"Biorąc pod uwagę, jak wszystkim naszym wrogom od paru wieków[jest –jaz] na rękę z upuszczaniem krwi Polakom - każdego, kto w imię tego lub owego do tego namawia należy podejrzewać, iz i on nalezy do tego grona."
Przepraszam za gramatykę. To cytat naszej, jak najbardziej prawicowej blogerki, nieco narwanej, lecz niestety, jak wiele matek i żon, po wszystkich tych naszych, polskich rewolucjach i powstaniach, skażonej fatalną skazą mieszczańskości walczącej z romantyzmem. Takim neo – pozytywizmem.
Nie wiem, czy państwo czujecie to tak, jak ja. Nagle blogerka, w której patriotyzm ani na chwilę nie wątpię, uważa, że już dosyć i unisono z Tuskiem twierdzi, ze dość barykad, dość walki, że teraz czas na ciepłą wodę w kranie, kanapę, odkładany remont, ogródek i poziomki. I niestety, nie tylko ona; istnieje spora grupa, która uważa, że chyba już zarobiliśmy na to, by spocząć na laurach, przystanąć i odpocząć. A jeżeli już protestować, to może tylko modlitwą, albo wyrażaniem oburzenia w internecie.
A ja mówię – jakże to?!
Czy dokonaliśmy już tego, o co walkę podjęliśmy? Czy spełniliśmy nasze marzenia? Jesteśmy wolni, sprawiedliwi, a państwo dba dobrze o siebie i nasz wspólny dobrobyt?
Skądże!
Więc jakże to? Mamy się zatrzymać w połowie drogi. Uznać, że już dużo dokonaliśmy; mamy już tą ciepłą wodę, no i stać nas w końcu na remont, czyli nie jest tak źle, by znowu miała się polska krew polać.
A kto tu chce rozlewu polskiej krwi? Nikt, kto myśli odpowiedzialnie.
Lecz pamiętacie "Czerwone maki na Monte Cassino"?
Przypomnę pierwsze słowa"
Czy widzisz te gruzy na szczycie?
Tam wróg twój się ukrył jak szczur.
Musicie, musicie, musicie
Za kark wziąć i strącić go z chmur.
Czy właśnie nie mamy wroga i gruzów na szczycie??? Kogo ujawniły podsłuchane rozmowy, kto triumfalne gesty wymieniał z bandytą Putinem?
Przyjaciele Polski? Opiekunowie Polaków?
A dalej, na koniec,Feliks Konarski, autor Czerwonych maków powiedział:
Czy widzisz ten rząd białych krzyży?
Tam Polak z honorem brał ślub.
Idź naprzód, im dalej ,im wyżej,
Tym więcej ich znajdziesz u stóp.
Ta ziemia do Polski należy,
Choć Polska daleko jest stąd,
Bo wolność krzyżami się mierzy,
Historia ten jeden ma błąd.
BO WOLNOŚĆ KRZYŻAMI SIĘ MIERZY...
Czyli ja nie jestem głupek, podżegacz wojenny, krwiopijca i okrutnik. Feliks Konarski i większość wczesnych wiedziała i wierzyła, że w historii świata tak już niestety jest, że droga do wolności zawsze będzie usłana krzyżami.
Piszę to dzień po 70 rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Podczas, gdy różni idioci i lewaccy kretyni kłócą się o ten narodowy zryw, największy w nowożytnej historii kraju, to w wówczas, w lipcu 44-go Warszawiacy – żołnierze i zwykła ludność wiedzieli i godzili się na to, że pewnie niektórym przyjdzie polec. Że nie ma innej drogi, że jeżeli kiedyś chcemy mieć niepodległą Polskę, to MUSIMY stanąć na barykadach, my sami, bez oglądania się na innych i pokonać rozpoznanego wroga – wtedy: faszystów i komunistów.
Kto myślał inaczej, mógł przed pierwszym sierpnia spakować swój dobytek i wynieść się z Warszawy. Jak myślicie, dużo było takich?
Problem mieszczańskiej mentalności, chodzenia po najmniejszej linii oporu i zadowalania się połowicznymi sukcesami istniał już na samym początku, w momencie, gdy, pod koniec XIX wieku i w czasach pierwszej wojny światowej zatliła się iskierka niepodległej Rzeczypospolitej.
Spora część naszych rodaków, w szczególności zubożałej szlachty i ziemiaństwa, którzy przenieśli się do miast i podjęli różnorakie zawody, zafascynowała się ideami pozytywizmu (który n.b. był tak bliski komunistom) i z całą zaciętością zaczęła zwalczać nasz wspaniały polski romantyzm. Winiąc go na dodatek za rozbiory, klęski, nieudane powstania. Oraz oczywiście, za "upuszczanie krwi Polakom". Cóż za absurdalne i prymitywne uproszczenie!
Już wówczas zwrócił na to uwagę jeden z naszych wspaniałych ówczesnych myślicieli, czołowy ideolog Narodowej Demokracji, Zygmunt Balicki. To na jego przemyśleniach opierał się jego bliski przyjaciel Roman Dmowski. W eseju (?) "Egoizm narodowy wobec etyki" przeprowadził rozróżnienie etyki idei i etyki ideałów skłaniając się do pewnego relatywizmu moralnego na rzecz osiągnięcia określonych celów narodowych. Udowadnia tam dosyć ostro, że nie osiągnie się zamierzonych celów, bez poświęceń i nieszczęść. Pewne tragedie wpisane są w walkę, każdą walkę, a walkę o wolność w szczególności. ... Bo wolność krzyżami się mierzy...
Cóż więc? Walczyć, czy nie walczyć? Oto jest pytanie. Dosyć już – nie oddamy już ani kropli polskiej krwi!
Czy nie jest to przypadkiem wyznanie niewolnika i poddanego godzącego się na istniejący parszywy status quo i deklarującego odrzucenie oporu? No, może ewentualnie, coś tam sobie w kącie pomruczy. Ale jest przecież ciepła woda, odpoczynek w ciepłych krajach i ciepła, przytulna kanapa. Ciepełko. Tak to widzę.
Jeszcze jedną sprawę należy wyjaśnić. Czy nawoływanie do obywatelskiego oporu, do walki ze złodziejskim, skorumpowanym reżimem jest wołaniem do wyjścia na barykady i przelewania krwi?
Przecież już nawet morderca Putin udowodnił na Krymie, stosując zupełnie nową filozofię walki, że można przejąć terytorium obcego kraju bez jednego wystrzału.
Czy dzisiaj marszałek Józef Piłsudski, tak jak to uczynił 12 maja 1926 roku, dokonałby zbrojnego zamachu stanu, wkraczając z wiernymi oddziałami do stolicy i przelewając krew? Przekonany jestem, że obecnie, szczególnie przy jego geniuszu, zdolny byłby dokonać tego kompletnie bezkrwawo i łagodnie.
Czy post komuniści, przy współpracy z wysoko postawionymi agentami i zdrajcami, 5 czerwca 1992, mogli dokonać obalenia demokratycznego rządu Jana Olszewskiego, bez jednego wystrzału i bez jednej kropli krwi? Mogli i dokonali tego.
Więc moje wezwania do walki i do stanowczego oporu, oraz przeciwstawienia się obecnej władzy, nie są krwawymi wołaniami o wywołanie czegoś na kształt francuskiej rewolucji.
Jednak trzeba pamiętać - ... Bo wolność krzyżami się mierzy...
Ukraińcy, gdy czara goryczy się przelała, stanęli na Majdanie, na głównym placu stolicy. Zbudowali barykady i trwali. Nie walczyli ofensywnie. I pewnie ani jedna kropla krwi by się nie przelała, gdyby nie mieli przeciwko bezwzględnych, barbarzyńskich ruskich bandytów i sikającego ze strachu po nogach satrapy. Tak, niestety z tym zawsze trzeba się liczyć.
Wystarczy taki, Gomułka, Kociołek, Jaruzelski, czy Kiszczak i krew może zostać przelana....
Więc co radzisz szlachetna patriotko? Spokojnie mamy czekać, aż niebiosa się nad nami zlitują? A czy Pan przypadkiem nie dał nam rozumu i wolnej woli, abyśmy los swój wzięli w swoje ręce? Czy Bóg tego nie chce?
Defetyzm - niewiara w powodzenie sprawy, w zwycięstwo; przewidywanie porażki z góry, przed decydującą rozgrywką [http://pl.wiktionary.org… ].
W czasie wojny, za defetyzm można było zarobić kulę w łeb. No dobrze, wątpiący zapyta, ale czy trwa jakaś wojna?
Jak widać na Ukrainie, wojny sa obecnie bardzo dziwne – wojna hybrydowa, wojna równoległa, wojna propagandowa, czy wojna informacyjna.
Więc odpowiedź jest – tak, może tego nie widzimy, mając w pamięci II WŚ, konflikty zbrojne w Syrii, czy Palestynie, ale wielka niewypowiedziana wojna trwa. I to nie jedna. Ja widzę kilka:
- wojna cywilizacyjna mająca na celu zniszczenie przez lewactwo i neo-liberalizm cywilizacji chrześcijańskiej;
- wojna o nowy porządek i władzę nad światem – wojna imperialistyczna. To taką wojną są działania Rosji w Gruzji, na Ukrainie i w Mołdawii. A potem jeszcze, kto wie gdzie;
- światowa wojna o nowy porządek gospodarczy, finansowy, wojna o to, komu i jak, należy się rozwój i bogactwo, a komu bieda i poddaństwo.
Złapało to nas nagle, z ręką w nocniku. Ledwie 25 lat minęło, jak to niby pożegnaliśmy się z komunizmem, zachłysnęliśmy się złudną wolnością, bo skąd mieliśmy wiedzieć, jak prawdziwa wolność na prawdę wygląda. I nagle cały świat się w koło wali. Zapewniam was, że to dopiero początek. A zapewniam was, że ja jestem notorycznym optymistą.
Si vis pacem, para bellum
Wszyscy to znamy. I jest to duży temat na odrębną, poważną dyskusję.
Tutaj tylko dyskutujemy z tymi, co tak wysoko cenią sobie każdą kroplę polskiej krwi, ze gotowi są trwać w fałszu naszych współczesnych czasów.
Na zakończenie chciałbym jeszcze wspomnieć o ludziach, dla mnie prawdziwych oszołomach, którzy wespół z naszą blogerką, przeciwniczką action directe, twierdzą, że nie powinniśmy nic robić, bo to nie ma sensu. To dobrze wszystkim znani fataliści i miłośnicy niesłychanych teorii spiskowych.
I tak już wszystko jest z góry ustalone i zaklepane w poufnych gabinetach Kremla, Reichstagu, Białego Domu, Downing Street 10, Pałacu Luksemburskiego, czy Brukseli. My jesteśmy bezsilni i bezwolni. Nic, null, śmieci. Co może dać jakieś kryterium uliczne rozwścieczonych mrówek? Prawda?
Nie znaczy to, że oni tam w tych gabinetach nie knują i nie kombinują. Ale to już nie te czasy, że Bismarck, car Mikołaj, cesarz Francji i cesarz Austro – Węgier spotykali się na herbatce u angielskiej królowej i przesuwali granice, jak im się podobało. Teraz, żeby coś skutecznie zrobić, potrzebują wspólników – zdrajców wewnątrz kraju. A tych właśnie mamy zamiar przegonić, albo za zdradę ukarać.
Czyli znowu, defetyści i fataliści wspólnie nawołują – tyle już mamy – ciepła woda, ciepłe kraje, wygodna i ciepła kanapa. Po co podskakiwać???
Mądry i prawdziwy patriota, wobec murów i góry nie do zdobycia napisał – przypominam jeszcze raz.:
Czy widzisz ten rząd białych krzyży?
Tam Polak z honorem brał ślub.
Idź naprzód, im dalej ,im wyżej,
Tym więcej ich znajdziesz u stóp.
Ta ziemia do Polski należy,
Choć Polska daleko jest stąd,
Bo wolność krzyżami się mierzy,
Historia ten jeden ma błąd.
Chcieliby nas zepchnąć z drogi. Kroplą krwi polskiej się podpierają.
Byleby tylko się nic nie zmieniło.Byśmy przypadkiem nie ruszyli do ataku.
Wyobrażasz sobie?!
Pozdrawiam
Gdzie są te pieniądze???
Mnie wyszło z wyliczeń, że już w 2010 powinien być u nas dobrobyt - średnia krajowa 6500 zł, emerytury na poziomie 3 tysięcy. Oczywiście przy obecnym poziomie cen.
A jest bieda. Gorzej - jest coraz biedniej.
I nie ma o co walczyć panie i panowie defetyści i fataliśći? Jest dobrze?
Pozdrawiam
Ps. Ja wiem, gdzie są te pieniądze.... I wy też wiecie.
Jestem przekonany, że w odpowiednim momencie taki człowiek się znajdzie.
Pozdrawiam
Wielu inteligentnych ludzi, myślących logicznie, zainstalowało sobie blokadę mentalną, że uliczne wystąpienia narodu są niebezpieczne i należy ich unikać. Co za bzdura! Legalnie w Polsce nic już się nie da zmienić. Tak, jak Pan pisze - naprawdę zmienić, a nie tylko grę pozorów.
Pozdrawiam
Skąd taki fałszywy i krzywdzący wniosek???
To okropny brak zrozumienia.