W zgodzie z dewizą Hipokratesa znad Wisły niejeden lekarz myli się tylko raz. Kiedy idzie na studia medyczne. Bo ojciec jest konowałem, bo prestiż i kasa. Dowiedziałem się od znajomej z biura rozrachunkowego, która rozlicza medyków, że na kilkunastu klientów w białych kitlach diapazon zarobków rocznych zawiera się pomiędzy sto a trzysta pięćdziesiąt tysięcy złotych. Nadmieniam, że minister profesor Zembala tam się nie rozlicza. Tu siedmiocyfrowe roczne zarobki dają asumpt do przeświadczenia, że mamy fachowców, którym nawet tyle można płacić boć fachowcy. Gorzej gdy na nieuaktualnionej stronie ministerstwa naszego zdrowia ( w wyszukiwarce priorytet - strona nr 1) figuruje nadal cyrulik Arłukowicz. Dążę do tezy, że dobry lekarz niestety jest częściej niestety złym urzędasem. Wyjątek – Religa ale to oddzielny temat.
Jaskra to jest taka perfidna choroba oczu, o której wiadomo sporo jak i to, że jest nie do wyleczenia. Mówiąc najprościej językiem inżynierskim, zżera niczym rdza stal nerw wzrokowy wskutek wysokiego ciśnienia w gałce ocznej. 10 % Polaków jest zagrożonych jaskrą, z tego połowa zupełnie o tym nie wie. Nie leczona jaskra – to gwarantowana ślepota. Zresztą incydentalny wzrost ciśnienia w gałce ocznej niekoniecznie musi być pewnym nań dowodem. A jak wyglądają tzw. klasyczne badania okresowe? Ano czytamy jakieś wielkie i mniejsze kulfony na tablicy jako czynili już okuliści sto i dwieście lat temu. Noo ogląd via komputer, ale nie zawsze i nie wszędzie gabinety są w ten sprzęt wyposażone. Jednym słowem – nie ma żadnego programu przesiewowego badania dna oka. Zabiegi niezbędne przy zaawansowanej chorobie, takie jak trabekulektomia (zabieg kosztuje 3500zł) czy wszczepianie zastawki typu Express, to już są istotne operacje wykonywane w klinikach. Aby na 100% stwierdzić jaskrę trzeba na minimum cztery dni zagościć w klinice specjalistycznej. Specyfikę schorzenia i jego niuanse istotne niezbędne do diagnozy i zatrzymania (spowolnienia) procesu tracenia wzroku bada się i potwierdza kilkoma metodami dla uzyskania pewności. Ale to kosztuje i już nie stać NFZ a ministerstwo musi mieć miliony na premie dla urzędoli czy na abstrakty pokroju „mapy potrzeb medycznych” itp. bzdety i pierdoły brukselskich eurokratów. Ale ad rem. Leczenie przedoperacyjne jak i pooperacyjne opiera się na farmakoterapii czyli stosowaniu leków spowalniających degenerację nerwu wzrokowego. W znakomitej większości przypadków beta blokery takie jak Xalatan, Xalacom etc… To są specyfiki również o działaniu ubocznym, ale bardzo skuteczne w obniżaniu ciśnienia śródgałkowego.
No to otrzymuję rytualna receptę od lekarza prowadzącego moją jaskrę na jeden z ww leków i... w aptece go brak. Aptekarka dzwoni do zaopatrujących ją hurtowni farmaceutycznych i...nie ma go nigdzie. Zawsze był i co się stało? Cena leku jak podpowiada logika musi mieć relację ze średnią jaka dysponuje pacjent naszego kraju. Koncerny farmaceutyczne negocjują te ceny i ten sam specyfik u nas jest znacząco tańszy niż w Niemczech czy Holandii. Okazuje się, że dziura w przepisach (świadoma czy nie to inna sprawa) ministerialnych pozwala ograbiać polskie apteki i reeksportować je z ewidentnie opłacalnym zyskiem. Polskie medykamenty wędrują do Niemiec i nie tylko. Ten szacher macher szacowany jest podobno na 5 mld zł. Nam zostają ewentualnie zamienniki, za które niestety trzeba mocno przepłacać. I teraz nie tylko nie ma w aptekach Xalacomu, ale i całej gamy leków onkologicznych czy cukrzycowych. Dopuścił do tego Arłukowicz, a Zembala jeszcze tego procederu nie zablokował. Pani Kopacz tym na pewno się nie przejmuje, bo dla jej kolejowego, kabaretowego niemalże kolędowania po kraju, potrzebny jest tylko Aviomarin. A tego jest pod dostatkiem.
Ot i ślepota PO-lityków, rzec by można – przysłowiowa kurza ślepota sejmitów. Można z dużą dozą prawdopodobieństwa zaryzykować, że już marszałek Józef Piłsudski miał jasną wizję i był przejrzał na oczy gdy wypalił do mędrców narodu - „wam kury szczać prowadzać a nie zajmować się polityką”. A co dopiero zdrowiem schorowanego narodu..?!
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2898
Sprzedaj pan ostatnią krowę to dr G. może pana wyleczy.
Ależ pan G niewinny,a pękata koperta to tylko wyniki badań,które rodzina przyniosła do gabinetu.A wnioskując z jej grubości,pochodziły chyba z 10 ostatnich lat.A pomyśleć by można,że badania muszą być aktualne.