Zawsze pisałem, że literatura jest dobra albo inna.
Zachodnia Europa wali się na naszych oczach w tempie szybszym niż się komuś może wydawać.
Szedłem sobie za starszym mężczyzną z psem na smyczy. Przed każdym śmietnikiem pies stawał na dwóch nogach i merdal ogonem albo z niesmakiem wracał na cztery.
Jeśli merdal to stary człowiek wsadzał rękę do smietnika i gmeral w nim.
Wyciągał puszki albo butelki. Oglądał je i jak były dobre tzn. zamienne na monety to wsadzał do torby z logo ALDI.
Pies był skrzyżowaniem jamnika gladkowlosego z bassetem i młodym zawodnikiem sumo.
Przed jednym ze śmietników leżała książka. Pies podniósł nogę by ja obsikac.
Stary człowiek pociągnął psa za smycz. Z trudem pochylił się i podniósł książkę.
Alice in Wonderland - przeczytał- through the Looking Glass.
- Sehr gut- powiedziałem.
Westchnął i w jego oczach wypranych przez czas była tylko ironia.
- Kto czyta w tych czasach książki? Widzisz, że...
twinkle, twinkle little star. How I wonder what you are.
Otworzył książkę i przeczytal-.. Alicja nigdy nie widziala królika w kamizelce i z kieszonkowym zegarkiem.... i pobiegła za nim... zdążyła w ostatnim momencie wbiec do króliczej dziury tuz pod zywoplotem.. nawet nie zdając sobie sprawy z tego jak mogła się w niej zmieścić.
- Kann ich Sie ein bisschen begleiten? - spytałem.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6270
Dziękuję, że ktoś zrozumiał tragedię starych ludzi. Pzdr