Zwykle muskam sekatorem kilka wątków. Dziś zaprezentuję monotematyczną makabreskę z pogranicza teraźniejszości i futurologii, z rapsodycznym finałem. Płyń pieśni!
„Przeszłości ślad dłoń nasza zmiata”, śpiewali protoplaści dzisiejszej awangardy progresu. „Bo kiedy miotły pójdą w ruch, to zapanuje nowy duch.” Wprawdzie tekst Andrzeja Rosiewicza, podobnie jak jego poglądy, mieści się w innym porządku aksjologicznym, ale pomijając kontekst, pasuje jak ulał do rewolucyjnego manifestu. Takoż można potraktować frazę wieszcza kończącą „Odę do młodości”: „Pryskają nieczułe lody i przesądy światło ćmiące. Witaj, jutrzenko swobody, zbawienia za tobą Słońce!”
Manipulując cytatami wymodziłem wypaczoną merytorycznie triadę, aby uciekając w groteskę nieco osłabić szok wywołany proaborcyjną histerią opozycji. Pretekstu do odsądzania od czci i wiary, choć to kiepski idiom w tych okolicznościach, wykładni Trybunału Konstytucyjnego w kwestii prawa do legalnego przerywania ciąży, dostarczyły dwa tragiczne zgony młodych kobiet spowodowane najprawdopodobniej ciążowymi powikłaniami i zachowawczą, nie do końca zgodną ze sztuką medyczną, reakcją lekarzy. Wszak nie mnie wnikać w szczegóły.
W takich okolicznościach etyczni moderniści z furią zaatakowali lekarską klauzulę sumienia, która pozwala ginekologowi odmówić wykonania eksterminacji, wróć, terminacji ciąży. Oczywiście klauzula nie dotyczy przypadków, gdy utrzymywanie ciąży zagraża zdrowiu, lub życiu matki.
Jednak nie zamierzam włączać się do dyskusji czy oportunistyczni położnicy ze strachu przed drakońskim, zdaniem opozycji, prawem, sprzeniewierzają się przysiędze Hipokratesa. A tym bardziej polemizować z tezą, że kobiety z lęku przed takimi konowałami lękają się brzemienności, stąd tak niski przyrost naturalny w naszym kraju. Nie odpowiem też na prowokacyjne pytanie, komu na przykład Francja zawdzięcza wysoką dzietność? Poluzuję jedynie wodze nieco zdegenerowanej fantazji.
Jako, że nie zna granic, ni kordonów pieśni zew, czyli postęp, wróć, progres, przypuszczam, że proaborcyjna ofensywa nie zastopuje na wywalczeniu prawa do aborcji do dziewiątego miesiąca, czyli z grubsza do porodu. Genderowe elity rzucą pomysł tak zwanej aborcji odłożonej, metodami tradycyjnymi, na przykład fenolem. A może zainspiruje ich scena z filmu Patryka Wegi: „Botoks”, w której wypatroszony z łona noworodek zabawnie podryguje na tacy przykryty pieluszką, aż w maleństwie ustaną wszelkie czynności życiowe. Znawcy antyku przypomną o walecznych Spartanach zrzucających kalekie niemowlęta ze skały Tarpejskiej.
Teraz bowiem aborcja odłożona kończy się często w reklamówce wrzuconej do kontenera na śmieci, zkitrana w beczce z kiszoną kapustą, lub pod leśną ściółką. Na początek zatem aktywistki mogłyby rozstawiać obok pojemników na papier i szkło, takie na płody. A może wystarczyłyby te na bioodpadki? Natomiast progres wykluczałby pozostawianie pasożytów w oknach życia, bo każde rozwiązanie jest lepsze od oddawania ich w łapy zboczonych katolskich zakonnic.
Rozgorzeje zapewne wysublimowany spór, do którego roku życia można będzie stosować ową odłożoną aborcję, która po pewnym czasie naturalnie zamieni się w eutanazję, zwłaszcza dla ludzi w długotrwałej śpiączce, sparaliżowanych, lub totalnie skretyniałych. Chociaż w tym ostatnim przypadku liberyjne elity ryzykowałyby chyba zbyt wiele.
Na marginesie, progresywni admiratorzy życia poczętego in vitro, przekształcą tę metodę w eugeniczną perełkę. Bo czyż każda matka nie chciałaby mieć syna podobnego do Donalda Tuska, a córki do Róży Thun?
Skrobankową wieszczbę zakończę tak, jak rozpocząłem, cytatami z klasyki. „Kiedy Ziemię despotyzm i duma szalona obleją, jak Moskale redutę Ordona, karząc plemię zwycięzców zbrodniami zatrute, Bóg wysadzi tę Ziemię, jak on swą redutę.” I wówczas rozlegnie się okrzyk Pankracego z finałowej sceny „Nie-Boskiej Komedii” Zygmunta Krasińskiego: Galilaee vicisti!”.
Sekator
Ps.
- Szyfrem prawisz - zrzędzi mój komputer. - Racz mi nieco rozjaśnić horyzonty.
Spoglądam z ukosa na Eustachego.
- Wprawdzie ty nie masz horyzontów, tylko twardy dysk, ale spróbuję cię oświecić. Otóż wieszcz włożył w usta wodza rewolty przeciw konserwatywnemu ładowi słowa cesarza Juliana Apostaty(336 - 363), wroga chrześcijaństwa, który wyjęczał na łożu śmierci: Galilejczyku, zwyciężyłeś!
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1144
Klauzula sumienia i tym podobne argumenty, to wygodna wymówka. Lekarz w przysiędze zobowiązał się do ratowania życia ludzkiego. I tego ma się trzymać. Czym innym są błędy medyczne. One były i są. Co do dzietności, to lewackie ideologie robią spustoszenie w głowach ludzi. Pęd do wygodnego życia spowodował, że dziecko jest zbędnym balastem. Ostatnio, u mnie w pracy, młoda dziewczyna powiedziała, że nie chce mieć dzieci, bo to niemodne. Poza tym ma pieska, którego kocha, jak dziecko. Zapytałem, kto Ci pomoże na starość, piesek ? Wzruszenie ramionami.