyzowanie tego to inna sprawa. Ważny tekst,. z pozdrowieniami.
  • Wpiszę się niezbyt odkrywczo, że twórczość Stanisława Lema czeka na opracowanie i promocję swojej wizyjności. Także zaskakująco trafnie pisał o literaturze i autorach debiutujących za jego życia. Nie…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Propaganda nie jest groźna gdy się wie jak powstaje
  • Wewnętrzny spór to zdrada narodowych interesów
  • Hejt polski nową jednostką monetarną na czas kryzysu

Ostatnio komentowane

  • Jabe, Wskaż różnicę.
  • sake2020, A u pana próżno szukać logiki i obiektywizmu .Że też się panu nie znudzi pisanie bzdetów przez lata.Czas się chyba rozwijać ?
  • Jabe, W sprawach zasadniczych próżno szukać istotnych różnic między partiami Donal­da Tuska i Jaro­sława Kaczyń­skiego. Obie służą obcym. Ten drugi nawet uważa to za polską rację stanu. Po co więc ten…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności