W “Osiem I pół” albo w “Romie”, nie pomnę, jest świetna scena symbolicznie personifikująca anonimowe zazwyczaj źródła wieści gminnej w osobie konkretnego autora sprzedającego w saunie pikantne pogłoski, anegdoty, fejkniusy, grepsy… I nowinka wypocona w rzymskich termach roznosi się wielogębną plotką po Wiecznym Mieście.
Gąska, Yorick, Stańczyk, Poliszynel, tłuścioch z sauny Felliniego… Teraz zgodnie z uniwersalnym fatum wypierania lepszego przez gorsze, troll internetowy, akuratny awatar w dobie demolowania informacji przez propagandę, miłości przez chuć, praw natury przez dewiacje, tradycji przez modernizm, patriotyzmu przez kosmopolityzm, narodu przez populację, rodziny przez związki partnerskie, sztuki przez kicz, misji przez chucpę, polskiej kuchni przez fastfoody, ech, można by jeszcze długo wymieniać.
Awangarda tolerancji, wolności i demokracji bije na alarm, że ów troll ma oblicze wstecznika i kołtuna. Ba, cała sieć skręca w prawo. I to oczywiście robota Putina. A jeszcze niedawno moderniści kpili, że dobra zmiana nie dopuszcza do głosowania przez internet ze strachu przed progresywnymi poglądami internautów.
Zacząłem od Felliniego, by nieco pobudzić wyobraźnię. Ale natychmiast uświadomiłem sobie, że właśnie piszę bloga, a nie na przykład scenariusz czy powieść. Chociaż śledząc pobieżnie naszą produkcję filmową, a zwłaszcza literacką, dochodzę do optymistycznego wniosku, że w tych dziedzinach wyobraźnia, talent i kilka jeszcze przymiotów twórczych to zbędny balast. Co w tym optymistycznego? A no to, że ja także mogę być artystą. Odpukać.
Wracając do wyobraźni. Obserwując wszelakie konwencje przedwyborcze ostatnich dni próbowałem zwizualizować kraj mój ukochany pod władaniem poszczególnych, nomen omen, grup ocalenia narodowego. Nomen omen stąd, że trzy ostatnie słowa poprzedniego zdania fonetycznie pobrzmiewają złowieszczą wieszczbą: grób ocalenia narodowego. Ale ad rem.
PSL powołując się na ponad stuletnią tradycję ruchu ludowego zaproponowało wpisanie do konstytucji nieodwracalnej obecności Polski w Unii Europejskiej. Mają chłopaki wprawę. W półwiecznej przerwie w tradycji, jako ZSL zblatowane z PZPR ich starsi koledzy gwarantowali w peerelowskiej konstytucji wieczną przyjaźń ze Związkiem Radzieckim. Aż dziw, że na pomysł zapisu o UE nie wpadli weterani z SLD.
W zmodernizowanej przez PSL wsi koła gospodyń przekształcą się, ku uciesze gospodarzy w związki partnerskie. Bo jak powiadał baca do owieczki: żebyś ty jeszcze była obca. Chłopscy radykałowie zażądają zmiany godła z orła w koronie na czterolistną koniczynkę. A wyzwoleni obyczajowo z okowów kołtuństwa emerytowani tancerze “Promnych”(zespół folkowy SGGW, w którym występował Jarosław Kalinowski) zmienią “Raz w roku w Skiroławkach”(ciekawe czy ktoś jeszcze pamięta ten bestseller?) w każdego dnia od Bałtyku po Tatry w sąsieku, zaś nocą, zgodnie z oryginałem Nienackiego, pod płotem. Oszałamiająca wizja Arkadii.
Nowoczesna, jeśli przetrwa, odklerykalizuje kraj. Zacznie, podobnie jak PSL, od zmiany godła. Orła zastąpi magiel prasujący, mentalny matecznik ryczących czterdziestek. Mnie w bogatej symbolice magla najbardziej fascynuje obraz zwojów mózgowych wyprasowanych na glanc niczym obrusy w wegańskiej jadłodajni. Z przestrzeni publicznej znikną symbole religijne, typu krzyże, kapliczki, nazwy ulic i cała onomastyka w rodzaju: Niepokalanów, Góry Świętokrzyskie, Krzyż, Świętochłowice i Bogatynia… Stroje robocze, czyli sutanny, habity, ornaty, komże będzie można nosić tylko w miejscu pracy. Ciekawe, jak admiratorzy świeckiego państwa poradzą sobie z dyskomfortem optycznym prowokowanym przez inne wyznania, że wspomnę minarety, chałaty, turbany, pejsy czy buddyjskie wdzianka?
Wiosna rozpocznie rządy od spisu powszechnego, który potwierdzi ukrywaną prawdę, że w Polsce żyje ponad 20 milionów gejów, lesbijek, hermafrodytów i posiadaczy pozostałych sześćdziesięciu płci. Heterycy będą tolerowani, pod warunkiem, że zaprzestaną publicznie manifestować swe preferencje seksualne migdaląc się w parkach i na dyskotekach.
Rząd wprowadzi terminowe adopcje dla grup LGBT-itd. Na przykład krąg gejów będzie mógł usynowić dziesięciolatka na okres pięciu lat z opcją włączenia do kręgu. A staroświeckie pojęcie: krąg rodzinny, nabierze elgiebetowskiego znaczenia. Jednym słowem: kółko graniaste, na cztery kanciaste…
Wena mi umyka, a tu jeszcze Zieloni z wizją przekształcenia kraju w Konopielkę, Kukiz zafiksowany na JOW-y, Korwin zdolny odlecieć bez koguta dalej niż Twardowski, narodowcy wkładający całą energię w Marsz Niepodległości. No i naturalnie Platforma, ale to już temat na osobny dreszczowiec z elementami groteski, bo przecież komików i komiczek w jej szeregach nie brakuje.
Żywię jednak nadzieję, że po wyborach moje wizje się nie ziszczą. Chociaż Polska jako jedne wielkie Skiroławki, czemu nie.
Sekator
PS
- Słyszałem opinię - zagaja mój komputer - że niekontrolowany postęp to podstęp złych mocy.
- Coś w tym jest - odgajam. - Bo nawet paraliż bywa postępowy.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1021