Przejrzałem właśnie szereg przekazów na żywo, antyrządowych portali, stacji tv i prasy papierowej z ostatnich zamieszek pod Pałacem Prezydenckim. Warto było.
Ta nadzieja, to wyczekiwanie. Ci napaleni gówniarze, stażyści dziennikarstwa biegający z mikrofonami i kamerami.
To może być dziś. Tak im dop**limy, że w końcu padną.
Samochód się przedarł przez kordon i wjechał w tłum. Cholera – nie ma ofiar. Nawet nikogo nie potrącił.
Gaz ma być zapalnikiem. Manolo odebrał pojemnik i rozpylił. Tylko oferma zrobił to w środku naszych i się popłakali. A ta nie dająca się sprowokować, pieprzona policja zademonstrowała, ze oni mają tylko nędzne pojemniczki sikające cienkim strumieniem po oczach.
A Sasza był za mocno naćpany i przesadził z tym skakaniem – zomo, zomo. Trzeba go szybko wywieźć z kraju, bo cienki i pęknie.
W tej histerii, "bojowym duchu" i oczekiwaniu na jakikolwiek sukces, mogły umknąć bardziej niebezpieczne momenty.
Zobaczyłem w telewizji tylko raz, nie za dobrze byłem skoncentrowany na oglądaniu, jednak później mnie to uderzyło i próbuję rekonstruować.
Ktoś tam z nich, facet na estradzie z mikrofonem, zagrzewając do boju tłuszczę, wygłosił nagle apel, coś takiego, jak częściowo pamiętam: - Panie generale, niech pan stanie na czele i nas poprowadzi!
Jeszcze zapamiętałem, że była mowa o generale lotnictwa, a już całkiem mgliście utkwiło mi nazwisko Tomaszewski.
Przeszukałem internet i rzeczywiście jest taki generał, ale to już dziadek. Rocznik 1939, więc ma już 79 lat. Nie za bardzo widzę go jako przywódcę i lidera puczu. Ale to nie o to chodzi.
Chodzi o to, że od kiedy pamiętam, gdy cywilni uznali, że nie dadzą sobie rady, to wzywali na pomoc wojsko.
Rok 1970. Moje pierwsze starcia uliczne. Pierwszy gaz odpalany wysoko nad tłumem w Gdańsku i jego skutki. Pierwsze pałowanie na dworcu kolejki elektrycznej. I ta demonstracja siły militarnej. Transportery opancerzone, czołgi, to przecież nie milicja, nie ZOMO. To regularna armia wypuszczona na protestujących obywateli.
A rok 1981 i stan wojenny. Tu już bez żadnego owijania w bawełnę, w walce z narodem, z obywatelami, na czele kontrrewolucji staje WRON – niesławna i nielegalna Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego, z oprawcami Jaruzelskim i Kiszczakiem na czele. Pamiętam ten łoskot gąsienic wjeżdżającego do Gdyni ciężkiego uzbrojenia. Pociski CKMów i artyleryjskie przeciwko zwykłym ludziom tylko w kurtkach, płaszczach i czapkach. Nawet by bardziej zastraszyć poprzebierano tych błaznów w telewizji w mundury.
Nie pamiętam, będąc gówniarzem, roku 1956 w Poznaniu. Niewiele wiem o 1968.
Lecz wszędzie tam ostateczne rozwiązanie było dokonywane przez wojsko.
I teraz jakiś tam kodomita z trybuny przy Pałacu Prezydenckim wzywa generała by stanął na czele?
Też już pojęli, ze nawet z bojówkami antify z całego świata nie dadzą rady i muszą mieć militarne wsparcie.
Gdy właśnie przeczytałem w Wikipedii, ilu generałów miała III RP, to się przeraziłem. To niekończąca się lista. A ilu z nich, tak naprawdę wiernych Polsce?
Każdy przysięgał – ku chwale Ojczyzny! Lecz jaką ojczyznę mieli w tym momencie w myślach?
A teraz zastanówmy się. W jakiej sytuacji moglibyśmy się dzisiaj znaleźć, gdyby nie natychmiast po wygraniu wyborów i mianowaniu Antoniego Macierewicza, świetnego specjalistę od oceny kadr, twórcy listy zdrajców Polski, zwanej Listą Macierewicza, nie dokonano w dowództwie polskiej armii błyskawicznych czystek, odcinając od wojska najbardziej niepewny element. Przecież każdy generał miał jakąś tam swoją małą armijkę.
Marszałek Piłsudski udowodnił pamiętnego maja, że praktycznie potrzeba nie tak wielu żołnierzy, by spacyfikować stolicę, opanować sejm i senat, zająć radę ministrów i pałac prezydencki, wyłączyć nadajniki TVP, a Morozowskiego i Olejnik ubrać w oliwkowe mundury.
Wojska na ulicach Warszawy. Przygotowane białe róże wsadzane w lufy. Za generałem Stalińska i Frasyniuk, tym razem z wojskowymi megafonami.
Specjalne przystrojone Dreamlinery przywożą do Belwederu Wałęsę i Tuska.
Po godzinie depesze z gratulacjami z Berlina i Brukseli. I oczywiście także z Moskwy.
I tak dalej... Każdy może sobie wyobrazić, jak wówczas będzie wyglądało następne pięćdziesiąt lat.
Scenariusz wykorzystywania sił zbrojnych przeciwko narodowi jest klasyczny i ogólnoświatowy.
Próba wywołania puczu przez posłów na sejm – Gasiuk, Szerbę, czy Nitrasa była dziecinadą, dokumentującą, jak durni i niedojrzali są ci ludzie.
Nawet Tusk był już w Polsce, czekając we Wrocławiu na sygnał zwycięstwa.
Czwartkowe wzywanie generała by stanął na czele i poprowadził na pisdzielców, to już sprawa innego kalibru.
Mam nadzieję, że służby – wywiad, kontrwywiad, ABW i Służba Ochrony Państwa, oraz Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, wraz z szefami, ministrami, Mariuszem Błaszczakiem i Joachimem Brudzińskim mają pełny obraz, najświeższe wiadomości i kompletnie zaufanych współpracowników i dowódców. Mam zaufanie, że są gotowi na każdy przypadek.
Mam też zaufanie, że ściśle z nimi współpracuje prezydenckie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego.
Bo przez chwilę odniosłem takie wrażenie, że kodomici, ubywatele, a także totalni i nietotalny Kukiz, mieli nadzieję, że uda im się na czele przewrotu postawić prezydenta Andrzeja Dudę.
No... nie udało się.
.
Właśnie, służby. To, że w obronę dostępu do cycka będą zaangażowane bardzo duże środki i bardzo poważne siły, nie może nikogo zaskakiwać. Nie mam też wątpliwości, że potencjał wroga jest w istotny sposób większy, niż to, co widzimy, ale z jakichś powodów jeszcze nie uruchomiony.
Co natomiast zaskakuje, to kompletna nieobecność polskich służb tajnych. Jasne, że tajne są tajne, ale zwykle skutki ich działań są jednak widoczne. Nie chodzi o to, żeby ktoś zderzył się z białoruskim tirem, ale pojawiają się przywódcy tak radykalni, że nikt ich nie może przelicytować, i, jak szczurołap z Hameln, wyprowadzają istotny potencjał siły żywej wroga gdzieś do krainy ułudy... Ktoś z zaangażowanych we wrogą działalność bandytów dostaje zarzuty o naprawdę poważne zbrodnie, niemożliwe do "spolityzowania" - gwałty, morderstwa, hurt narkotykowy - przecież wie Pan doskonale, że tam tacy ludzie są i dokazują. No i jednak demaskowanie ruskiej agentury - wiadomo, że wykrytych agentów lepiej obserwować, niż wydalać, ale jednak od czasu do czasu, zwłaszcza we współpracy międzynarodowej (ot, ostatnie wieści z Estonii), warto pęsetą wyłowić jakiegoś śliskiego gagatka z tej brei i zaprezentować publiczności. To ważne też ze względu na zagraniczne kontakty wroga wśród użytecznych idiotów z Zachodu.
No, może model "szczurołap z Hameln" jest faktycznie w robocie, ale to za mało.
W każdym razie zmierzam do konkluzji, że najwyraźniej służby nie są w pełni lojalne i spora ich część nie stawia na trwałość nowego układu.
Lecz to nie znaczy, że werbunku nie ma. Lecz to działający w Polsce niejawni agenci nie tylko z ambasad i konsulatów wskazują potencjalnych kandydatów.
Niedawno pisałem o modelu moralności Kohlberga. I stwierdziłem, że niestety nieliczna część Polaków osiągnęła najwyższe, szóste stadium powszechnych zasad etycznych. Dlatego wielu można "kupić". Dlatego była Targowica i ponownie ex-prezydent (!!!) Komorowski nawołuje do konfederacji.
To więc nie jest tylko problem lojalności wobec państwa, ale natychmiastowy obowiązek kształcenia od maleńkości zasad moralnych. Bez tego leżymy.
A co do lojalnosci - nasz kod kulturowy jest wbrew pozorom dość silny. Zarówno wśród twórców II RP jak i wśród Żołnierzy Niezłomnych było mnóstwo ludzi postawionych w opisanej przez Pana sytuacji, ktorzy jednak wybrali Polskę. Dziś oczywiście zmagamy się ze skutkami spustoszeń i zaniedbań na tym polu, ale tu akurat jest sporo sukcesów.
Przykłady wskazane palcem są podobno w "Holubie". Wroński dużo mówi o tym w swoich KChT i potwierdza pewne podejrzenia co do "przemian" z 89.
Tu też jest ciekawostka (ok. 1:24:00) casus Jacka Międlara w GB: https://www.youtube.com/…
Czy Mariusz Kamiński (żaden krewny), którego bardzo poważam, Minister Koordynator Służb Specjalnych ogarnia wszystko? Doprawdy nie wiem. Może ta cisza i milczenie wydaje nam się dziwne po tych idiotach Dukaczewskich, Czempińskich i Wileckich latających z jęzorem do Michnika i agentach, którzy za niezła kasę sprzedawali "wycieki", czy to w sprawie Olina, czy Gudzowatego.
Niestety, zgadzam się, że lojalność jest słabym punktem polskiego charakteru.
Akurat nieobecność MK w sferze publicznej można interpretować jako dobry znak. Tak właśnie powinien postępować szef tajnych służb. Chodzi tylko o efekty. No a co do aktywności różnych obcych wywiadów w dużym państwie w sercu Europy, to chyba trudno być naiwnym.
A propos, ciekawy jest model szeptanej propagandy powszechnie uprawiany przez gangsterów w Internecie: "PiS = ruska agentura". Jest on jawnie kuriozalny, ale np. równie kuriozalny byłby "PiS = niemiecka agentura". Oznacza to, że jednak główne siły wroga są na ruskim żołdzie i chcą ten zarzut całkowicie pozbawić mocy.
Ps. A może Andrzej Duda jest człowiekiem, na którego łatwo wpływać? Na przykład znając jego słabości, jak egocentryzm, podsuwać mu idiotyczne pomysły, jak beznadziejne referendum konstytucyjne i na dodatek 10 i 11 listopada. Nie podoba mi się towarzystwo wokół prezydenta.
Czy ktoś z Was widział w TVP, lub internecie to nawoływanie z estrady do generała?
Kto to był? Którego generała on wzywał?
Dalej już sobie sam poradzę. Dziękuję.
Zdecydowanie wolę gdy p. dyrektor ważnego departamentu, sądu, urzędu podskakuje na wiecu i klnie władzę. Jawnie, demokratycznie daje świadectwo nieprzydatności społeczeństwu.
Jest śmiesznie - a będzie jeszcze śmieszniej ! Tak określaliśmy działania władzy w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. (Moje środowisko - nie wiem, jak tam u Was !).
Wkurzają mnie tylko te oporniki w klapie, które bezczelnie nam ukradli.
SBek zatrzymał mnie z tranzystorem w klapie.
- To jest opornik ?! - pyta.
- Nie ! To tranzystor, ma trzy nóżki i jest elementem czynnym - odpowiadam zgodnie z prawdą - opornik ma dwa druciki i jest elementem biernym.
Miał ćwierć-inteligent moje przyznanie jak na dłoni - nie zrozumiał. Piszę to by jakiś lewacki spin doktor, syn takiego SBka nie zawłaszczył mojego patentu. Oni niczego nie potrafią sami wymyślić ! Reżyserują taki filmik klasy "D" : składanka gagów, dialogów, suspensów, ujęć które zagrały w oskarowych filmach. Myślą, że do rewolucji potrzebne są dwa, góra trzy parametry społeczne, że potrafią reżyserować, sterować zachowaniami społecznymi. Większość rozruchów w gettach USA spełniało kryteria zapalnika rewolucji, były marsze na stolicę - kończyło się paleniem obrabowanych sklepów. Nasi, bogaci złodzieje wynajmują sobie aktorów (bo jest taki od grania, jak d....), kaskaderów (bo jest taki od teatralnego brania w pysk, padania trupem itp.). Performance, par excellence, tfuu !!
Inna sprawą, która ściśle łączy się z tym procesem, to promocja antypolonizmu w Polsce, która ma charakter oficjalny (np nagrody Nike). Ten proces trwa od początku tzw. III RP - niestety bierność polskich rządów była porażająca, bezbronność polskiego społeczeństwa również. Szliśmy, jak barany, w pochodzi pierwszomajowym pod hasłem "chcemy mieć dobrze". Nie ważne co się działo, kasiorka musiała grać.
W ślad za tym szedł proces demoralizacji Polaków, na każdym poziomie. Skutek jest taki, że dziś Polacy stali się bezwolni i bezbronni. Wszyscy jesteśmy sparaliżowani strachem i sąsiad sąsiadowi, w razie potrzeby, nie pomoże. Testy są już przeprowadzone i teraz czekamy na wykonanie. Lewica skrajnie liberalna nadal tryumfuje. Odwojować coś takiego, to rzecz nie lada. Proces ten można nazwać 50+30. Jan Paweł II wołał: "Nie lękajcie się" i wyzwolił ducha. Stan wojenny tego ducha ponownie aresztował. I tak pozostało.
Przez jakiś czas sądziłem, że walka PO-PiS wycina nam elitę polityczna i blokuje naturalny rozwój sceny politycznej i weryfikację liderów. Teraz zmieniłem zdanie, ponieważ polska kultura zawsze wykuwała się na bazie konfliktu. Gdyby proces przebiegał, jak w 1980/81, skutek byłby taki sam - kolejna Magdalenka. Dziś coś podobnego nie jest już możliwe.
I na koniec, trochę się dziwię, że tak późno dochodzicie Panowie do wniosku, że polskie społeczeństwo trzeba uświadomić i uodpornić na propagandę i manipulację. O 30 lat za późno. Skupiamy się na walce bezpośredniej,a poziom przekazu politycznego, kulturowego, naukowego, ba, każdego, jest beznadziejny. Ale my, z braku laku, swoje diagnozy opieramy na jego bazie. I co więcej, kłócimy się, jak w kurniku, swoje jaja pozostawiając w obcym gnieździe. Poza tym wrzaskiem płyną nowe prądy, których większość z nas nie zauważa lub nie chce zauważyć. Zaczyna tworzyć się zupełnie nowy świat, bez korzeni, baz punktów odniesień, prócz mamony, bez idei, wartości - czyli idziemy w kierunku walki każdego z każdym.
O tym, że zaczyna się tworzyć nowy świat, który nie ma historycznych odniesień i nawet Koneczny tego nie przewidział, piszę z uporem maniaka, jak tylko dorwałem się do internetu. Może dlatego, że jako inżynier i projektant o dość szerokim spektrum działania, dzień po dniu widzę radykalne zmiany. Autentycznie nie do pomyślenia 20 lat temu.
Co do naszej ojczyzny i miejsca Polski w wolnym świecie. Klub Rzymski jasno określił już w 1972 roku peryferyjne znaczenie RP. Ma być nas tylko 15 mln i to głownie jako niedroga siła robocza. Oczywiście jednostki wybitne, czy nawet ponadprzeciętne będą wyłuskiwane, podobnie, jak od kilkudziesięciu lat robi się w Indiach i Pakistanie, a za nim Chiny nie położyły szlabanu, eksploatowano również Chińczyków. Te prawie 3 mln Polaków, którzy wyjechali po przystąpieniu w 2004 do UE, to niestety naturalny drenaż ekonomiczny najzdolniejszych i najbardziej aktywnych ludzi.
Lecz jest to temat - rzeka i sam napisałem o tym kilkadziesiąt artykułów. Tu się skupiam na czymś innym (choć lubię dygresje i dywagacje).
Pozdrawiam
Z Klubu Rzymskiego zostało ponad 2 mln polskich emigrantów, ale proces trwa dalej.
Czy drenaż jest naturalny? Zależy jakie przyłożymy kryteria? Dla mnie on nie jest naturalny, plasuje się w szeregu zachowań neokolonialnych.
Pozdrawiam
- - -
No właśnie. Cały czas mówię, że ich siła wynika przede wszystkim z tzw. przełożenia medialnego bo sami z siebie są zwyczajnie niczym. Ot, zbieranina zwykłych żuli z marginesu i tyle. Problem w tym, że nikt im tego medialnego przełożenia nie zamierza skasować ani nawet ograniczyć... Polska mogłaby wkrótce już zupełnie inaczej wyglądać... może nie wszystkim to jednak pasuje, również po tzw. naszej stronie?