
Pieją w koło z najwyższym szacunkiem. A może szacunem. Nawet Karnowski (A albo B, bo nie rozróżniam), największy piewca PISu i Prezesa.
Taki honorowy. Zachował się po męsku. Prawdziwy gentleman.
Tak to dla niektórych wyglądało i ci niektórzy mając dostęp do mediów, właśnie taki obraz puszczają w lud.
Co za szlachetny człowiek...
A oni po prostu sprzedają kolejną wersję jelenia na rykowisku. Chwyta za serce, prawda?
Mowa oczywiście o Jarosławie Gowinie, do niedawna wicepremierze w rządzie Mateusza Morawieckiego i ministrze szkolnictwa wyższego i nauki.
To człowiek toksyczny. Ten przymiotnik oznacza, że ma on niebywały talent do ściągania kłopotów. Musiała być bardzo napięta sytuacja w 2014 i 2015 jak tworzono Dobrą Zmianę, że zaakceptowano koalicję z ugrupowaniem Gowina Polska Razem, w 2017 przekształcone w Porozumienie. Nie można było znaleźć tych 18-tu parlamentarzystów gdzieś indziej?
A wystarczyło choćby zerknąć do Wikipedii, bez czytania własnoręcznie napisanego CV, które zazwyczaj są panegirykami na swoją własną cześć.
- Był piewcą księdza Józefa Tischnera i obracał się w kręgu Jerzego Turowicza.
- Był redaktorem naczelnym wydawnictwa Znak, z którego w końcu wywalono go z hukiem
- W 2013 roku Tusk wywalił go ze stanowiska ministra sprawiedliwości. Z PO Gowin związał się już w 2005 roku.
- Obserwując jego wybieralność do Sejmu, widzimy piękny, krakowski szus w dół z 160 465 głosów poparcia w 2007 do 15 802 w 2019. Tu nie tylko czerwona lampka , lecz wszystkie syreny powinny przeraźliwie wyć.
Cały czas coś z Gowinem jest nie tak - popada w konflikty, zamiast iść do przodu dobrze wytyczoną drogą błądzi po jakimś labiryncie i praktycznie jest człowiekiem nieprzewidywalnym. Różnych nieprzyjemnych rzeczy można się po nim zawsze spodziewać. No i w końcu wywinął numer koalicji i to w momencie precyzyjnie najbardziej paskudnym.
To struktura psychiczna, wcale nie taka rzadka, struktura gościa nieomylnego, z patentem na perpetuum mobile, a ja nazywam to prosto – zakutym łbem. Albo betoniarą. Ułoży sobie coś w głowie, jakąś konstrukcję myślową, jakiś plan, czy projekt – i klik – już nic innego się nie liczy.
Nie ma alternatyw i nie ma dobra wyższego. Kompromisy nie istnieją. Bo nasz geniusz Betoniara stwardniał na kamień.
I to nie koniec. Zapatrzony w swoją pokraczną i nierealną ideę, nadal będzie knuł, kombinował i ogólnie szkodził. A że nie ma to nic wspólnego z polską racją stanu, tego on nie jest w stanie pojąć. Bo już żaden rozsądny argument nie przebije betonu w jego głowie.
Nawet gotów jest kłamać i oszukiwać dla swego niewydarzonego projektu, jak usiłował to zrobić z ministrem Szumowskim.
Robiąc to, co zrobił, wkrótce stanie się gwiazdą przewodnią antypolskich mediów. Ego Gowina wprost tego się domaga. Więc parę tygodni będzie szkodził i brylował u Olejnik & Co. roztaczając szlachetne wizje, a po wyborach wyplują go jak zużytą gumę i nikt już go nie będzie zapraszał.
On, jako człowiek przekonany, że jemu nic złego stać się nie może, nie pamięta jak upadali związani z PO Palikot, czy Petru. Wkrótce Gowin też dołączy do tego grona. Ludzi tak zaślepionych w poczuciu swojej wyjątkowości, którzy w związku z tym nie potrafią realizować wspólnych celów, a to niestety świadczy o intelektualnych niedostatkach.
Mnie też Gowin nabrał. Przekonany byłem, że wspólnie z PJK zmontowali intrygę, by wziąć opozycję w kleszcze i miażdżyć w temacie wyborów.
Źle kombinowałem. Gość to jednak za mocno nadmuchany balon, który jednak nigdy się nie wzniesie, bo umysłowy beton ściąga go na glebę.
No – betoniara.
.
Odpowiem Wam kolejnym krakusem: "siedzieliśmy w okopach i gadaliśmy o dupie Maruny"---koniec cytatu.
Sławomir Mrożek....dla tych z prowincji...:-)))
Żartuję,ale padło nazwisko Rokita...poznałem go,gdy był asystentem Pani mecenas,która działała w stanie wojennym w kościele Arka Pana....pomagała,płaciła grzywny,
wyciągała z aresztu....kobieta cud.
Ale Jasiu związał sie z inną....Suchocką...i dał o sobie znać,gdy został szefem kancelarii...czy czegoś...w każdym razie EGO wyskoczyło ponad Galaktykę.
Wracam do polityków,których z definicji Machiavellego NIE MA,bo partii politycznych wg.niego...NIE MA! E Facit!
Później sam Niccolo został politykiem,po nim Richelieu,Talleyrand,Metternich...i Bismarck...paru Anglików,Gromyko....jego jak chcecie to możecie skreślić.
Zaczepkę osoby @tricolor udam,że nie zauważyłem,...patrz moje CV powyżej.
A Gowin i jego ludziki...spełnili rolę Leppera i jego zgrai ...PiS nigdy nie osiągnie SAMODZIELNEJ większości sejmowej...taka aura i pogoda w "tymkraju".
Liczyłem, że w okresie 2005---zrobią czyszczenie Republiki,ale jak zwykle ludzie...jak w tym żydowskim szmoncesie: "Zobacz Icuś z kim ja muszę pracowac"...
PS.Kraków miał zawsze bliżej do Wiednia,niż do Warszawy...kiedyś..jeszcze za rządów Igora Janke na s24 napisałem notkę" Podanie do Kanclerza Austrii!
My obywatele Krakowa i Galicji [w starych granicach z Lwowem],prosimy o przyłączenie nas znowu w Cesarstwa.
Miałem kilka tysięcy podpisów....ale ambasada Austrii...milczy do dziś.
Politycy i dyplomaci....:-)))
Ja Pana nie zaczepiam, nie o to chodzi.
Chodzi o to, że w Pana kraju panuje epidemia, a ludzie umierają tysiącami. Oczywista dla mnie jest Pana obawa o stan swojego zdrowia i rezygnacja z wycieczki pt. "wybory". Tu nie ma dyskusji. I na zasadzie indukcji nie powinno być dyskusji, że inni obawiają się o stan swojego zdrowia i nie chcą iść na wybory.
No to wybory przyjdą do mnie... ale nie do Pana - jest równość? Nie ma.
W kopercie z moim głosem ma być mój pesel i mój podpis - jest tajność? Jest pod warunkiem, że ktoś nie zechce zerknąć na obie rzeczy na raz. Warunkowa tajność nie jest tajnością.
Jest kampania? Nie ma.
O to mi chodziło...
Lecz powiem szczerze - jesteście o niebo fajniejsi od Poznaniaków.
Kiedyś (lata 90-siąte) na bankiecie z okazji sympozjum naukowego siedziałem przy stoliku z mądrymi i przemiłymi ludźmi; Kraków, Wrocław, Poznań i ja - Warszawa. po drugim kieliszeczku zaczęła się dyskusja społeczno-polityczna. Kraków dowodził subtelnie wyższości swego grodu nad innymi. Po trzecim kieliszeczku wstąpił we mnie duch chochlikowej przekory i zaczęła się "licytacja". Wawel - Zamek Królewski, UJ - UW, Wisła - Legia, etc, etc. Wrocław i Poznań siedzieli cicho, a Kraków z każdym porównaniem zaperzał się coraz bardziej. W końcu powiedziałem - Kraków to była i to krócej, a Warszawa to obecna i dłużej stolica, a poza tym my mamy dwie mafie - wołomińską i pruszkowską, a wy żadnej. Do dzisiaj nie odzywa się do mnie :)))))
Pozdrawiam.
To ja przebiję Trójmiastem - u nas jest tylko jedna mafia. Tylko ogarnia wszystko. Stąd nazwy - Gotham City, lub Mała Sycylia.
Ja zawsze się odżegnywałem od regionalnych animozji...dla mnie to była paleosocjotechnika robiona przez SB i PZPR.
Kiedyś poznałem na morzem dziewczynę...Warszawiankę...studentkę SGGW...samolot w piątek...niedziela powrót...raz ona do Krakowa,raz ja do Warszawy...chyba 150 zet w jedna stronę...ale miłość...zdychaj wężu krakowski.
No i nastąpiło...poznanie z rodzicami....tatuś dziewczyny mnie obserwuje...i słucha...nagle powiada: "No teraz wiem po kim moja córka ma krakowski akcent,mówi idzie,idze ty bajoku i klarnecie bosy".
Mieszkali na Jasnej...Bank PKO ten "rondel" mieli za oknami...ale nie to mnie uderzyło...tatuś się krzywił....na "różne tematy"...nie poddierżał rozgowora :-))
Ja biorąc z szafy kurtkę...zobaczyłem czapkę z żółtym otokiem...trzy gwiazdki i dwie belki...PAN PAŁKOWNIK WSW!!!
No i znajomość powoli wygasła...
PS.W Krakowie jest mafia...z Donem...żołnierzami...oficjalnie działa...od 30 lat...ten sam Don....te same metody...
Pozdrawiam
„Lecz powiem szczerze - jesteście o niebo fajniejsi od Poznaniaków.”
Pozdrowienia z Poznania!
Takiego paskudztwa, jak mamy w Trójmieście, nie ma nigdzie w Polsce.
Pozdrawiam z lasu, samej granicy Gdyni.
Był taki epizod w Sejmie, jak Gowin ogłosił swą dymisję. Ja tego nie widziałem, bo szybko usunięto. Gowin przechodząc obok ławki PJK, chciał mu serdecznie uścisnąć dłoń, lecz ten tylko go ofuknął, wzruszył ramionami i się odwrócił. Jest już spalony.
Będzie jak Marcinkiewicz. Sporo tych kiepskich premierów....
WIELKI PIĄTEK
Dosłownie niedawno w samym jądrze, tam, gdzie lansowano, kim być możesz, a kim nie, walnęło.
Mogłeś być gejem (cool!), chorym na bulimię (cool!), bandytą (col, cool!). Mogłeś być wszystkim...
Ale nie wolno ci było być chrześcijaninem!
To jedno wykluczało ciebie z grona fajnych ludzi. Robiło z ciebie pariasa.
Lecz to się właśnie kończy. Jak zwykle historia zatoczyła krąg. Możesz być dumny, że jesteś chrześcijaninem.
Że dzisiaj prawdziwie przeżywasz mękę Jezusa Chrystusa.
Wyznanie wiary dziś trafia nawet do muzyki alternatywnej.
https://youtu.be/FGSgcOJlJho
Zresztą co tu gadać, wystarczy poczekać.
Mam podejrzenie, graniczące z pewnością, że każdy sam siebie do tych trzech procent zalicza... zresztą to już tu literalnie padło.
Dowiedziałem się sporo istotnych rzeczy odnośnie Gowina.
No i pewna moderacja jest niezbędna. Często koledzy nieco młodsi nawet nie roią tego ze złej woli, czy cynicznie. Zazwyczaj w wychowaniu nieco zapomniano do szacunku dla drugiej osoby.
Zdrowych Świąt Cybie! I Alleluja.