Trzeci dzień po wizycie Teresy Kiszczak w IPN z ofertą "nie do odrzucenia", a w obronie Lecha Wałęsy b. szef MSZ Radosław Sikorski powołuje się na losy Świętego Pawła, by przekonać (kogo?), że "Bolek" jest wielki, a wszystkie niecne czyny to tylko słabość symbolu III RP. Współpraca Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa, dla każdego historyka i każdego Polaka, który zapoznał się z naukowymi opracowaniami była niepodważalna co najmniej od 2008 roku. Inni wiedzieli o niej znacznie wcześniej, ale zostali zakrzyczani, zostali praktycznie wykluczeni z życia publicznego, byli szykanowani tak jak choćby Krzysztof Wyszkowski, Anna Walentynowicz czy Andrzej Gwiazda.
Emocji teraz jest tak dużo, że warto choć trochę schłodzić nastroje i przynajmniej w zarysie opisać skutki tego, co stało się w ciągu ostatnich trzech dni dla Polski, a może nie tylko dla naszego kraju. Upadek mitu niezłomnego Wałęsy wcale nie jest dla Polaków aż tak ważny. Najprawdopodobniej i tak nie dowiemy się prędko, jakie gry komuniści i część opozycji demokratycznej prowadziła z dawnym TW "Bolkiem", gdy już oficjalnie odciął się od współpracy z SB, czyli w latach osiemdziesiątych, a potem do jakich działań mógł zostać zmuszony Wałęsa, gdy został już Prezydentem RP. Wiemy dziś na pewno, że początki III RP były oparte na esbeckich teczkach, a nie na jakimś mitycznym wielkim okrągłym stole. Kwity były wręcz aktem założycielskim nowego postkomunistycznego państwa.
Dziś mamy podwójny chichot historii, bo nie tylko chodzi tu o to, że wdowa po gen. Kiszczaku "lustruje" Wałęsę, a może jeszcze inne znane autorytety III RP, ale jest tu jeszcze chichot Kiszczaka wobec Adama Michnika. W końcu to on nazwał oprawcę Polaków walczących o wolność "człowiekiem honoru". Jeśli prawdą jest, że generał uznał w końcu, tuż przed śmiercią, żeby "wydać" te kwity, a nie spalić, to przynajmniej wobec prześladowanych czy zamordowanych w stanie wojennym, okazał minimum poczucia przyzwoitości.
O III RP wiemy też na pewno, że wytworzyła ona narrację bohaterskiego Lecha, mądrych ludzi z KOR-u, samych niezłomnych działaczy opozycji, którzy w imię dobra Polski usiedli do stołu z komunistami, żebyśmy mieli wolność i demokrację. To jest jedno wielkie oszustwo i jeden wielki kit. Nie wiem, co czuli inni działacze podziemia, ale ja 4 czerwca 1989 roku zupełnie nie czułem wielkiego powiewu wolności. Podpisano kontrakt, w którym nie miała prawa się stać najmniejsza krzywda ustępującym oprawcom i komunistom. I się nie stała. Czesław Kiszczak został skazany na dwa lata w zawieszeniu, zupełnie tak jakby ukradł rower, albo wybił zęba koledze.
Niezwykle ważny jest skutek psychologiczny tego, co wiemy od dziś i czego jeszcze się być może się dowiemy w najbliższych dniach i tygodniach. Budzimy się bowiem w Polsce, która po uszy tkwi jeszcze w oparach komunizmu i komunistycznych układów. Mamy dopiero szansę wyjść z tego bagna, które usankcjonował Okrągły Stół i Magdalenka. Ani te niedorobione autostrady, ani demokratyczne wybory, ani nawet ogólny wzrost poziomu życia w Polsce nie dowodzą, że mamy już komunizm za sobą. Wcale nie mam na myśli fałszywej w odniesieniu do Polski teorii "homo sovieticus", którą upowszechnił ks. Józef Tischner, i która najogólniej rzecz biorąc definiowała wielu Polaków, jako uzależnionych mentalnie od "dóbr", które władza komunistyczna oferowała nam do 1989 roku. Co wiemy na pewno o III RP? Wiemy to, że aparat komunistyczny zawarł właśnie porozumienie z wybraną grupą prawdziwych, a nie pozornych "homo sovieticus", którzy nie mogli oderwać się od socjalistycznych utopii i koncepcji finlandyzacji Polski.
A przecież po 1989 roku niemal codziennie mogliśmy przeczytać w "Gazecie Wyborczej", jak to Polacy byli zniewoleni, no i teraz trzeba ich oświecić, trzeba ich nauczyć życia w demokracji. I ta narracja miała nawet swoje sukcesy. Kiedy jednak Unia Wolności przerżnęła wybory parlamentarne, to Tadeusz Mazowiecki mówił, że społeczeństwo nie dorosło do demokracji. A i tak był to chyba najbardziej umiarkowany polityk nowej władzy.
Co wiemy jeszcze o III RP na pewno? To wiemy już nie od dziś, ale o tym się po prostu nie mówi. III RP zabiła "Solidarność", zabiła tę ideę, ten wielki ruch, coś zupełnie wspaniałego w historii całego świata! W zamian wytworzono narrację cudownego kompromisu i wielkiego Wałęsy. To w sumie postać tragiczna. Od początku był manipulowany i wykorzystywany do różnych gier, a jego prezydentura była niezwykle wygodna dla nowych elit III RP. No niechby podskoczył, to Kiszczak miał kwity i po zabawie. Ktoś naprawdę wierzy w to, że te elity nie miały wiedzy, że nie wiedziały o prywatyzacji esbeckich teczek? A na jakich zasadach przed zniszczeniem najcenniejszych z nich, wybrana grupa działaczy dawnej opozycji w 1989 roku przeglądała je sobie przez kilkanaście dni?
Fundamentem III RP była od początku patologia ubrana w barwy wolności i niepodległości. Umknęła mi jednak "Solidarność". Ten ruch nie powstałby bez wyboru Polaka na Papieża, nie powstałby bez ducha wolności jaki mają w sobie Polacy. Duch ten został wykorzystany, zresztą nie pierwszy raz, do budowania nowej odmiany komunizmu, tym razem z ludzką twarzą. Pomimo nafaszerowania NSZZ "Solidarność" agentami, ta wielka polska organizacja wyrwała się spod kontroli, wyszła poza ramy myślowe Adama Michnika i tak zwanej lewicy laickiej. No i wtedy powstał problem, wielki problem dla Jaruzelskiego i Moskwy.
O III RP wiemy już dziś, zaledwie w trzecim dniu po otwarciu szafy Kiszczaka, znacznie więcej niż dotąd. Ale też dużo już, o wielkim szwindlu, wiedzieliśmy wcześniej, tyle tylko, że ta gigantyczna narracja o poprawnej, pięknej i utulonej w ramiona Unii Polsce trwała i trwała. Stara opozycja demokratyczna jest już biologicznie stara i właściwie to co chcieli osiągnęli. Zabezpieczyli swoje interesy osobiste, materialne i polityczne, swoje ambicje, poza nieustającą żądzą władzy. To w nich będzie do śmierci. Młodzi Polacy oczekują prawdy o Polsce, uczciwej polityki, godnej postawy naszego państwa na arenie międzynarodowej. Nadszedł (być może, być może) kres władzy i wpływów prawdziwych homo sovieticus w Polsce. I ten kres to także, a może przede wszystkim, poznanie prawdy o Katastrofie Smoleńskiej. Mamy tak dużo do pozamiatania po III RP, że trzeba wielkiej wytrwałości i konsekwencji, by uporać się do końca z tą zdradą Polaków, z kłamstwem założycielskim III RP.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3696
Żeby "uporać się do końca z tą zdradą Polaków" należy uporać się również a może przedewszystkim z kłamstwem założycielskim KK, agencji obcego państwa stojącej ponad prawem.
towariszczi, panu się something pojebałoś... KK akurat jest tu najbardziej swój...w końcu to zsrr próbowało odstrzelić JP II rekami tureckiego ekstremisty...finansowanego przez oskwę zresztą...
Klamstwo zalozycielskie KK to chodzi o chrzest Polski czy zeslanie Ducha Swietego?
Chetnie sie dowiem, o klamstwie zalozycielskim stolicy wszechslowianskiej Rusi rowniez mozemy podywagowac,
"Co ty, k... mysliś, że to są żarty, że to jest jakaś gówniana gra o stołki, co? Tu wale chodzi o zycie "
https://www.youtube.com/…
Pies mówi ;-)