Skrzywdzeni wedle Schetyny

Nieszczęśliwi z powodu sukcesów Polski ojkofobowie zorganizowali sobie klakierskie widowisko w kontrze do kongresu Prawa i Sprawiedliwości. Motywem przewodnim wystąpienia lidera tego spędu  – niejakiego Schetyny – wydaje się rozdzieranie szat nad losem „pokrzywdzonych”.
 
Kogóż to ów brzydki PiS tak ukrzywdził? Ano postawione w stan oskarżenia: 1) całe zgraje „biznesmenów” podejmujących nienależny zwrot podatku VAT; 2) gangi handlarzy paliwami „na czarno” i na wielką skalę; 3) mafie prawniczo urzędnicze kradnące nieruchomości pod pretekstem reprywatyzacji. Straty Polski z powodu zaradności tych na ogół powiązanych z PO-PSL spryciarzy mierzy się w miliardach złotych. Do tego doliczyć można „drobnych” oszustów gospodarczych (w tym prezesa sądu) na wymiar kilku lub kilkudziesięciu milionów. Niejaki Schetyna myślał też pewno o ubolach, którym uprzywilejowane emerytury sprowadzono do poziomu średniego świadczenia ZUS.
 
Spowodowało to skokowy wzrost wszystkich wskaźników makroekonomicznych – PKB, konsumpcji, produkcji oraz spadek bezrobocia. Na dokładkę starczyło na 500 zł na każde dziecko w rodzinach ubogich oraz na każde od drugiego w pozostałych rodzinach. Wszystko to tylko przez znaczące ograniczenie kradzieży i „skrzywdzenie” złodziei.
 
Kolejnymi „skrzywdzonymi” byli niewątpliwie zwolnieni ze stanowisk „krewni i znajomi królika” spod znaku PO-PSL. Na całym świecie każda ekipa wygrywająca wybory obsadza kluczowe stanowiska swoimi ludźmi. PO robiła tak samo ale według Schetyny PiS powinien pozostawić przedstawicieli „opozycji totalnej” i tym sposobem popełnić samobójstwo polityczne.