Afera zdetonowana dwoma stuknięciami długopisu w tajemniczą kartkę przepoczwarzyła codzienną nawalankę propagandową generatorów rzeczywistości urojonej(gru) w walną bitwę o raj utracony. Do szturmu na szańce wrażej pisowskiej dyktatury wiodą orędowników fair play w życiu publicznym dwaj obwieszeni orężem audiowizualnym dżentelmeni o nieposzlakowanej opinii, bankier Leszek Czarnecki i mecenas Roman Giertych. Ich krystaliczna etyka zawodowa i świetlana przeszłość gwarantują, że prawda objawiona(przez nich naturalnie) wystarcza za wszystkie dowody. I tylko prawicowi malkontenci marudzą, że dzięki swej obywatelskiej postawie bankier zdemaskował być może jedną czarną owcę w KNF, zaś na inne wszeteczeństwa obiektywnych potwierdzeń brak.
Akurat. Generatory potrafią skręcić, niczym Mefistofeles bicz z piasku na rozkaz pana Twardowskiego, niepodważalny łańcuch poszlak, ba, murowanych dowodów na istnienie mafii korupcyjnej w najwyższych kręgach władzy. Jednym z żelaznych ogniw tego łańcucha jest na przykład posada syna Mariusza Kamińskiego w Banku Światowym, którą ten młokos zdobył podobno dzięki protekcji prezesa NBP profesora Glapińskiego.
Podążając tym tropem proponuję aby osoby publiczne dołączały do zeznań podatkowych szczegółowe informacje o usytuowaniu ich wstępnych i zstępnych we wszelakich strukturach, od żłobka(czy przypadkiem maleństwa nie przyjęto z pominięciem listy społecznej), przez miejsce pracy(wiadomo), po cmentarz(mogiła w alei zasłużonych bez zasług)… Proszę się wszak nie zagalopować w tropieniu powiązań. Wytykanie tak zwanych resortowych korzeni, niekiedy z dziada pradziada(baby prababy) wielu prominentnym obrońcom demokracji jest zwyczajną niegodziwością. A uzasadnianie takich kalumni maksymami typu: niedaleko pada jabłko od jabłoni, czym skorupka za młodu nasiąknie czy jakie drzewo, taki klin, jaki ojciec, taki syn, świadczy o małostkowości.
Gdy w obaleniu rządu nie pomógł ciamajdan z grudnia 2016 roku, gdy guzik dały kodowskie marszparady, czarne sabaty aborcjonistek i tęczowe pochody środowisk nieheteronormatywnych, a gromadki grandziarzy grasujące po miastach z hasłami: konstytucja, wolne sądy i będziesz siedział, nie pociągnęły za sobą tłumów, gdy spowszedniało donoszenie elyt do Brukseli, totalna opozycja raz jeszcze przewertowała samouczki dla zadymiarzy i wywrotowców. I tak trafiła na instrukcję obalania rządu poprzez destabilizację systemu finansowego.
Scenariusz jest prosty. Pod trefnymi bankami czyhają już na tłumy spanikowanych klientów kamery gru. A potem stymulowany umiejętnie gniew potencjalnych bankrutów zawładnie ulicami. I poleje się krew. Francuzi protestujący właśnie przeciw podwyżkom cen paliw posłużą za wzór, bo dał nam przykład Bonaparte… Jeśli wszak i to wzmożenie zawiedzie, pozostanie już tylko bratnia pomoc albo… reedukacja dla najbardziej zawziętych…
W stukocie długopisów utonął chwilowo głos Roberta Biedronia, zbawcy, który zamierza odnowić oblicze tej ziemi. Początkowo sądziłem że były prezydent Słupska został agronomem i będzie rekultywował jakiś areał, na przykład sadząc las wykarczowany przez wszeteczny reżym. Ale gdzie tam. Pan Robert pragnie sięgnąć po władzę, na razie w Polsce, lecz apetyt rośnie w miarę jedzenia. I choć jeszcze na dobre nie zaczął konsumpcji, progresywiści(progresorzy?) już dostrzegają w nim potencjał prezydencki. Złośliwi powiadają, że tym razem na włodarza Koszalina. Czyż jednak najbardziej wyprężony lin z kosza zdołałby zastąpić domki w Słupsku? Och, ta gra półsłówek…
W każdym razie Donaldowi Tuskowi przybył godny konkurent do drugiego, bądź dalszego miejsca w wyścigu o fotel pod żyrandolem. Dalszego, bowiem aspiracje wodzowskie znów zgłosił Ryszard Petru tworząc partię Teraz. Brzmi to podobnie jak Razem. I obie nazwy zawierają ukryte proroctwo ich mocy. Ilu was? Raz! Na tym zresztą nie koniec wysypu nowych ugrupowań. Podobno Marek Jakubiak także zamierza rozwinąć jakiś sztandar. A wszystkim patronuje przesłanie Reymonta z “Ziemi obiecanej”: “ja nie mam nic, ty nie masz nic, więc razem, teraz, lub w grudniu po południu…" Echo zaś pokpiwa: czekaj tatka latka. Ano poczekamy, zobaczymy…
Sekator
PS.
- A może i my założymy jakąś partię - proponuje mój komputer. - Na przykład sekatorów, na wzór kosynierów.
- Wystarczy nam partia szachów i mruczę - I włączam stosowny program.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2904
Obawiam sie, ze strzelili sobie porządnego samobója.
Ale czego sie nie robi, kiedy bankructwo wisi nad glowa, a ojcowie zalozyciele bankowego imperium oczekują splaty dlugu, tego politycznego również.
Szarmanckość obowiązkiem, kolejna kobieta, która przebiła wszystko, łącznie z dzisiejszą
zmianą ustawy, Pani Elżbieta Chojna-Duch.
Pozdrawiam Panie i Autora