Kayah jako prowadząca, Kayah jako piosenkarka, Kayah jako gość M. Bajora, Kayah jako laureatka jakiejś nagrody o artystycznym przekraczaniu granic i... Kayah aż do obrzydzenia. Taki był pierwszy dzień Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Już nawet publiczność w Opolu przestała klaskać na jej widok w czasie wspólnej piosenki z M. Bajorem.
"Gołym okiem" można było widzieć brak profesjonalizmu ekipy przygotowującej całość oprawy festiwalu. Sam zresztą dobór artystów pozostawiał wiele do życzenia. Niemal każdy z nich mówił, że nie był na festiwalu przez ostatnie 8 lat i wreszcie powrócił w chwale i na "białym koniu" :). Och te nasze elitki artystyczne stęskniły się za byciem w TVP, oj stęskniły się.
Dodatkowo zabrakło artystów, którzy występowali w TVP za czasów PiS a szkoda bo to mogło zwiększyć ocenę zawodowych artystów występujących w Opolu. A tak to oceniałbym ich śpiew i poziom artystyczny na 3+ w skali sześciostopniowej. I nawet debiutanci tej oceny u mnie nie zmienili.
Ogólnie pierwszy dzień festiwalu był bardzo sztuczny i nudny oraz przepełniony 56 letnią Kayah, która w listopadzie skończy 57 lat (1967 rocznik). Ja wiem... kobiecie się wieku nie wypomina ani o wiek nie pyta, ale czas płynie nieubłaganie, co widzę po sobie, bo też jestem w niemal tym samym wieku co Kayah (1968 rocznik). Tyle tylko ile czasu można znieść przebywanie jej na scenie? Tym bardziej, że jednak czas zrobił swoje...
To tyle krótkiej dygresji na temat festiwalu w Opolu...
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blog…;
[email protected]
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1830
Nie oglądałem ani przez ostatnie 8 lat, ani nawet wcześniej. To samo tyczy się festiwalu w Sopocie. Może w latach 80-tych obejrzałem raz kabareton, ale był mało śmieszny więc również więcej nie oglądałem. Podejrzewam, że poziomem dorównują konkursowi Eurowizji, a może nawet go przewyższają, bo w końcu Polacy śpiewają po polsku, a nie po angielsku, kalecząc język Szekspira. Jadnakowoż to nie jest żadna zachęta do oglądania. Chętnie bym posłuchał w radyjku, ale tam również lecą w miażdżącej większości zagraniczne kawałki. Jakby radiowcy mieli ustawkę z zagranicznymi producentami :-)
Jest to prymitywny przypadek artystki na siłę, a jej bojkotowanie PiS-owskich mediów oceniam bardzo pozytywnie - przez 8 lat nie musieliśmy jej ani oglądać, ani słuchać. Strata - żadna.
Teraz ci wszyscy bojkotnicy PiS-u odreagowywują w Opolu. Kayah musi mieć szczególne znaczenie, bo przecież kiedyś torturowała polskie kolędy w pałacu prezydenckim, kiedy gospodarzem był tam Bul.
Jak rozumiem występy trzęsących się staruszków Pietrzaka, Rodowicz, Rosiewicza oraz wszelkiej maści Bayer Fullów to jest to co wypełnia zapotrzebowanie na kulturę pisowskiego elektoratu.
Poza tym z wpisu pana blogera i innych pisowskich komentatorów bije prosta informacja o was. Nigdy w życiu nie byliście na koncercie ani Demarczyk, ani Grechuty, nie słuchaliście na żywo ani Dżemu, ani Republiki o Turbo nawet "nie wspomnę".
Wy patrioci od siedmiu boleści nawet nie wiecie co to De Press.
Cała wasza polska muzyka rozrywkowa to wspominki o Rinn i zachwyt nad Golcami.
Byliście kiedyś na koncercie Możdżera albo tria Ścierańskiego, ewentualnie Łydki Grubasa, wiecie jak na żywo brzmi Szpak albo Czarnecka?
Mam ten przywilej że pracuję z młodzieżą, w związku z tym nawet Maty słucham by móc zająć jakieś stanowisko, a ponieważ bujałem się zarówno przy FISZ jak i Peji mogę coś na ten temat powiedzieć.
Kto w Polsce przejmuje się Opolem lub sylwkiem w Zakopcu?
Tylko hołota i zgredy.
twój komentarz jak zwykle zalatuje prostactwem, na poziomie sowieckiego żołdaka.
Jakie znaczenie ma, że wiele występów oglądałeś "na żywo", nawet jakbyś bywał na koncertach światowych sław, ciebie i tak to nie zmieni, burakiem się urodziłeś, burakiem odejdziesz.
Mam w rodzinie osobę, która nie tylko bywa na koncertach wielu "gwiazd", ale zna je osobiście, jeszcze nigdy nie słyszałem, by mieszała w to politykę.
Opola czy Sopotu z natury nie oglądam, czasem fragmenty, większość tych "artystów" nie nadaje się na scenę, może na dyskotekę, dlatego znani są tylko w Polsce, nigdzie więcej.
Różnica miedzy PiSowskim Opolem, a POlszewickim jest taka, że PiSowcy nie mieszali do tego polityki.
Artysta który swoją twórczość uzależnia od polityki, obrażając swoich odbiorców, nie jest artystą, to zeszmacony wyrobnik, podobnie było za czasów stalinowskich, czy PRLowskich, choć wtedy nie było to tak widoczne, wtedy powstawały największe przeboje.
Ja byłam 😎
https://m.youtube.com/wa…
https://m.youtube.com/wa…
Tego się nie ogląda i nie słucha, chyba że się jest specjalistą od patologii społecznej.
W czasach komunistycznej siermiężności tego rodzaju eventy miały jakiś sens, bo od czasu do czasu pojawiała się tam perełka niczym Jasienica na Dniach Książki na 1 Maja.
Opole obecne, bez względu czy pisowskie czy poeowskie to festiwal żenady za publiczne pieniądze.
Tego się da odzobaczyć :-((