Pan mój i Bóg mój! (J 20,31)
Jesteśmy dziś świadkami skarcenia Tomasza, który dzięki temu epizodowi przeszedł do historii z przydomkiem niedowiarka. On także hołdował zdrowemu rozsądkowi, przeto nie chciał „dać wiary” (tak na marginesie: w akcie wiary każdy z nas jest suwerenem; może ją „dać” lub nie. Do wiary nie można przeto nikogo zmusić siłą. Nikt nie może. Nawet Bóg.
Wielu z nas pewnie zazdrości apostołom tego komfortu, jaki daje pewność doświadczenia. Widząc Zmartwychwstałego, nie musieli oni wierzyć wbrew zdrowemu rozsądkowi. Ta zazdrość wywodzi się zapewne z systemu wartości, jaki zafundowała nam nowożytna cywilizacja techniczna. Ona bowiem dowartościowała doświadczenie jako źródło wiedzy i zdrowy rozsądek jako receptę na rozumienie świata.
Chrystus uczy jednak inaczej: błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli (J 20,29). Nie oznacza to, że ci, którzy chcą widzieć, będą potępieni. Oznacza to jednak inną perspektywę wartości niż ta, której hołduje współczesny świat. Według niej wiara stoi wyżej niż wiedza.
Zresztą to nieprawda, że nie mieliśmy okazji dotknąć Chrystusa. Tak naprawdę dzień w dzień spotykamy Go, rozmawiamy z Nim.
Bywa głodny, spragniony, bezdomny, więziony...
Dotknij Go. To w nich, to w ich ranach, w ich cierpieniu jest zdeponowana Jego Moc. Nie w dywizjach uzbrojonych po zęby żołnierzy.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1401