Wizyta pierwszej kobiety – premier w dziejach Włoch w naszym kraju z okazji organizowanej przez Europejskich Konserwatystów i Reformatorów konferencji była z całą pewnością ważnym wydarzeniem. Oto przyjechała szefowa rządu kraju, który mimo zwycięstwa prawicy bynajmniej nie został izolowany na arenie międzynarodowej. Co więcej, gdy chodzi o wzrost gospodarczy, Włochy rozwijają się szybciej niż Niemcy (o co nie trudno) i Francja. Po trzech
kwartałach rządów Giorgi Meloni i jej Braci Włochów formacja rządząca doskonale stoi w sondażach, a współpraca z partiami koalicyjnymi – Ligą wicepremiera Matteo Salvini i Forza Italia osieroconej przez Silvio Berlusconiego, a w praktyce kierowanej przez wicepremiera i szefa MSZ, byłego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego i byłego komisarza Antonio Tajaniego – jest więcej niż dobra.
Premier Meloni jest z jednej strony osobą budzącą wciąż wielką niechęć liberalno-lewicowych mediów, ale też osobiście prezydenta Francji Emmanuela Macrona. Ten ostatni ma ku temu racjonalne podstawy: wie, że sukces włoskiej premier i pokazanie Europie ,w tym Francuzom skutecznej ewolucji od radykalnej prawicy do zdroworozsądkowej centroprawicy może otworzyć drogę do władzy przechodzącej podobną ewolucję, choć w innym, znacznie bardziej zabetonowanym systemie politycznym – Marine Le Pen i jej formacji. Stąd aspiracje Macrona do trzeciej kadencji, wbrew konstytucji Republiki Francuskiej, co nie zostało w jakikolwiek sposób zanegowane przez tych w Europie, którzy tak troszczą się o polską konstytucję.
Z drugiej strony Meloni zrobiła bardzo wiele, aby ułożyć sobie pragmatyczne relacje z unijnym establishmentem. Rolę „pomostowego” pełni tu wspomniany już Antonio Tajani, którego partia jest przecież częścią Europejskiej Partii Ludowej. W kuluarach Brukseli słyszy się, że Italia straszona jest zamrożeniem środków z KPO, co dotknęło już przecież trzy kraje: Polskę, Węgry i Rumunię. Czy to właśnie legło u podstaw, że w niektórych ważnych głosowaniach na forum Rady, Rzym głosuje jak unijny mainstream, a wbrew dawnym, a nawet obecnym deklaracjom włoskiej premier ?
W interesie Polski jest dalsze funkcjonowanie rządu prawicy na Półwyspie Apenińskim. W interesie Włoch jest, aby w Polsce miała miejsce kontynuacja polityczna, a w Hiszpanii już za dwa tygodnie zmiana…
To jednak nie oznacza, że na przykład w sprawie polityki imigracyjnej Warszawa i Rzym są, w oczywisty sposób, na kolizyjnym kursie...
*tekst ukazał się na portalu niezalezna.pl (08.07.2023)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 555
Czyli Włochy będą walczyć o swoje interesy społeczne zgodne z punktem widzenia Polski i Węgier, ale nie będą solidarne, gdy chodzi o imperializm niemiecki.Tutaj odpuszczą ,bo zbyt wiele mogłyby stracić. Swoich uchodźców niech cofają do krajów pochodzenia. Nie możemy pozwalać na dalsze zubażanie krajów trzeciego świata z wykształconych młodych mężczyzn zdolnych do ciężkiej pracy, którzy te kraje ubogacały wszelką różnorodnością. Można też ubogacać osiedlając uchodźców z Azji w Afryce, a Afrykanów w Azji.
" Można też ubogacać osiedlając uchodźców z Azji w Afryce, a Afrykanów w Azji." zaraz, ale wtedy kasa z przemytu zostanie poza europą. tak w polityce się nie da.
@Ptr........Dlaczego Afryka- kontynent tak pełen bogactw naturalnych,złóż metali ziem rzadkich,złota,ropy,diamentów kopalin szuka szczęścia w Europie? Kto wejdzie do Afryki i sięgnie po te bogactwa ? Rosja czy Chiny? A może już tam są zrobią jakieś przewroty,wojny i położą łapy na wszystkim.Europa dzięki swojej głupocie dostanie w prezencie inzynierów,architektów,lekarzy którzy u siebie nie znajdują miejsca dla swych talentów. W Europie za to znajdą zasiłki na które będą pracować ,,tubylcy''