Eureka! Właśnie odkryłem Amerykę! Imperatywem generującym energię ludzkości jest kwintesencja atawizmu. Nie takie zwykłe darwinowskie prawo zachowania gatunku, lecz niepohamowana, absolutna żądza władzy, także najlepiej absolutnej, nawet kosztem wydawałoby się wymarzonego celu naszej rasy, czyli nirwany. Wiem, wiem, że to podobno praca uczłowieczyła małpę, a teraz uszlachetnia, ale znacznie bardziej komfortowo byłoby leżeć pod gruszą na dowolnie wybranym boku niż tyrać. A walka o władzę to znojna harówa, podobnie jak rządzenie. I cóż stąd, że osładzane rozmaitymi fruktami.
Owa atawistyczna żądza władzy napędza oczywiście również krajową opozycję, że zażartuję, demokratyczną. Naturalnie, zgodnie z prawidłami symetrii, zjednoczoną(?) prawica jest ogarnięta pragnieniem utrzymania steru.
I proszę zważyć, co wciąż uświadamiają mi obiektywni analitycy wolnych mediów, jaki to wywołuje stres przy nowogrodzkiej, zwłaszcza tuż przed wyborami, które położą kres pisowskiemu samodzierżawiu. Rusycyzm uwypukla ponurą prawdę o tym, że reżym Kaczyńskiego od dawna podąża na pasku Putina. A to całe zaangażowanie po stronie Ukrainy w wojnie z Rosją stanowi wyłącznie dęty kamuflaż.
Strach i panika w szeregach Prawa i Sprawiedliwości narasta z każdym dniem, wróć, z każdą godziną, wróć, z każdą chwilą tak, że do października zabraknie skali wyznaczającej wzrost przerażenia. Bo irydolodzy spasowali już wcześniej, gdy oczy prezesa przepoczwarzyły się w bezmiar desperacji.
A opozycja, proszę bardzo, luz, blus, odprężenie, standuperska elokwencja, nieznośna lekkość bytu przy której ta od Kundery wysiada… I niezawodne recepty na całokształt dobrostanu społeczeństwa obywatelskiego. Niska inflacja. Umiarkowane podatki. Ceny na każdą kieszeń. Wysoki przyrost naturalny. Godziwe emerytury. Powietrze bez smogu. Krystaliczna woda w rzekach, strumieniach, stawach i jeziorach. Czyste ręce. Brakuje tylko ministerstwa higieny. Wyrugowany nepotyzm. Mieszkanie dla każdego. I kazamaty dla pisiorów. Polska będzie rosła w siłę, a ludzie będą żyli dostatnio.
Prawica obiecuje tysiąc. My damy dwa tysiące. Prawica obiecuje jutro. My damy onegdaj. Prawica zbuduje bezsensowny CPK. My po jego likwidacji zwrócimy zagarnięte tereny właścicielom. Prawica prowadzi rabunkową gospodarkę leśną. My udziewiczymy przyrodniczo cały kraj. Prawica zabrania aborcji. My gwarantujemy udziewiczanie po terminacji ciąży. Prawicowe rzeki spływają śniętymi rybami. Nasze spłyną mlekiem i miodem. Nigdy prawica nie da wam tyle, ile my obiecamy.
Patrzę na uśmiechniętych liderów opozycyjnej falangi. Radośnie plotą, co popadnie. Beztrosko korzystają z opozycyjnych immunitetów. I za nic nie odpowiadają. A po niektórych, jak woda po kaczce, sorry, ten idiom akurat za bardzo nie pasuje w tym kontekście, spływają rozmaite zarzuty, oskarżenia, pomówienia, insynuacje(niepotrzebne skreślić), a to o łapówkarstwo, a to o przekręty finansowe, a to o podpadające pod paragrafy kolesiostwo… A jednak marzą, by przygniótł ich ciężar władzy. I pragną zamienić wczasy pod gruszą w sromotę pod pręgierzem opinii publicznej. Bowiem nawet najlepsza władza zawsze zbiera większe cięgi niż najgorsza opozycja.
Specyficzną egzemplifikacją podgruszowego hedonizmu i pręgierzowej sromoty są postawy panów, Jana Marii Rokity i Romana Giertycha, żyjących od dłuższego czasu pod włoskim niebem.
Pierwszy, lansowany niegdyś na premiera z Krakowa, partyjny celebryta, zrezygnował z roli polityka, osiadł w Italii i znakomicie sprawdza się jako niezależny publicysta.
Drugi uważa się za emigranta politycznego, któremu w Polsce grożą reżymowe represje. Wyautowany przed laty z czynnej polityki, kosi kasiorę zdalnie kierując swoją wypasioną kancelarią adwokacką. Uchodzi za papugę opozycyjnego establishmentu z Sikorskim i Tuskiem na czele.
Ale ciągnie konia, wróć, wilka do lasu. Rwie się więc do polityki. I na początek pragnie zostać senatorem, niepomny upokorzeń jakich doznawał na przykład jako minister edukacji.”Giertych do wora, wór do jeziora”, wrzeszczała awangarda progresywnej młodzieży na zatwardziałego klerykała i skrajnego nacjonalistę. Było, minęło. Teraz to on jest progresywnym liberałem.
Porównując postawy obu panów uważam, że bliższy absolutnego atawizmu, czyli nirwany, jest Jan Rokita. Natomiast atawizm Romana Giertycha jest bardziej pierwotny. Czy to aby nie oksymoron? Rokita zatem może pieczętować się ikonką uśmiechniętej japki, Giertych emotikonem maczugi.
A poza tym po staremu. W skrzeczącej pospolitości politycznej trwa flauta sensownych myśli. Publiczny dyskurs, cóż za eleganckie określenie dla pyskówki przebiega zgodnie z rutyną, czyli chłop swoje, baba swoje i każda myszka swój ogonek chwali. Przy twitterowym bełkocie wynurzenia w delirce bywalców izby wytrzeźwień brzmią niczym filozoficzne refleksje.
Sytuację ratują memy. A ja zachodzę w głowę czemu w kraju tylu dowcipnych ludzi medialną rozrywkę zalewa kabaretowa szmira, że użyję eufemizmu? Ale w pustej kiepele brak odpowiedzi.
Sekator
Ps.
- To nie podobają ci się wice o koszmarnych teściowych, grubych żonach i Kaczyńskich grających na korcie w siatkówkę? - Pyta mój komputer.
- Wolę te seksualno-optyczne, po których wybredna publiczność zrywa boki ze śmiechu - odpowiadam Eustachemu.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2886
bez napięcia?! Giertych przygotowuje się już do IV światowej wojny, która będzie na maczugi i kamienie 😎
W ostatnich kilku latach byłem aż na trzech kabaretach w Suwałkach, w 2019 na Ani Mru Mru, w 2020 na Neo-nówce, w 2022 na Nocy Kabaretowej. Najbardziej mi się spodobała Neo-nówka. Tuż przed plandemią. Ani Mru Mru było na poziomie, w dodatku na prawdziwej scenie teatralnej w SOK. Ale Noc Kabaretowa to nieporozumienie, odgrzewane kotlety, mało oryginalnej rozrywki. Nawet Górski wystąpił z plej-beku, dotrzymał słowa, że jego noga nie postanie w Suwałkach, które uważa za prowincję prowincjonalnej Polski :-)
Niewątpliwie są. Nie obrażam się na słowa kabareciarza z KMN, bo powiedział żartobliwie prawdę, choć nie w skeczu a na poważnie w rozmowie z Wójcikiem. Tyle, że Suwałki to miasto żonki Ziuka, w połowie drogi do Wilna. Z atrakcji turystycznych polecam klasztor nad Wigrami. Jest sporo jezior i rzek, ale nie tak popularnych jak Mazury, więc i trochę spokojniej tutaj. No prowincja, ale nie cierpię z tego powodu, ba, jestem z tego zadowolony, że żyję trochę na uboczu wielkiego świata. A Polska również leży na uboczu wielkiego świata więc też jest prowincją :-)
https://biuletynnowy.blo…
Pozdrówka, prawicowcy tutejsi!
p s. Wiem każdy wie że ty i Eustachy to ci dwaj szydrcy z loży mędrców jednego słowa Jimiego Hensona .Mua:*
p.s 2 Romek? Dajcie mu spokój...niech odejdzie w Spokoju ze swoją maczugą.
https://pbs.twimg.com/media/F2tdhwWWUAEQuzC?format=jpg&name=small
Koń rży dla Ryżego
Rżą na rżysku kartoflisku
Rżący do rżącego
Koń był długi
Z szorstkim włosem
Ryży zwał go
Kabanosem
Ryży był w garniaku
Ubrany z niemiecka
Na głowie kapelusz
Minę ma zdradziecką
Koń nosi się z Włoska
Twarz bez żadnej treści
Chodzi na czworaka
Bo w drzwiach się mię mieści
Knują razem wściekle
Jak Prezesa zażyć
Lecz się obawiają
By znów się nie sparzyć
*
Yeeeha
Przypomnę tylko innego senatora, co świnki hodował, dzięki senatorstwu całe lata chodził z zadartym nosem, warunek jeden, trzeba być w odpowiednim towarzystwie, co to bronią jak niepodległości.
1. Budka
2. Tomczyk
3. Joński
4. Szczerba
5. ...
?
Wredne baby litościwie pominąłem