Poloneza czas zacząć! Staropolską tradycję kultywują jeszcze niekiedy szkolne bale. Sylwestrowe już tylko sporadycznie. Zaś coraz bardziej groteskowe edycje “Tańca z gwiazdami” jak ognia unikają swojskich rytmów, bo gdzie im tam do angielskiego walca, argentyńskiego tanga, brazylijskiej samby czy kubańskiej rumby. A używając skrótu myślowego, na parkietach, od tych w remizach i na dyskotekach, po Równię Krupową raz w roku, niezmiennie króluje dance macabre, kompilacja tańca świętego Wita, pogo i choreografii zombieidalnej.
A o brzasku jeszcze jeden mazur dzisiaj, choć poranek świta, prosi w tany pannę Krysię młody ułan Pyta. Potem już tylko obolałe stopy, kac I noworoczny koncert filharmoników wiedeńskich z obowiązkowym “Marszem Radetzkiego, szlagierem Johana Straussa.
Tyle posylwestrowych impresji. A w ogóle przełom roku wzbudza niemal w każdym, coś o tym wiem, irracjonalne ożywienie. Wszyscy podejmują absurdalne zobowiązania, a to, że schudną, a to, że zmądrzeją, a to, że rzucą palenie, a to, że staną się lepsi, a to, że zmienią płeć, a to, że zagłosują na kogo popadnie, na tego bęc… Zaś w przerwach w planowaniu samodoskonalenia, na wyprzódki podsumowują ostatnie 12 miesięcy i wieszczą przyszłość we wszelkich dziedzinach na najbliższe cztery kwartały.
Jednak oceny minionego roku nijak nie składają się na spójny całokształt rzeczywistości. Z natłoku opinii wypełniających skrzeczącą pospolitość, niczym z klocków lego, można modzić dziesiątki alternatywnych wizji przebrzmiałego czasu. Tylko po co, skoro niemal każdy uważa swoją konstrukcję za jedyną obiektywnie prawdziwą? Amerykański telebim Platformy Obywatelskiej uczynił nawet z tej pewności swój leitmotiv: “cała prawda całą dobę”. Pooo żarcie.
Pal sześć analizy I oceny ubiegłorocznych faktów, wydarzeń i wiadomości, zwłaszcza pisanych małymi literami i bez cudzysłowów. I już, już zamierzałem dodać, że wszak prognozy, przynajmniej niektóre, warte są uwagi. Lecz natychmiast pojąłem, że byłoby to z mej strony subiektywne do kwadratu chciejstwo, gdyż wybrałbym przewidywania zgodne z moimi oczekiwaniami.
W ten sposób, nieco wbrew własnym refleksjom historyczno-futurologicznym nasilającym się na przełomie roku, dobrnąłem, nie pierwszy raz zresztą, do pointy. Przypisywanie wręcz magicznej mocy tej chwili jest irracjonalne, nie tylko dlatego, że magia ze swej natury jest irracjonalna. Cóż stąd, że Ziemia właśnie znów obiegła Słońce i rozpoczyna kolejne okrążenie, że przyroda odradza się wciąż od nowa, że Einstein odkrył względność czasu? Dla człowieka styczeń to po prostu ciąg dalszy grudnia, a wszelkie procesy społeczne niechętnie dopasowują się do kalendarza. My zaś nie odradzamy się, lecz się starzejemy. I nawet botoks tego nie zmieni.
W dodatku nasz Nowy Rok to nie uniwersalne momentum. Nie pojawia się nagle na całym globie, tylko kroczy przez świat od maleńkiego archipelagu Kirabati na Pacyfiku, po hawaje. Ale nie wszędzie dociera, bo co kraj, to obyczaj. Inaczej datują czas Chińczycy, inaczej Żydzi, inaczej muzułmanie, a jeszcze inaczej kreacjoniści, że o kalendarzu Majów nie wspomnę.
Mimo powyższych zastrzeżeń pokuszę się o jeden nader prawdopodobny prognostyk. Nadchodzi kres TVP Info. Otóż Donald Tusk złożył pozew przeciw Marcinowi Tulickiemu, autorowi filmu: “Nasz człowiek w Warszawie” i praktycznie przeciw całej stacji za oszkalowanie go w oczach widzów jako polityka bardzo przychylnego Rosji. I zażądał zakazu rozpowszechniania tego paszkwilu (już ponad milion wyświetleń na Yutube). Jego prawnicy zarzucili dokumentowi tendencyjne manipulowanie cytatami szefa PO wyrwanymi z kontekstu i prezentację niewygodnych faktów z przeszłości jako potwierdzenia obecnej linii politycznej Platformy.
Wydaje się zatem oczywiste, że niezawisły sąd orzeknie jedyny słuszny wyrok. A zarzuty z pozwu potraktuje in extenso jako uzasadnienie werdyktu kończącego łajdacki żywot publicznego nadawcy. No, bo jeśli obiektywna pani sędzia skazała Jarosława Kaczyńskiego za grzech mniejszej wagi na ponad 700 tysięcy złotych grzywny, to równie sprawiedliwy arbiter powinien nadwyrężyć kasę stacji najmarniej na dwa miliardy, czyli wysokość budżetowej dotacji dla TVP. Praszczaj, szczujnio.
I żeby nie kończyć tak rewanżystowsko, zgłaszam autorski pomysł do nowelizacji kodeksu wyborczego. Ponieważ opozycja słusznie wyczuwa szwindel w projekcie znacznego zwiększenia liczby lokali wyborczych, gdyż łatwiejszy dostęp do urn będzie sprzyjał elektoratowi pisowskiemu, dla wyrównania szans należałoby radykalnie zredukować liczbę takich przybytków, tworząc komisje wyłącznie w halach sportowych, na stadionach, w opustoszałych po reformach Balcerowicza halach fabrycznych i innych okazałych kubaturowo miejscach.
Do siego roku!
Sekator
Ps.
- Zapomniałeś o kościołach - dorzuca mój komputer.
- Oj, Eustachy - podnoszę oskarżycielsko palec wskazujący prawej, wróć, lewej ręki. - Chyba będę cię musiał wysłać na jakiś reedukacyjny campus.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4350
Pisior ma pretensję o wszystko. Albo że grajek stary i gra już przebrzmiałe hity, albo że nowy i gra nie wylansowane numery.
Prawa autorskie będące w posiadaniu chyba Muzy Tusk sprzedał za JEDEN MILION ZŁOTYCH. Odkupienie tego jest niemożliwe, bo kasę na tych utworach robią jakieś dziwne stacje ( skąd koncesja? ). Współczesnych polskich produkcji prawie nikt nie słucha, no, chyba, że upośledzeni emocjonalnie.
a co z archiwami TVP, chyba też ten oszust i złodziej sprzedał za grosze, obiło mi się, że PiSowcy mieli go odkupić.