Wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego oraz śmierć gen. Jaruzelskiego pobudzają do refleksji. Z jednej strony mamy dopiero co kanonizowanego św. Jana Pawła II, a z drugiej strony wielkiego przegranego tych wyborów Marka Siwca. Człowieka, który pozwolił sobie na parodiowanie niezwykle wzruszającego gestu Papieża.
Innym wielkim przegranym jest Paweł Kowal, który w ramach kampanii przedwyborczej wysłał list do swoich sąsiadów. Napisał w nim, że „pracował z Lechem Kaczyńskim w warszawskim ratuszu a potem w Pałacu Prezydenckim”. Przed imieniem i nazwiskiem nie ma ani skrótu „śp.”, ani informacji, że mamy do czynienia z Prezydentem Warszawy i Prezydentem RP. Brzmi to tak, jakby Paweł Kowal powoływał się na znajomość z kolegą siedzącym przy sąsiednim biurku. Moim zdaniem, tacy nietaktowni ludzie nie powinni reprezentować Polaków za granicą.
Śmierć gen. Jaruzelskiego w rocznicę śmierci rot. Pileckiego jest niezwykle symboliczna. Z jednej strony mamy bohatera, który za cenę życia nie uległ komunistom, a z drugiej strony oportunistę, tchórza i bandytę, który dla kariery zawodowej służył obecmu mocarstwu. Miejsca pochówku rotmistrza szuka się z niecierpliwością, a generała nie wiadomo, gdzie i jak pochować. Bez względu na to, gdzie spocznie, jest pewne, że nigdy nie doczeka się takich pielgrzymek do swojego grobu, jak jego „przeciwnik polityczny” - bł. ks. Jerzy Popiełuszko.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2338
Bardzo ciekawa analiza.