jak wyborami pogrywać...

i jednocześnie o tym, jak z szulerami nie siadać do stolika. Zbierzmy fakty. 1) Po 48 h od zamknięcia lokali wyborczych nie mamy oficjalnych wyników wyborów 2) Tłumaczenia panów z PKW zamiast uspokajać społeczeństwo, wprowadzają dodatkowy zamęt 3) Sondaż ex-poll dał zwycięstwo PiS w rozmiarze przewyższającym nieznacznie granicę błędu statystycznego 4) Od paru godzin (przy braku oficjalnych wyników) mamy przecieki kontrolowane jakoby wybory ku zaskoczeniu wszystkich wygrało PSL (w nagrodę za nazwanie swoich wyborców frajerami) 5) W mediach już słychać głosy mniej znaczących polityków o wyprowadzeniu ludzi na ulicę Podsumowując - scenariusz jak po nitce... zarzucamy przynętę > czekamy na branie > dozujemy napięcie > prowokujemy ludzi wmawiając im, że przecież wybrali PSL, jednocześnie nie podając żadnych oficjalnych wyników > spokojnie czekamy na rozwój wydarzeń i wchodzimy w odpowiednim momencie jako mąż opatrznościowy. Scenariusz jak scenariusz, który można przy odrobinie chęci przypasować do zastanej aktualnie sytuacji. A przy odrobinie fantazji lub też polotu można nawet posilić się o napisanie, co autor scenariusza miał(by) na myśli. Zaznaczam, że odtąd bawię się a autora kryminału i sami państwo oceńcie, czy historia się Wam podoba... W sztabie pewnej partii już od tygodni wiedziano, że przerżną wybory, zgodnie z wewnętrznymi sondażami. Spin doktorzy postanowili więc, w celu rozmycia negatywnego wrażenia w mediach, pójść po bandzie i odwalić chamówę wg. scanariusza - niech PiS wraz z ... SLD wyprowadzi ludzi na ulicę a my będziemy tymi rozsądnymi, którzy nie tylko dadzą odpór anarchii ale i skompromitują przeciwników, podając wyniki mniej wiecej zgodne z ex-poll, tylko że nieco póżniej i ze wskazaniem na minimalny remis. O, patrzajta ludzie jakie to oszołomy, nie to co MY!!! Problem w tym, że spin-doktorzy nie są tymi, jakimi się wydają a niezbyt rozgarnięty aparat partyjny nie jest się w stanie w tym połapać. Spin-doktorzy mają swoich oficerów prowadzących, którzy prowadzają nie tylko spin-doktorów ale i innych wysoko postawionych i to nie tylko w kraju nad Wisłą. A że oficerem nie jest łatwo zostać (trzeba się wykazać inteligencją) to ludzie ci zdają sobie doskonale sprawę że ludzie mogą się naprawdę wkurzyć, kiedy ktoś im wmawia, że wybrali partię co to od frajerów czy innych ćwierćintelgentów publicznie ich wyzywała. Jak do tego zręcznie odgrzejemy kotleta o tym, jako to koalicjant zjadł nieco przydrogie kalmary na koszt podatnika, popił nieco drogim winem, przyblokował kontrolę skarbową firmy żony kolegi a następnie zabierał się z trybuny sejmowej za rozliczanie wyprawy madryckiej to efekt murowany. Wszak oficerowie mają swoich cyngli w redakcjach i przestawienie tzw. medialnej wajchy ku przerażeniu elit i spin-doktorów, to dla oficerów żaden problem. Nie takie przewroty się robiło... Jako że sytuacja w skali kraju wymknęła się spod kontroli, pora na przyciśniecie innego wychwanka oficerów, który wprowadzi w życie ustawę o bratniej pomocy. Odtad polskie ulice patrolują policjanci polscy wraz z uzbrojonymi po zęby kolegami z Niemiec (dyslokowani na Śląsku i Pomorzu do bliżej nieokreślonego czasu, aż sytuacja okrzepnie tudzież do czasu, aż RAŚ zrobi swoje wybory lokalne). Koledzy ze wschodu nie przyjechali ze względów oczywistych ale ich szef dostał do ręki nowy argument w stylu - odwalcie się od Ukrainy bo oto w Polsce macie niezły burdel. A spin-doktorzy (tych, których tłum nie wyłapie wcześniej) zgłoszą się do Brukseli po azyl polityczny. A teraz powrót do realiów. Niezależnie od finału tej rozgrywanej na naszych oczach szopki proponowałbym jedną proste oświadczenie w stylu.. Wobec ogromu nieprawidłowości przy wyborach samorządowych apeluję do wszystkich kandydatów oraz tych, którzy już zostali wybrani w tzw. wyborach o wycofanie się tudzież nie przyjmowanie stanowiska. Nie będziemy legitymizować tej hucpy swomi nazwiskami a ze sprawowaniem władzy wyłonionej w takich wyborach nie chcemy mieć nic wspólnego. Jednocześnie dziękujemy naszym wyborcom, którzy podobnie jak my wzięli udział w wyborach w dobrej wierze, za ich poparcie i prosimy o zaufanie w kolejnych wyborach, których wszyscy razem przypilnujemy zliczając głosy ręcznie (z czym już w II RP nasi przodkowie nie mieli problemu i bynajmniej byli szybsi niz PKW prawie 100 lat później). Poki co, wracajcie do pracy aby nie destabilizować sytuacji w kraju, co jest wodą na młyn dla naszych wspólnych wrogów. Tym prostym zabiegiem jeden polityk wytrąca pozostałym wszystkie zabawki z rączek, samemu diamatralnie zmieniając swój image społeczny i ryzykując wbrew pozorom niewiele (bo jeśli wierzyć ex-poll, to jedynie niewygodnym klinczem przez nastepnie 4 lata na poziomie gmin, powiatów i województw. Przypomnę, że z efektów rozlicza sie przede wszystkim zwycięzcę wyborów a to, że niewiele mógł do juz nieważne, co pokazał rok 2007).