„Dziś nad ranem wojska rosyjskie atakując z okręgu kaliningradzkiego, w okolicach miejscowości Bezledy i jednocześnie atakując z terytorium Białorusi graniczny Terespol, przekroczyły polską granicę państwową, rozpoczynając wojnę z naszym państwem. Wojska polskie przystąpiły do obrony terytorium. Biuro Bezpieczeństwa Narodowego w poszerzonym składzie, wraz ze Sztabem Generalnym pracuje nad oceną sytuacji oraz podjęło niezbędne działania.
O godzinie szóstej, prezydent Rzeczypospolitej we wszystkich stacjach telewizyjnych i radiowych przemówi do narodu.
Równocześnie w Brukseli dowództwo NATO zwołało nadzwyczajne posiedzenie, a siły sojuszu zostały postawione w stan gotowości.”
Przez pół wieku wmawiano Polakom, że taki komunikat oznaczałby dla narodu niesłychaną tragedię i nieuniknioną klęskę. Autentycznie baliśmy się potencjalnej wojny z sowietami, a następnie z Rosją. Wdrukowano wszystkim ten strach. A ile było w tym prawdziwego powodu, a ile propagandowej manipulacji agentury wpływu, nie wie chyba nikt.
Do dzisiaj liczne środowiska polityczne, nie tylko pro-komunistyczne, socjalistyczne i opozycyjne, lecz również wielu prawicowych ważnych publicystów nawołuje do uległości i ocieplenia stosunków z Rosją i Putinem.
Poprzedni rząd Donalda Tuska, wraz z prezydentem Komorowskim, otwarcie deklarowali wolę zacieśniania stosunków z rosyjskim imperium. Ile było w tym obaw i strachu przed militarną potęgą sąsiada?
*****
Z wielkim zainteresowaniem i przyznam, odetchnąłem z ulgą, gdy przeczytałem analizę prawdopodobnego konfliktu zbrojnego miedzy Polską a Rosją, z użyciem sił konwencjonalnych i z wykluczeniem broni atomowej, co jest najbardziej realnym scenariuszem wojennym.
Żadne tam wymachiwanie szabelką i hurra – optymizm, tylko fachowe opracowanie tematu.
Opracowanie nosi tytuł „Polska kontra Rosja. 10 powodów, dla których wygramy konwencjonalną wojnę z Rosją” i zostało opublikowane w połowie roku 2015, czyli tuż po zwycięstwie w wyborach prezydenta Andrzeja Dudy, lecz jeszcze długo przed miażdżącym zwycięstwem Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do Sejmu. Oznacza to, że autorzy nie mogli się jeszcze opierać na dzisiejszej strategii militarnej RP – na wzmacnianiu liczebności armii, utworzeniu wojsk terytorialnych, odbudowie przemysłu zbrojeniowego, stacjonowaniu silnych oddziałów amerykańskich na terytorium Polski, oraz traktatowym umocnieniu sojuszu NATO.
Mimo tego ich analiza doprowadziła do tak korzystnych dla nas wniosków. Nie ważne, że pewnie zaraz większość dyżurnych malkontentów padnie ze śmiechu i zacznie dzielić włos na czworo. Fakty i wnioski z nich płynące są niezaprzeczalne.
Jak wielkimi siłami zbrojnymi Rosja może zaatakować Polskę?
Tu, na początek, ważne zastrzeżenie: Rosji nie uda się nas zaskoczyć. Aby poważnie dobrać się do Polski, Moskwa najpierw musi się rozprawić z państwami bałtyckimi. Gdyby tego nie zrobiła, może spodziewać się sojuszniczego ataku na swoje tyły.
Autorzy opracowania tak piszą o sile armii rosyjskiej w przypadku napaści na Polskę”
„Przy porównywaniu potencjałów wojskowych należy pamiętać, że Rosja w konfliktach regionalnych wykorzystuje maksymalnie od 25% do 35% swojego potencjału, z powodu ogromnego terenu, który musi zabezpieczać. Konflikty w Czeczenii, konflikt w Gruzji a teraz na Ukrainie dokładnie pokazuje, jak Rosja prowadzi takie wojny. Wystarczy sobie uświadomić to, że na wschodniej granicy jest wiele tysięcy km2 do pilnowania przed zakusami sąsiadów, Chin i Japonii, z którymi Rosja toczy nieustannie spory terytorialne.
Właśnie dlatego na papierze, wszystkie statystyki dotyczące liczby czołgów, samolotów i żołnierzy robią wrażenie:
- Wojska Lądowe 250 tys. żołnierzy ( 2013 rok)
- Czołgi 2800
- Artyleria 5436
- Śmigłowce bojowe 378
- Samoloty bojowe 1462
- Wozy bojowe piechoty 15 000 „
Gdy jednak przyjmiemy ważne zastrzeżenie, że Rosja w napaści może użyć tylko 25 do 35% procent swoich sił, to sytuacja przestaje tak groźnie, determinując nieuchronna klęskę, wyglądać.
Mamy więc 50 tyś. polskich żołnierzy przeciwko 55 – 77 tyś. Rosjan; 680 naszych czołgów kontra 1359 – 1902 rosyjskich; 111 samolotów i 365 – 511 wroga; 2000 wozów bojowych i 3750 -5250 Rosjan; tylko 50 helikopterów naprzeciwko 365 – 511; 740 wyrzutni rakietowych polskich i 1359 1902 rosyjskich.
Może to jeszcze nie wygląda na równowagę, ale już nie jest to walka zająca z niedźwiedziem. Na dodatek same liczby zafałszowują właściwy potencjał.
50 tyś. naszych zawodowych żołnierzy, wielu z nich z 10-letnim stażem, naprzeciwko nawet 77 tyś. świeżego wojska, z najwyżej 2-letnim szkoleniem, daje nam zdecydowaną przewagę. Siła czołgów też jest po naszej stronie: polskie Leopardy 2 w wersji A5 nie mają przeciwnika w rosyjskich T72, czy nawet T90. Również 2000 naszych Rosomaków powinno sobie gładko poradzić z wozami bojowymi BWP.
[ Uwaga JK: w 2015 autorzy opracowania nie mogli jeszcze wiedzieć o najnowszym uzbrojeniu. Głównie chodzi o nową artylerię. Do końca 2025 roku wojska pancerne zostaną doposażone w 120 armatohaubic Krab [2] i 75 p-panc wyrzutni rakietowych Langusta, oraz 18 zakupionych amerykańskich HMIMWV z wyrzutniami p-panc rakiet Spike LR]
Marynarka wojenna i lotnictwo będzie miało znaczenie marginalne w takiej wojnie. Na najszybszą pomoc ze strony NATO, niemalże natychmiastową, możemy liczyć ze strony sił powietrznych. Praktycznie wyeliminują one ataki i rajdy nad Polską Rosjan. Także my musimy się liczyć ze strony przeciwnika na silną obronę przeciwlotniczą systemów s-300 i s-400.
Wyjaśnienia wymaga też zafałszowana opinii publicznej ranga i status Kaliningradu. Te zabawy z instalowaniem, lub wycofywaniem pocisków Iskander były mocno nagłaśniane.
„Tymczasem każdy, kto interesuje się chociaż trochę strategią wojskową, wie w jak fatalnym położeniu znajdą się jednostki stacjonujące w Kaliningradzie. Siły stacjonujące w Kaliningradzie w przypadku wojny, są całkowicie otoczone, zdane na dostawy zaopatrzenia z powietrza bądź drogą morską. To powoduje, że Kaliningrad jest spisywany na straty już w momencie konfrontacji. Stacjonują tam słabo wyposażone jednostki a nie doborowe oddziały.”
And last but not least - reakcja sojusznicza NATO w wypełnienie pkt.5 traktatu.
„W ciągu kilku dni od rozpoczęcia konfliktu, powinna zapaść decyzja USA o pomocy wojskowej dla broniącej się Polski. W Niemczech stacjonuje 48 tyś żołnierzy wraz ze sprzętem wojskowym, w Norwegii 15 tysięcy Marines. Siły z Niemiec, będą w stanie szybko dołączyć do walk na wschodzie Polski. [ … ]. Pomoc marynarki Nato w basenie morza Bałtyckiego, wyeliminuje działania floty Rosyjskiej. Natomiast siły powietrzne Nato zniwelują przewagę lotnictwa rosyjskiego nad polskim.”
[Uwaga JK: Autorzy oczywiście nie wiedzieli o stacjonujących dzisiaj na terenie Polski siłach amerykańskich w ramach operacji Atlantic Resolve. A jest to nie byle co i wkrótce może być jeszcze więcej: obecnie w RP jest około 5 000 amerykańskich żołnierzy z pełnym wyposażeniem bojowym w tym pancernym. A jak poinformował po wizycie w USA szef MON Błaszczak, są duże szanse na zwiększenie tej liczby i zainstalowanie stałych baz armii Stanów Zjednoczonych na naszym terytorium.]
Co również jest istotne, w przypadku takiej agresji Rosja może się spodziewać kłopotów ze strony Chin, swojego największego konkurenta. Musi więc bacznie pilnować swojej wschodniej flanki.
Niepewne są również reakcje Białorusi. Łukaszenko najbardziej lubi lawirować, jak nie wiadomo, kto jest zwycięzcą. Białoruś może zachować neutralność, nie włączając się w konflikt, wyłącznie przepuszczając przejazd wojsk rosyjskich przez swoje terytorium.
Nie można też zapomnieć o sytuacji gospodarczej Rosji.
„Wzmocnienie sankcji gospodarczych, spowoduje osłabienie gospodarki, a w ostatecznym efekcie kryzys państwa, który może doprowadzić do buntu społeczeństwa. Jak wiemy Rosja nie jest samowystarczalna jeśli chodzi o produkcje rolną, oraz produkcje na potrzeby cywilne. Wiemy co się dzieje z cenami żywności w momencie, w którym zaczyna brakować jej na rynku. Nie ma substytutów dla żywności, nie można jej zamienić innym towarami. Właśnie dlatego, cena żywności jest tak wrażliwa na braki w podaży. Nie pomoże żadne urzędowe nałożenie cen maksymalnych.
W przypadku wprowadzenia przez wszystkie państwa Nato, embarga całkowitego, Rosję czeka katastrofa gospodarcza i w ostatecznym rozrachunku, wycofanie wojsk oraz przegrana wojny z Polską. Nikt nie jest w stanie walczyć sam z całym światem, nawet tak duże państwo jak Rosja.”
*****
„ Płonące rosyjskie czołgi na przedpolach Warszawy, wszechobecni rosyjscy dezerterzy uciekający, w ukradzionych cywilnych autach na Białoruś, oddziały Gromu opanowujące port wojskowy w Kaliningradzie. Wielkie 140 milionowe mocarstwo nuklearne rzucone na kolana , czy tak może wyglądać finał hipotetycznej wojny polsko-rosyjskiej? Czy możemy powtórzyć drugi cud nad Wisłą, sprzed prawie 95-ciu lat? Tak, możemy tego dokonać i nie jest nam w tym potrzebny drugi Piłsudski.”
Ps. Jako zysk dodatkowy konfliktu należy uznać fakt, że po napaści Rosjan, prezydent jest zmuszony ogłosić stan wojenny. A to pozwoli raz na zawsze załatwić sprawę totalnej opozycji, targowicy i wszelakich wewnętrznych wrogów Polski. A ich przyjaciele i często zagraniczni mocodawcy, głównie z Unii Eurpejskiej, będą wyłącznie mogli bezsilnie się przyglądać rozwojowi zdarzeń. [1] Wszystkie zaznaczone cytaty pochodzą z http://www.biegunwydarzen.pl/polska-kontra-rosja-10-powodow-dla-ktorych-wygramy-konwencjonalna-wojne-z-rosja
[2] https://pl.wikipedia.org/wiki/AHS_Krab
.
.
3.Z punktu widzenia Polaka lądowego żegluga po tysiącach mil bezkresu w warunkach arktycznych jest abstrakcją na poziomie alpinizmu w Himalajach. To są zakresy problemów nie doświadczane. Czym się różnił ten arktyczny od klasycznego? Rozumiem, że musi być bardziej.
PS: 22 czerwca 2001 przyśniła mi się ta inwazja i została utrwalona w rozmowie "Nie bój się snu". We śnie był to przełom sierpnia i września (po żniwach).... ;)
https://www.youtube.com/…
Hipokrytów europejskich zostawmy w spokoju. To już czysty nawóz. Chyba oprócz prostowania ogórka i lansowania pedalstwa, nie są zdolni do ważnych spraw, Zasada jedna jest nadrzędna - nie ma co myśleć o Europie i liczyć na nią; robić swoje i ile się da wykorzystać silnego sojusznika. Jakoś nie może się skończyć utopia, że Polska jest otulona Francją, UK, a o wszystkim decydują Niemcy. To po co właśnie budujemy Międzymorze? Żeby się z zaklętego kręgu wyrwać.. Koledzy tego nie pojmują? Tu musi być całkowite przemeblowanie. Nie chcecie Polski lidera? Nie wierzycie w to, albo nie jesteście sobie w stanie wyobrazić? No to rozpalcie grilla, kupcie piwko i włączcie ulubioną stację.
Ps. A bombka A? Spowoduje niewątpliwie z drugiej strony bombki B, C, D ....Z. I nie na Polskę. Zapewniam.
Lecz muszę ponownie przypomnieć - rozważamy konflikt zbrojny Polska - Rosja, przy użyciu wojsk konwencjonalnych. Proszę o dyscyplinę umysłową i nie uciekanie w zaklęte rewiry potencjalnej wojny światowej.
Co Autor miał na myśli w tym akapicie, cytuję początek, gdzie zaznaczam sprzeczność:
"Marynarka wojenna i lotnictwo będzie miało znaczenie marginalne w takiej wojnie. Na najszybszą pomoc ze strony NATO, niemalże natychmiastową, możemy liczyć ze strony sił powietrznych."
Z podobnych powodów nie będzie ruchów na Bałtyku.
Kluczem do zagrożenia (okrojenia Polski) jest koncepcja POLIN, która teraz już się przeradza w bliską wizję ziem wydzielonych dla CHAZARSTWA. Na terenie zachodniej Ukrainy i wojewódzkim Podkarpaciu można, przy pomocy lokalnego konfliktu z Rosją (za zgodą USRAELA), wykroić terytorium, które zadowoli wszystkich zainteresowanych europejskich i światowych graczy. Rosjanie dostaną żywnościowe gleby na wschód od dawnych polskich Kresów aż po Krym, miejscowi oligarchowie zachowają biznesy z Rosją i z Izraelem, Niemcy mogą gospodarczo zabezpieczać swoje (skrywane) roszczenia do Ziem Odzyskanych. Neobanderowcy będą pełnić rolę dobermanów do szczucia na Polaków. A nasza władzunia? Filosemici, w takim nadmiarze przy sterze, to somnambulicy polityczni, nawet palcem nie kiwną, by naszej suwerenności bronić. Koncepcja 15-to milionowego kadłubkowego państwa polskiego, jaką żydzi nad Wisłą przewidują, coraz bardziej puka do naszych drzwi i granic. Przy takiej koncepcji bombka A może być użyta, ale nie musi. Na mojego czuja raczej na Warszawę zostałaby zrzucona. Dla uśmierzenia wolnościowych, przyrodzonych powinności prawdziwych Polaków.
I pytanie na koniec: dlaczego wczoraj tak ochoczo przyjęto deklarację współudziału (czytaj: współdecydowania) Niemców do państw budujących strukturę Międzymorza? Co zamierzają w obradach państw Europy Środkowej robić Germańcy? Sypać piasek w tryby? Judzić? Podpuszczać? Prowokować? Proponować jurgielt na szczeblu rządowym?
[Przy okazji zapraszam: http://naszeblogi.pl/513… ]
Pozdrawiam Autora i dyskutantów.
Błagam, zróbcie coś, co przecież nie jest trudne i inni to mają - zabezpieczcie pisanie tekstów przed przypadkowym skasowaniem, gdy niechcąco naciśnie się ten guzik, co nie trzeba. Nawet nie musi być to wyskakujące okienko z komunikatem - Czy jesteś pewien, że chcesz to zrobić : TAK NIE. W mojej pracy, we wszystkich komputerowych sprzętach konieczne jest podwójne kliknięcie by nie robić niechcąco głupstw. Amen.
Pisz w "Notatniku" i przelewaj gotowy tekst !
Zachowawszy komentarz oszczędzasz czas pisania następnych (recykling FAQ) ;-))))
Tutaj często łatwo zrobić głupi błąd. jak to napiszę, to muszę kliknąc na +Podgląd+. A jak się zamyślę i w zamian kliknę na +odpowiedz+ to już po ptokach.
Co do twoich wcześniejszych komentarzy. Takie istotne tematy się nie starzeją. I należy je okresowo przypominać. Tym bardziej, że propaganda agentury wpływu bez przerwy robi ludziom sieczkę z mózgu. A głupie straszenie Rosją to sport ulubiony wszystkich wrogów.
Nie lubię komentować dwustopniowo, najpierw w osobnym edytorze, a potem przeklejać to, bo mam wrażenie, że nie uczestniczę w żywej wymianie myśli, gdy zapisuję komentarz na gorąco pod czyimś wpisem.
No cóż, tak to już jest z tym naszym edytorem na NB.
„Powstała nowa sytuacja na świecie: gracze, głównie lichwa, odsłonili karty”. Napisałbym raczej, że ktoś (nazwijmy ich ogólnie normalnymi ludźmi) powiedział, jak w pokerze: „sprawdzam”. Niestety dla obrony takiego interesu, główni gracze gotowi są dosłownie podpalić Swiat. To co opisałeś, to tylko jeden ze scenariuszy. Mają ich na pewno kilka. Najgorsze jest to, że prawie każdy z nami i Rosją w roli głównej. Pytanie, czy damy się na to nabrać? Na dzień dzisiejszy wszystko niestety wskazuje na to, że tak. Pozdrawiam.
Czytam notkę i dodane do niej komentarze i tak sobie myślę, iż niektórzy nigdy nie wyrastają z harcerstwa.
Pozdrawiam, jak zawsze serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
Kiedy wielcy na salonach debatują o globalnych rozwiązaniach - harcerze przesuwają granice, zdobywają miasteczko za miasteczkiem.
Lepszą metodą jest harcerskie "radź sobie sam" , niż salonowe liczenie na dyplomację i filozofowanie o Chińczykach, Eskimosach etc.
Nie podzielam Pańskiego entuzjazmu.
Natomiast Rosja znalazła się w sytuacji Polski, gdzie, jak dotąd, na granicy zachodniej i wschodniej ma NATO i Chiny, które dybią na Syberię. Ma Pan rację, że nie mogą się ruszyć, bo stracą swoje zaplecze.Ale siłą Rosji jest jego dogawor. Ona nic nie zrobi bez uzgodnienia. Nie weszła do Polski w 1956 r., bo sprzeciwili się Chińczycy, w 1981 r. było zapewne podobnie. Ale czy nie dogadają się z Trumpem i Chińczykami tym razem, pewności nie ma. A wówczas prawdziwie po sowiecku trzeba będzie zastraszyć wszystkich, bo Rosji wszyscy muszą się
Pozdrawiam
Tak więc Rosjanie zaczynają "atak frontalny i huraganowy". Czekamy na nich spokojnie, bo bardzo dobrze wiemy i więcej - widzimy ich, gdyż od dawna prowadzimy stałą obserwację - z kosmosu i z powietrza. Satelity, drony i co tam jeszcze, nie są już fantazją naukową, tylko czymś już dosyć trywialnym. To my wybieramy pole walki, tworząc pancerną brygadę zaporową, przez którą Rosjanie muszą się przedrzeć. Jesteśmy w stanie ich pierwsi ostrzelać, bo mamy broń o większym zasięgu. Lecz nie w tej kupie żelastwa jest nasza siła, tylko w osobowych plutonach rakietowych. Już czwórka wyspecjalizowanych żołnierzy potrafi zniszczyć każdy cel pancerny nowoczesną rakietą. Rakietą, a nie rakietami, bo inteligentne systemy plus nowe głowice gwarantują prawie 100% skuteczność. W międzyczasie, w optymalnym momencie zostają uruchomione systemy zagłuszające łączność i transmisję danych pola walki wroga, Parametry transmisji - częstotliwości, kodowanie, rodzaj modulacji są rozpoznane prawie natychmiast przez komputery analizujące on-line i w real time to, co się dzieje na obserwowanym obszarze. Czyli to rakiety i elektronika będą decydować o rezultacie bitwy dzisiaj. I chyba wszyscy muszą przyznać, że tu przewaga jest ogromna. Również należy dodać, że tego właśnie Rosjanie obawiają się najbardziej - co takiego Amerykanie mają w zanadrzu, o czym w Moskwie jeszcze nic nie wiedzą.
W zeszłym roku w kwietniu przeciwko podziemnym tunelom i jaskiniom "państwa ISIS" Amerykanie użyli największej konwencjonalnej bomby na świecie.
"...bomba lotnicza GBU-43/B stanowi najpotężniejszy element amerykańskiego arsenału konwencjonalnych środków ataku z powietrza.
Klasyfikuje się ją oficjalnie jako masywną bombę detonująca w powietrzu (Massive Ordnance Air Blast – MOAB). Jedynym jej nosicielem jest taktyczny samolot transportowy C-130 Hercules.Ważąca 9,5 ton bomba zawiera 8,5 ton materiału wybuchowego H6 - mieszaniny trotylu, heksogenu i sproszkowanego aluminium. Ma kształt zaostrzonego cylindra o długości 9 metrów i średnicy jednego metra z domontowanymi płetwami stabilizującymi, które zapewniają także dodatkową siłę nośną w locie ślizgowym. Dołączony do bomby zestaw kierujący naprowadza ją na cel za pomocą nawigacji bezwładnościowej i satelitarnej z wykorzystaniem GPS."
Rosja była zszokowana.
Nigdy nie wiemy, co mamy najlepszego. Tego nie ma na defiladach.