Poznałem kiedyś na imieninach u sąsiada analityka gry w durnia. Wyznał mi, że od lat usiłuje popularyzować tę szlachetną pasję, traktowaną nawet przez samych karciarzy z lekceważeniem.
I niczym nawiedzony mistyk zaczął rozprawiać o jej zawiłej taktyce i strategii. Na szczęście miał słabą głowę. I szybko wymiękł z twarzą w sałatce jarzynowej. Pofarciło mi się zresztą podwójnie, bo zaproszony przez sąsiada ze względu na swe walory intelektualne ekspert od gry w wojnę, nie dotarł na imprezę.
Nagle naszła mnie ponura refleksja. Czy ja przypadkiem muskając sekatorem nie świruję, podobnie jak facet drzemiący w sałatce, pawiana? Bo tak jak on z miną Clausewitza rozprawiał o banalnej grze zasługującej w sam raz na swoją nazwę, ja serio, choć z kpiącym dystansem, traktuję wszelkie dziedziny działalności publicznej. Tymczasem skrzecząca pospolitość pulsuje melanżem groteski, tragifarsy, bredni, bzdury, fantasmagorii pijanych dzieci we mgle, delirki naćpanych żółcią elyt, jednym słowem wirtualnym bełkotem ze snu wariata. A gdzie w tym wszystkim real?
W Madrycie oczywiście.
Pora na garść przykładów wybranych na chybił, trafił, bez zachowania hierarchii, czyli jak powiadają biegli w erystyce, enumeratywnie i bez pogrupowania egzemplifikacji na te groteskowe, tragikomiczne, farsowe, haniebne… A co ja się będę koncentrował na wymyślaniu kategorii, jeśli i tak wrzucam wszystkie do jednego worka. Oto zatem wirtualne panopticum, a la generatory rzeczywistości urojonej, czyli prawda objawiona syndykatu wolnych mediów.
Sytuacja w Polsce roku 2023 przypomina ponurą atmosferę, jaka panowała w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Zamordystyczne ustawy typu Lex Tusk, popychają kraj ku Berezie bis.
Szczerzy kły antysemityzm. Oszalali prawicowi talibowie z sotni Czarnka, zamykają usta wybitnym naukowczyniom i naukowcom badającym znaczący udział Polaków w zbrodni holocaustu.
Prześladowane są środowiska LGBTitd, którym odbiera się hipotetyczne prawa do małżeństw jednopłciowych, adopcji dzieci przez pary homoseksualne i traktowania na równi posiadaczy jednej z 66 płci oraz osób amorficznych.
Polskie kobiety boją się zachodzić w ciążę, bo katolscy konowałowie i konowałki nie dopuszczają do aborcji nawet wówczas, gdy płód ma się urodzić jako bezkształtny zlepek plazmy, a donoszenie ciąży grozi śmiercią matki!
Nieszczęsnych uchodźców i uchodźczynie z Azji i Afryki ginących przy próbach forsowania muru na granicy polsko-białoruskiej reżymowi funkcjonariusze straży granicznej, służby leśnej i innych mundurowych formacji zakopują w puszczańskich ostępach. W miastach roi się od rasistowskich ekscesów.
Lokalne media, niegdyś wydawane przez niezależne niemieckie oficyny, dziś pod butem Orlenu sieją prymitywną reżymową propagandę.
Syndykatowi wolnego słowa, z amerykańskim telebimem PO, wróć, z bezkompromisową, obiektywną do bólu, stacją telewizyjną TVN24, gazetą wybroczną, wróć, wyborną, trybuną społeczeństwa obywatelskiego, z otwartą na różnorodne poglądy rozgłośnią, której BBC nie dorasta do pięt i z całą falangą najprzedniejszych periodyków, w każdej chwili grozi knebel cenzury. Na szczęście na razie pałkarzy Kaczora odstrasza od medialnych pogromów zmarszczona brew Wielkiego Brata, któremu czasami pomagają starsi bracia w wierze.
Sądy i trybunały dzierżą jeszcze, acz z coraz większym trudem, gardę dzięki nieugiętej postawie prawników z Justicjii i innych stowarzyszeń wyrosłych z progresywnego ducha Unii Europejskiej. Wzmocnieni moralnie brukselską aprobatą odważni sędziowie nie lękają się ferować wyroków zabraniających fedrowania w krnąbrnych ekologicznie kopalniach węgla brunatnego, stawać okoniem Trybunałowi Konstytucyjnemu, uniewinniać, jak leci, wszystkich łamiących reżymowe bezprawie…
Mroczny cień Średniowiecza rzucany przez Rzymski Kościół przeżarty pedofilią, pada na kulturę, szkolnictwo, obyczaje… Konserwuje kołtuństwo patriarchatu, budzi bogoojczyźniane demony nacjonalizmu i szowinizmu…
O takich prozaicznych zjawiskach nękających zniewolone społeczeństwo, jak inflacja, drożyzna, wzrastająca liczba głodujących dzieci, smog, Pegasus, szkoda nawet wspominać.
Wszak na koniec panoramy polskiej grozy muszę zdefiniować praprzyczynę całego nieszczęścia. Otóż udręczony kraj od ośmiu lat terroryzuje szajka moskiewskich agentów z Antonim Macierewiczem, a może Jarosławem Kaczyńskim, lub prokuratorem stanu wojennego, Piotrowiczem, na czele. Wystarczy poczytać demaskatorskie bestsellery kilku żurnalistycznych rewolwerowców, pisane niewątpliwie w stanie transcendentnego oszołomienia wiedzą tajemną z ubeckich archiwów, lub innym ziołem.
A ja, wchodząc w dowolną interakcję z tym całym badziewiem, mniejsza, polemizując, ironizując, wykpiwając, poszukując choćby pozoru prawdy, ziarenka szlachetnych intencji, odrobiny szczerej troski o dobro wspólne, jednym słowem sensu, przypominam analityka gry w durnia, prymitywnej niczym budowa cepa. Tyle, że dla niego ów cep to niemal perpetuum mobile, czego inni nie chcą, lub nie potrafią pojąć. Bowiem w gruncie rzeczy cep zawsze pozostaje cepem, co w przypadku panoramy polskiej wciskanej przez elity III RP swym wyznawcom, oznacza tyleż prymitywną, co nachalną propagandówę, grę w durnia dla frajerów.
Sekator
Ps.
- Jak właściwie gra się w durnia? - pyta mój komputer.
- Podobnie jak w bambuko, tylko trochę inaczej - odpowiadam na odczepnego Eustachemu.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2094
naszym przyjacielem jest ;-)