Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

"The First Man" - film o wielkiej wyprawie ludzkości

Zbyszek, 05.08.2023



"The First Man" obejrzałem na streamingu, może szkoda, może warto było pójść do kina, bo szereg zdjęć ma "duże plany", bo to przecież o locie na księżyc. Film ogląda się dobrze. Nie ma jakichś dłużyzn, mimo, że przecież wszystko to znamy, przynajmniej do pewnego stopnia.

Sam temat był filmowany wielokrotnie, ja preferowałbym "Apollo 11", który w przejmujący sposób pokazywał wyprawę na księżyc od strony właśnie wielkiego wysiłku i geniuszu ludzkości. "The First Man" jest filmem o człowieku. O jego rodzinie, przyjaciołach, kolegach. Neil Armstrong traci swoje dziecko. Lata ponad atmosferę. Ociera się o śmierć w trakcie różnych eksperymentalnych lotów.
Jego relacje z żoną... cóż... trochę skomplikowane, może dlatego, że kobiety pilotów eksperymentalnych nie mają łatwego życia, w tym sensie, że ich mężowie i ojcowie ich dzieci czasem nagle znikają i nigdy nie wiadomo czy to teraz...

Towarzyszymy Armstrongowi w jego bólu po stracie córki, w jego spotkaniach z przyjaciółmi pilotami, w jego szkoleniach i kokpitach, gdy zamknięty w trzęsącej się puszce, nadludzkim wysiłkiem zachowuje chłodną głowę i dzięki temu ratuje następną misję.

Ryan Goslings jest dobrym aktorem, co wielokrotnie udowodnił na ekranie. Tutaj jego rola - gra głównego bohatera - jest dziwna. Kompletnie "drewniana twarz", brak ludzkich emocji, zdania wypowiadane i postawy przyjmowane jak przez człowieka z ulicy, któremu kazali coś przeczytać. To niezrozumiałe. Nawet tak chłodny i odporny człowiek jak Neil Armstrong miał swoje emocje. Tutaj - w kreacji - bo to chyba jeszcze on gra, a nie jest to projekcja AI - Goslinga, twarz pilota i kosmonauty, jego głos, z tych emocji są wyprane.

Dużo lepiej na tym tle wygląda postać jego żony. Caire Foy gra porywająco. Nic nie mówiąc, emanuje emocjami, widz widzi i rozumie, i czuje to, co ona czuje. Nawet nie będąc w stanie tego zwerbalizować, opowiedzieć słowami. Świetna rola.

W filmie dużo jest tragedii. Nawiązywania ciepłych relacji, wielkich planów kończonych telefonem z centrali lotów, że ten i ten...., że wypadek... Żona jednego z nich stoi przed pustym, otwartym bagażnikiem samochodu. I stoi. I stoi. Jej życie właśnie strzaskał pożar w kabinie statku Gemini, w której spłonął jej mąż.

Ostatecznie lecimy z Armstrongiem na księżyc. Ostatecznie stawia na nim swoją stopę. Powrotu w filmie nie widać. Na koniec przez wielką pleksiglasową szybę widzi się z żoną. Z jej strony jest to samo, co było wcześniej, ta cudownie zagrana postawa... nie wiadomo czego. Nie ma radości, nie ma dumy z tego, że jej mąż jako pierwszy z ludzi stanął na księżycu. Jest jakiś ból. Dotykają się dłońmi przez szybę, ale z jego, a nie jej inicjatywy.

Film dostał Oscara, ale nie wiem za co. Nawet nie sprawdzam. Gdy film się kończy, pozostaje pytanie - o czym właściwie był? No bo przecież jeśli o tym, że Amerykanie polecieli na księżyc, to wszyscy wiemy. O tym, że ludzie mają kłopoty rodzinne? Że czasem piją piwo z kolegami? To też wiemy. Właściwie wychodzi na to, że ten film jest o niczym. Nie w nim "tego czegoś", tego dodatkowego spojrzenia odkrywającego coś niestandardowego, nowego, przejmującego.

Reżyser ze stajni Stevena Spielberga zrobił misz-masz, żeby było o locie w kosmos, bo to chwyci, żeby nie było powieleniem tych filmów, co były, więc damy dużo o życiu prywatnym, zrobimy film o człowieku. Ale to nie jest film o człowieku, bo tak naprawdę, tak co do istoty tego człowieka, to niewiele się o Neilu Armstrongu dowiadujemy. Wygląda na to, że ten film jak znakomita większość obecnej produkcji amerykańskiego show biznesu jest po prostu produktem, sformatowanym pod osiągnięcie kolejnych paru dolarów, za wszelką cenę. Tu nie ma nic osobistego, to tylko biznes, "as usual".

Więc ocenę w skali 0 - 10 wystawiłbym na 6. Nieco powyżej przeciętnej, za samą tematykę. Bo ostatecznie, gdy minie dość słaba muzyka, gdy spadną sprzed naszych oczu mocno klaustrofobiczne sceny podróży kosmicznej i odetchniemy po może przydługich ucztowaniach astronautów i ich rodzin, pozostaje właśnie to, niewiarygodne, zapowiedziane przez Johna F. Kennedy'ego przedsięwzięcie ludzkości - lot na inną planetę, no... na księżyc, który pokolenia ludzkości oglądały na niebie od dwustu tysięcy lat.

Udało się. Poświęcono życie wielu ludzi i ciężką pracę jeszcze większej ich liczby. W filmie mimochodem możemy zobaczyć jak dochodzi do takiego przełomowego dokonania. Nie jest to monolityczna praca, jakoś ucieleśniana w komunistycznym modelu stosunków międzyludzkich. To taka praca i organizacja jej, w której każdy daje z siebie to, co ma najlepszego. To taka praca, która ma myśl przewodnią, ideę, a w ramach której ludzie, w rozmaity sposób, angażują swoją pomysłowość, talent, odkrywczość i wszystko, co mają najlepszego. Dlatego w tym filmie widać, że to nie Neil Armstrong postawił stopę na księżycu, takie stwierdzenie to w zasadzie absurd i pięknie tu współgrają słowa wypowiedziane przez bohatera całej historii. To ludzkość, ludzkość jako całość postawiła ten krok na powierzchni księżyca. Każdy technik, każdy inżynier, każdy matematyk, kierownik, kierowca, pilot, polityk nawet. I może też przede wszystkim każda żona, matka i nawet dzieci. To my wszyscy, ci, co dajemy coś z siebie nie tylko dla pieniędzy, zrobiliśmy ten krok. I Galileusz, i Kopernik, i Waszyngton, i Skłodowska-Curie. I Ursula Le Guin i Zbigniew Herbert. Wszyscy stanowimy ludzkość, jeśli chcemy ją stanowić. Wszyscy razem przykładamy naszą cegiełkę, jedni większą jak J.F. Kennedy, inni mniejszą, ale nie mniej ważną.

Pewnym smutkiem może napawać konstatacja, gdzie ludzkość się znalazła w ponad pół wieku po tym swoim wielkim dokonaniu. Zamiast mieć stałe bazy na księżycu, tymczasowe na Marsie i księżycach Jowisza, przeżywamy orgię absurdów, za pomocą których - jak walki z klimatem - robimy sobie krzywdę. Operujemy kilkuletnie dzieci w celu "zmieniania im płci", o czym dziecko wie, że zmienić się nie da. Produkujemy, tak, tak, produkujemy nowe wirusy, by mogły infekować ludzi nowymi chorobami, a następnie odpalamy opętańczą akcję, która kosztuje życie ludzi, rozwój społeczeństw, a nade wszystko rwie relacje między nami. Małe dzieci - signum temporis!  nawet w wózkach - twarze mają wlepione w wielookiego potwora zbudowanego by żywić się naszą uwagą, świadomością i myślami.

W tym wszystkim chodzi o jedno, o zysk. Ludzkość weszła na drogę, przed którą przestrzegał Nauczyciel z Nazaretu "Nie można służyć Bogu i mamonie". - Daj spokój - odpowiadaliśmy mu, pewni swego. Może po części dlatego, że służbę Bogu nam reklamowano jako służbę tym, co tworzyli religię. A jednak, gdy wszystko stało się kwestią pieniędzy, ludzkość jakby buksuje w miejscu. Jeszcze wysłaliśmy miniaturowy helikopter na Marsa i możemy go oglądać. Jeszcze Chiny rzuciły wyzwanie Amerykanom i w jego efekcie na powierzchni Srebrnego Globu powstaną prawdopodobnie ludzkie bazy. Ale czy ludzkość ma się lepiej czy gorzej, gdy John F. Kennedy prezydent USA wypowiadał słowa o tym, że: "nie lecimy na Księżyc, bo to łatwe, tylko przeciwnie, bo to jest trudne!"

Ideałem współczesności jest aby było łatwo. Bezpiecznie i komfortowo. Neil Armstrong i cały projekt Apollo jest antytezą współczesnego świata, w którym ludzie, pozbawieni ciężaru wyzwań, wysiłku by im sprostać, najzwyczajniej na świecie degenerują się jak myszy w eksperymencie Calhouna, gdzie w zamian za brak rzeczywistości realnej dostały wygodę i bezpieczeństwo.
Więc ostatecznie Armstrong może być dla nas wzorem. Chłodnego, męskiego zawzięcia się. Tego, by robić swoje. Pozostaje on i cała historia jasnym odniesieniem, że ludzkość może naprawdę wiele i może tylko w ramach wysiłku daje z siebie to, co wartościowe, to, co najlepsze. Za to autorom filmu należą się podziękowania. W powodzi ogłupiających kompletnie produkcji eksploatujących komiksowe postaci o komiksowych przygodach, film o człowieku zostawia dobry ślad. W sumie - warto go obejrzeć.


Pierwszy ślad człowieka na Księżycu

Recenzje innych filmów do poczytania {TUTAJ}

===========================================
post scriptum:
Neil Armstrong i jego żona Janet rozwiedli się po 38 lata małżeństwa.
Zmarł po chorobie serca, jednak bezpośrednią przyczyną były zaniedbania i błędy lekarzy.
Życie nie bywa wcale proste.

 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 978
NASZ_HENRY

NASZ_HENRY

05.08.2023 09:14

„Oppenheimer”
następny, czy tylko recenzje staroci będą 😎
Zbyszek_S

Zbyszek

05.08.2023 11:16

Dodane przez NASZ_HENRY w odpowiedzi na „Oppenheimer”

Używanie w odniesieniu do filmów określenia "starocie" jest błędne, bo sugeruje coś, co jest stare i czego wartość minęła. Często jest przeciwnie. Stąd specjalnego pędu do nowości brak :)
Ijontichy

Ijontichy

05.08.2023 09:20

My "piękni 20-letni" zorganizowaliśmy turniej brydżowy od 20 lipca do 22 lipca [akurat to było świeto] w domu u kolegi i telewizor czarno-biały "szedł non stop."
Tego sie nie zapomina...
Ale któreś Apollo przelatując nad "ciemną stroną księzyca" powiedziało: JEDNAK ŚWIĘTY MIKOLAJ ISTNIEJE! 
Apollo dostało opierpapier i przeszło na tajne/poufne łącze.
Ale fotografie z drugiej strony...zniknęły,wymazane,i nigdy ich nie było...
u2

u2

05.08.2023 09:43

Film dostał Oscara, ale nie wiem za co. Nawet nie sprawdzam.
Nagrody i nominacje
Pierwszy człowiek był nominowany do Oscara za najlepszą scenografię, najlepszy dźwięk, najlepszy montaż dźwięku i najlepsze efekty specjalne, zwyciężając w ostatniej kategorii[10].

gdzie ludzkość się znalazła w ponad pół wieku po tym swoim wielkim dokonaniu. Zamiast mieć stałe bazy na księżycu, tymczasowe na Marsie i księżycach Jowisza, przeżywamy orgię absurdów, za pomocą których - jak walki z klimatem - robimy sobie krzywdę.
Proszę mnie w to nie mieszać, nikomu krzywdy nie robię. A co do baz na Księżycu, Marsie i Jowiszu to autor najwyraźniej nie zdaje sobie sprawy z odległości, kosmicznych odległości. I że to co chce autor kolonizować to są martwe puste przestrzenie.
No i proszę zdać sobie sprawę, że pół wieku to nic nie znaczący epizod w historii ludzkości, która ewoluuje już ponad 300 tysięcy lat i ciągle w tym samym miejscu, czyli na Ziemi.
spike

spike

05.08.2023 11:10

Reasumując po opisie, jest to męski film nakręcony po "babsku", przy okazji ciśnie się pytanie, czy przypadkiem Armstrong nie był "afroamerykaninem" ?
Domyślam się, w opisie nie ma o tym słowa, że w filmie nie pokazano ani nie wspomniano o pewnych ważnych wydarzeniach.
Zbyszek_S

Zbyszek

05.08.2023 11:19

Dodane przez spike w odpowiedzi na Reasumując po opisie, jest to

Ja bym powiedział, że nakręcony jest zgodnie z finansowo-przemysłowym modelem. W tym modelu jest bardzo mało miejsca na twórczość, wrzucamy odpowiednie składniki, wskutek czego ma wyskoczyć zysk z produkcji. Ale na tle obecnej kinematografii jest to film w sumie pozytywny.
spike

spike

06.08.2023 16:11

Dodane przez Zbyszek_S w odpowiedzi na Ja bym powiedział, że

Tu nie chodzi o model, skoro ma to być fabularyzowany dokument, to powinien pokazać wszystko co miało miejsce, jak np. fakt, że przed wyjściem na Księżyc odbyła się modlitwa, a nawet była komunia św. którą przygotował i przyjął Buzz Aldrin, kolejny fakt, że Armstrong w pierwszych słowach z Księżyca cytował Biblię. Inny z astronautów James Irwin, po opuszczeniu NASA został kaznodzieją.
Trudno pominąć inną sensację, jak urwana transmisja z Księżyca, mówi się i jest świadek, że widziano bazę kosmitów i latające UFO.
Ptr

Ptr

05.08.2023 12:10

Historia pierwszego lotu na Księżyc to epokowe wydarzenie, epickie wydarzenie jak kiedyś Wojna Trojańska ( prawda czy mit). Armstrong to człowiek ze Szkockiego klanu ludzi morza północnego. Z rodu takich co pierwsi opływali świat i wymyślali świat. Caly program Apollo to przedsięwzięcie polityczne najwyższej wagi wykonywane przez siły zbrojne i agencje rządowe USA. Pod ten sukces cały świat z wyjątkiem Rosji mógł się podpiąć, bo sukces nie wynikał z wojny przeciw komuś. Wspaniała sprawa. Bohaterowie naszej młodości. 
No i film zrobiono , aby spuścić z tego powietrze. Aby pokazać wielkiego człowieka jako męża swej znerwicowanej żony. 
Demokraci w Egipcie. W Egipcie ok. 1600 lat pne wymazywano wyryte w kamieniu napisy pod płaskorzeźbami i wpisywano nowe teksty ? Obalano starych bogów i ustanawiano kult nowych, kult Słońca. W dolnym Egipcie władzę przejęły nowe dynastie. Nie byli to najeźdżcy. Byli to imigranci siedzący w delcie Nilu od kilku pokoleń plus nowi imigranci z bliskiego wschodu.Co ciekawe wiele kobiet.  Hyksosi. Było to przejęcie władzy od wewnątrz na nieco ponad wiek. Coś w rodzaju rewolucji społecznej. Wzmianki o tym znajdziemy w Biblii.
Zbyszek
Nazwa bloga:
W drodze
Zawód:
wolny
Miasto:
Lublin

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 602
Liczba wyświetleń: 919,166
Liczba komentarzy: 4,655

Ostatnie wpisy blogera

  • Co przetwarza człowiek
  • Straszne zagrożenie
  • Metanoia czyli przemiana #1

Moje ostatnie komentarze

  • Trzeba się skupić na piętnowaniu! Innych!
  • "Obawiam się, że ówczesna 'pańszczyzna' była dużo korzystniejsza niż współczesne podatki."Ale pani wie, czy pani nie wie tylko się obawia, ile pańszczyzny musiała odrobić dla "dworu" chłopska rodzina?
  • Czy w pisaniu tekstu posiłkował się pan i w jakim zakresie jakimś LLM czy AI?

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Czy da się żyć bez Boga?
  • Prawda o nas - głupi, nieodpowiedzialni i źli
  • Pożegnanie roku 2021 i powitanie 2022 w 6 punktach

Ostatnio komentowane

  • keram, Tak, dusza Rosjanina jest przeżarta nienawiścią do Polaków !!  Jeśli ktoś z Polski jeszcze tego nie wie, jest głupcem !
  • Grzegorz GPS Świderski, Ale to wcale nie koniec naszych trosk, bo oto czai się nowe, jeszcze przeraźliwsze zagrożenie: LIBERALIZM. Tak, to nie żarty. Już za rogiem, tuż tuż, pojawi się wolność gospodarcza, pluralizm…
  • Ijontichy, Pytanie do Admina: Jak długo będzie Pan tolerował i puszczał wypociny tego trolla ze stajni Giertychalub innej....np.rosyjskiej? Przecież tam jest tylko nick ZBYSZEK a pod tym nickiem całe stado…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności