Prawie dziesięć dni temu, głęboko zaniepokojony, napisałem felieton https://naszeblogi.pl/54825-wojna-sadowa
Jako, że temat chyba dla wszystkich jest niezmiernie poważny, przeprowadziłem szerokie konsultacje z wieloma mądrymi ludźmi, których darzę szacunkiem. Chodziło tylko o jedno – jak rozwiązać sądowy węzeł gordyjski, czyli niewypowiedziany bunt kasty sędziowskiej, tak, aby jednocześnie nie rozwalić państwa.
Są przecież upublicznione nagrania, na których sędzia chce instruować dziennikarskiego celebrytę, jak działać, by odsunąć demokratyczną władzę od rządzenia. Jak by tego nie nazywać, to przygotowania do zamachu stanu.
Jako, że jestem nieco porywczy, to zacząłem rozważać silną broń – Konstytucja, Artykuł 230 – Stan wyjątkowy.
Uznałem, że istnieją silne przesłanki, aby władza taki stan miała prawo ogłosić.
A konstytucjonaliści analizują to tak:
- 1. Przesłanki wprowadzenia stanu wyjątkowego
W świetle art. 230 konstytucji stan wyjątkowy może być wprowadzony ze względu na zagrożenie konstytucyjnego ustroju państwa, bezpieczeństwa obywateli lub porządku publicznego . Mimo że art. 230 nie wspomina expressis verbis, iż stan wyjątkowy chroni przed wewnętrznym zagrożeniem państwa (Jak czynił to art. 37 małej konstytucji), to jednak z charakteru wymienionych w nim dóbr (konstytucyjny ustrój państwa, bezpieczeństwo obywateli, porządek publiczny) wynika, że chodzi faktycznie o zagrożenie wewnętrzne, a nie zewnętrzne - do obrony przed zagrożeniem zewnętrznym powołany j est bowiem stan wojenny (por. art. 229).
Opierając się również na rozważaniach jednego z najważniejszych światowych autorytetów w temacie konstytucji, filozofa i naukowca Karla Loewensteina, jakiekolwiek wątpliwości, po tych słowach prysły:
- „jest niemożliwe znalezienie prawnie ujętych kryteriów dla okoliczności, w świetle których powstaje kryzys lub sytuacja zagrożenia usprawiedliwiająca lub nawet czyniąca niezbędnym wprowadzenie stanu nadzwyczajnego"
Obecna władza, z silnym mandatem demokratycznie wybrana, jak najbardziej ma prawo ogłosić zgodnie z Konstytucją stan wyjątkowy, a potem również z konstytucyjnymi zaleceniami, rozwiązać powstały w państwie kryzys, w tym wypadku zaprowadzić porządek i uspokoić sytuację, gdy już nie ma wątpliwości, że doszło do polityzacji, co jest niezgodne z konstytucją, wielu sędziów, głównie z najwyższych organów sądowych.
Nastąpił autentyczny "Bunt sędziów", który miał doprowadzić do paraliżu państwa i w konsekwencji do obalenia władzy.
Katalog sędziowskich przewinień jest powszechnie znany, a zaufanie narodu do wymiaru sprawiedliwości jest tragiczne. Mimo to sędziowie walczą bezwzględnie do końca, co jest niczym innym, jak walką o posiadane przywileje, całkowita bezkarność, oraz brak zgody na jakąkolwiek kontrolę zewnętrzną ze strony dwóch pozostałych elementów trójpodziału władzy : ustawodawczej i władzy wykonawczej.
Taka postawa i zjawisko, które się rozpowszechnia także w innych krajach, gdzie sądy wyobrażają siebie jako super-władzę, władzę ostateczną, stojącą ponad wszystkim w państwie, władzę niekontrolowalną i nietykalną, nazywa się sądokracją, choć właściwiej, uwzględniając ego i narcyzm postaci w togach, powinno się nazywać sędziokracją.
Część moich rozmówców mimo wszystko stawiała na cierpliwość i dalsze próby koncyliacyjne i poszukiwania kompromisu. Czułem, że jest to już nierealne. W wojnie, która się w Polsce toczy, nie bierze się jeńców i nie zawiera rozejmów. To już niemalże, jak nieszczęśni Tutsi i Hutu.
Wczoraj wieczorem, w przededniu rocznicy całkowicie nielegalnego Stanu wojennego, wprowadzonego przez rozhisteryzowanych komunistów z Jaruzelskim i niesławną Wroną, posłowie Prawa i Sprawiedliwości złożyli w sejmie projekt nowelizacji ustawy o ustroju sądów powszechnych.
Zasadniczą kwestią w tym projekcie jest "przywrócenie zdrowego rozsądku", czy przypomnienie sędziom o ich prawach i obowiązkach, oraz dyscyplinowanie łamiących konstytucję i ustrój prawny państwa.
Co ważne, po raz pierwszy sędziowie tracą bezkarność, co byłoby autentycznym sukcesem. A kary mogą być dotkliwe, łącznie z wykluczeniem z zawodu.
To oczywiście nie tak ostro i radykalnie, jak skorzystanie z Artykułu 230 i wprowadzenie stanu wyjątkowego.
Teraz sytuacja będzie zmieniać się z godziny na godzinę. Może jednak ten Artykuł warto mieć pod ręką.
A po co ten Schetyna w tytule? Bo już po złożeniu przez PiS projektu, zachłyśnięty taką bezczelnością publicznie nawoływał do rewolty. Lecz to tylko polityk i to marny. Byłby sędzią to pewnie nie tylko wyleciałby z zawodu. Ma chłop zagwozdkę.
"O większego trudno zucha,
niż jest Grzesiek Burczymucha"
* https://repozytorium.uwb.edu.pl/jspui/bitstream/11320/7138/3/K_Prokop_Stany_nadzwyczajne.pdf
Za wyjątkiem, oczywiście, nagłego odejścia Kaczyńskiego od pracy.
Co nam, tubylcom, da, że jedni pokonają drugich?
Procesy dłużą się, wyroki zapadają bez wiedzy stron (Michalkiewicz), a wszystko w zgodzie z przepisami. Co na to nasi reformatorzy? Ano szarpią się za kudły z sędziami. Jak zwykle to ludzie są nieodpowiedni (bo nie nasi) a przepisy w zasadzie w porządku.
Prawo i Sprawiedliwość 4 lata zbierało się na odwagę, żeby autentyczną reformę rozpocząć. Teraz, gdy przewaga jest chwiejna, można już bezpiecznie ją proponować. Bezpiecznie, czyli tak, żeby nic z tego nie wyszło.
Zresztą, z tego, co Pan pisze, proponowana reforma ustroju sądów sprowadza się do odebrania, częściowo przynajmniej, przywileju bezkarności, o innych sprawach ani słowa. Tutsi i Hutu.
(strasznie mi się podoba to odczytanie twojej ksywki).
Niby PiS 4 lata zbierało się na odwagę? Och ty specu od szybkiego załatwiania wychowany na historii Kargula i Pawlaka. Pewien jestem, że gdyby zaraz się uparli, to dzisiaj z nami było by bardzo kiepsko. Takie rewolucje cierpliwie i w znoju się wykuwa parę lat. Bardzo łatwo się potknąć.
To nie tylko Tutsi i Hutu. To poważna. powiem nawet - historyczna, zmiana paradygmatu zasad prowadzenia polskiej polityki i zmiany celów rozwoju. W pewnym sensie kontynuacja idei zapoczątkowanej jeszcze w II RP.
To trzeba starać się to pojąć. Szczególnie, gdy neomarksiści pukają do drzwi.
W pewnym sensie kontynuacja idei zapoczątkowanej jeszcze w II RP. – Wyrażonej hasłem „Bić kurwy i złodziei”? Takie to „cierpliwe wykuwanie”. Żeby tylko nie skończyło się jak wtedy.
Ciamajdan nie dał rady. Parasędziowie nie dadzą. Gregory przedwcześnie odpalił mówkę o zmianach w prawie pod osłoną nocy. Dane jest nam widzieć wierzchołek góry lodowej, wystającej ponad gównoburzę (nieudaną).