
Co się do cholery dzieje?!
Jest już maj 2023, gdy pod koniec kwietnia dowiadujemy się, że już w grudniu ubiegłego roku nad polską swobodnie, choć podobno obserwowana przez i polskie i amerykańskie oddziały obrony przeciwlotniczej, latała sobie ruska rakieta manewrująca. I to nie tylko prosto do jakiegoś celu, tylko latała zygzakiem, by w końcu zniknąć, najprawdopodobniej schodząc na bardzo niski pułap, tuż nad ziemią. A gdy wreszcie skończyło się paliwo, to sobie ostentacyjnie przeleciała nad terenem w Bydgoszczy, gdzie są największe warsztaty naprawcze sprzętu bojowego, pracujące od roku w trybie 24h na dobę i 7 dni w tygodniu, od momentu rozpoczęcia wojny na Ukrainie i wreszcie spadła.
A nikt nie wiedział gdzie i kiedy. A dla mnie jest wprost przerażające, że jak już Ukraińcy widzieli tę rakietę lecącą nad Polskę, chwilę potem Polacy i USA wiedzieli też o tym, to przecież nie mieli pojęcia, że ona nie jest uzbrojona w atomową głowicę. Czyli, jak się nie wie co to jest, to najlepiej i najbezpieczniej jest ją zestrzelić nad jakimś bezludnym obszarem i nie pozwolić by wybuchła w zaprogramowanym przez Kacapów miejscu.
Rakieta w końcu spadła i rozwaliła się już za Bydgoszczą w lesie. A długo później ktoś, podobno jadący na koniu, zauważył tajemnicze szczątki, zawiadomił służby i rozpętało się piekło. Klasyczne polskie piekło stylu – "To ty! - Nie! To ty!".
Dodam tylko refleksyjnie, że rakietę odnalazł jeździec na koniu. Czyli polska kawaleria zawsze była świetna.
Wcale bym nie pisał o tej gówno-burzy, gdyby nie kolejny fuckup wczoraj, gdy to nad Polskę z Białorusi nie wleciało kolejne UFO, podobno balon obserwacyjny (czyli szpiegowski), trochę sobie polatał tu i tam, jednakże kierując się nad mój dom, o czym zostałem poinformowany alertem na smartfonie. A jak wszystko, co z Kacapii nadlatuje, balon w pewnym momencie zniknął z pola widzenia naszych dzielnych wojskowych. Domyślam się, jak się muszą wściekać w sztabie, a minister Błaszczak pewnie nawet dostał wysypki.
No to sobie pożartowaliśmy, czyli darliśmy łacha. Bo oba te zdarzenia dowodzą, że Putlery nie tylko koncentrują się na zabijaniu i niszczeniu na Ukrainie, ale też już poważnie zabierają się za Polskę. A nie mówię tego sam, bo dwaj świetni znawcy tematu - gen. bryg. rez. pilot Jan Rajchel, były komendant-rektor Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie, i wykładowca akademicki, analityk i ekspert, dr Wojciech Szewko wczoraj udzielili wywiadu SE [*]
I wtedy, gdzieś w dziesiątej minucie wypowiedzi, dr Szewko powiedział coś, co mnie zmroziło, bo potwierdzało moje najczarniejsze przypuszczenia.
Mianowicie rzekł on: - "To jest moment skrajnie niebezpieczny".
Co to znaczy i o co chodzi? Dla mnie to wyraźnie łączy się z tym kacapskim macaniem "obiektami powietrznymi" – rakietami, czy balonami, Polski. Sądzę, że oni tak właśnie sprawdzają naszą reakcję i naszą skuteczność obronną.
To nic nowego. Przecież nie tak dawno Chińczycy chcieli zrobić w balona Amerykanów, kierując swój skośnooki balon nad Alaskę, lecz Jankesi się nie patyczkowali i szybko balon zestrzelili, a potem go sobie obejrzeli.
A my, czy to rakiety, czy balona nie zestrzeliliśmy, więc nie było co oglądać.
Dr Szewko oznajmił, a ja się całkowicie z nim zgadzam, że dzisiaj znajdujemy się w najniebezpieczniejszym momencie od czasu, gdy Putinowi odbiło jeszcze przed wojną, gdy wrzeszczał: – Amerykanie won z Europy! I niech zabierają te atomówki. A państwa, co kiedyś były w Układzie Warszawskim, od Bułgarii, przez Polskę do Estonii, mają powrócić pod skrzydła Ruskiego Miru.
Chwilę potem krwawe potwory Putlera napadły na Ukrainę, siejąc zagładę i zniszczenie.
Jednakże, z Moskwy wielokrotnie płynęły głosy, a także taką interpretacją karmiono ruski naród, że to nie wojna z Kijowem, tylko operacja kosmetyczna, a prawdziwy wróg z którym walka na śmierć i życie, to USA i te ich przydupasy – Paljaki.
USA, job twaju.... , ciągle za silni i za daleko, ale Polaczków da się zniszczyć i nikt nam nic nie zrobi.
A kiedy zaorać Polaków, jak nie teraz? Czekać jak już dostaną te HIMARSY, F 35, Abramsy i jak się chwalą, zostaną armią Nr.1 w Europie, a wtedy faktycznie nie będzie łatwo?
Teraz Polacy połowę swojego uzbrojenia oddali Ukrainie; trochę poszczuliśmy jedną (!!!) rakietą, a już generałowie skaczą sobie do oczu i publicznie wygłaszają banialuki; a na dodatek, już takie Niemcy, czy Francja nie kiwną palcem, by ta przeklęta Polska wywołała kolejną wojnę światową, co zaczyna być już ich specjalnością. Niech se ruskie ich biorą, jak tak bardzo chcą.
Powiem więcej, gdy, nie daj Boże, Kacapy podbiją Polskę, to w Brukseli, Berlinie i Paryżu będą strzelały korki od szampana. "Baba z wozu, koniom lżej"...
Czy jesteśmy w czarnej d.? Przyspieszyć dostaw uzbrojenia, czy to ze Stanów Zjednoczonych, czy z Korei Płd. , albo Wlk. Brytanii się nie da, bo oni sami już zaczynają mieć deficyty. Nie zdołamy też błyskawicznie uruchomić własnej produkcji uzbrojenia. Nawet planowanej liczebności armii nie zdołamy zbudować w ciągu najbliższych paru lat. No – nie jest wesoło. I jak mówi dr Szewko – "To jest moment skrajnie niebezpieczny".
Co tu ukrywać przed narodem – dzisiaj nasze zdolności obronne wiszą na włosku. Ten włosek to wyłącznie chęci i dobra wola USA, by wspomagając aktywnie własnymi i siłami NATO, obronić Polskę przed kacapską napaścią.
A jakie na prawdę dzisiaj NATO jest widzimy wyraźnie po zachowaniu Turcji, Węgier i Niemiec, m.in. w kwestii rozszerzenia tego paktu obronnego o resztę Skandynawii i Ukrainę.
Sytuacja jest wyjątkowo skomplikowana; jest niebezpiecznie. Mimo tego uważam, że nie jest jeszcze dramatyczna, lub przegrana. Na razie Kacapy nas testują. Macają na odległość, będą nękać nielegalnymi najeźdźcami, i niszczyć propagandą. Tylko, jak to często powtarza dr Bartosiak, oni lubią się wspinać po eskalacyjnej drabinie. Więc musimy czujnie przewidzieć, co jeszcze oni nam zaserwują jutro?
I na koniec, niestety pesymistycznie.
Nadal jest wielce prawdopodobne, że wojna przedłuży się jeszcze o rok, a nawet o kolejne lata. A w przyszłym roku wybory w USA wygra nieobliczalny Donald Trump. I powtórzy swój manewr z Syrii. Wycofa te 11 tysięcy amerykańskich żołnierzy z Polski i powie nam – radźcie sobie sami.
_______________
[*] https://youtu.be/X3-ebGAfYt8
Lotnisko w Suwałkach ma się świetnie, niedawno zostało zmodernizowane, nie ściemniaj oszuście z pełomafii.
PS. Ciekawe dlaczego w pobliskim Białymstoku nie można od dekad wybudować takiego porządnego lotniska ? Bo rządzi tam pełomafia ? Taka czarna dziura budżetowa w tej pełomafii od zawsze ? :-)
A gdzie polskie supermarkety? Nie można, bo pandemia i putin? Rozkładamy ręce i kolana - gdy się chce, to można:
https://biznes.interia.p…
Na początek, gwoli wyjaśnienia, 'kundlem' określamy, często bardzo fajnego, ale też raz po raz paskudnego, pieska, który jest mieszańcem. Na przykład ma ojca rasowego ratlerka i matkę wilczycę. Więc biedny kundel nie jest ani pyskatym ratlerkiem, ani pełną pychy wilczycą. Identycznie jest z pewną grupą ludzi w RP. Nie są oni pyskatymi Polakami, ale też nie są zadufanymi Niemcami, czy poje**nymi Ruskami. Są po prostu kundlami. I często kundlami i hejterami jednocześnie.
Jeden z czołowych publicystów, którego często cytuję - Rafał Z. - również nieustannie zmaga się z hejtem, lub jeszcze bardziej, z pożytecznymi idiotami. Toteż przytoczę tutaj pasujący do oceny naszego patryiotyzmu i tego 'anty' nieduży cytat tegoż RZ.
"Antypatriotyczna "polityka wstydu" wmawiała [wmawia, jk] Polakom, że jesteśmy, wbrew naszym romantycznym legendom, narodem podłych sprawców, a zarazem narodem nieudacznym, któremu nigdy nic nie wyszło i musieli nas ostatecznie wyciągać z barbarzyństwa i ucywilizować zaborcy, oraz okupanci... "
Ja w komentarzach do moich felietonów mam regularnie co najmniej dwóch takich kundli, którzy wprawdzie nie dają głosu: hau, hau, tylko he, he, he, wyśmiewając się z naszej nieudolności i bałaganu, zamiast 'Ordnung must sein'.
Psie i kocie kundle zazwyczaj lubię. Ludzkie - nie za bardzo.