Podczas oficjalnego meczu tenisowego z Izraelem doszło do napaści na reprezentację Polski. Atak ten wymierzono również w Kościół Katolicki. Błędem jest przemilczanie tak szowinistycznych zachowań na najwyższych szczeblach życia społecznego – rozgrywki reprezentacji kraju stanowią właśnie taki poziom.
Rozmiar zajścia da się porównać z wydarzeniem w roku 1969, gdy podczas eliminacji do piłkarskich mistrzostw świata, zamiast flagi Hondurasu Salwadorczycy wciągnęli na maszt jakąś szmatę. Sprawa jest jasna, wyciągnięta na najwyższy maszt, przygląda się temu cały świat. Po miesiącu od zajścia dziennikarz amerykański przeprowadza na ten temat wywiad z Agnieszką Radwańską, która nakreśla rozmiary agresji i mówi o swoim szoku. Niestety, nie chce ona przekroczyć założonych mylnie granic poprawności politycznej i jej wypowiedzi są nader oględne. Nawet na amerykańskiej ziemi, gdzie wolności przypuszczalnie jest trochę więcej, prawda jest reglamentowana. Wszelako dopiero tam wybitna reprezentantka Polski, chorąży całej polskiej ekipy olimpijskiej na ostatnich igrzyskach w Londynie, dzieli się swoim bólem i zdziwieniem.
Nie jest to sprawa prywatna, absolutnie za taką nie może uchodzić. Skoro w wielonakładowym czasopiśmie („W Sieci”) dowiadujemy się, polegając na słowach pana Radwańskiego, ojca i trenera reprezentantek Polski znieważonych w Izraelu, że były one wyzywane od „suk katolickich”, to nie sposób ten fakt bagatelizować, próbując go zepchnąć w zakresy prywatne albo objęte li tylko jurysdykcją związku sportowego.
Nie trzeba więcej - zakres sprawy ograniczyć można chwilowo do tych dwóch słów miotanych przez Żydów, jak to zostało przez pana Radwańskiego precyzyjnie przekazane, w czterech językach: hebrajskim, polskim, angielskim i rosyjskim. Da się też wyjaśnić, dlaczego inwektywy zmierzające do poniżenia dokładnie tych „obcych”, były wyrażane akurat w tak urozmaicony sposób.
Po pierwsze należy jednak zastanowić się nad nieznośnymi rozbieżnościami dotyczącymi faktów. Jakie jest stanowisko ofiar zajścia i ich otoczenia, przedstawiono powyżej. Zupełnie odmiennego zdania jest polski MSZ z jego "lepiej wiedzącym" a raczej krańcowo nieudolnym kierownictwem.
„Szef MSZ informował, że 15 lutego zlecił weryfikację doniesień o rzekomym obrażeniu przez kibiców izraelskich polskich tenisistek - sióstr Radwańskich. - Gdyby to była prawda, to byłoby to oczywiście oburzające - dodał. (...) Jak dodał, informacja o obrażeniu sióstr Radwańskich pochodzi - wedle jego wiedzy - od jednego blogera i jest niepotwierdzona ani w prasie izraelskiej, ani z innych źródeł.”
Bloger Chłodny Żółw zajmujący się tą sprawą:
„Pan Minister czyta. Nie dowierza... Sprawdza. Wreszcie ogłasza:
- Kazałem sprawdzić, gdy te doniesienia się pojawiły. Proszę zrozumieć, my nie mamy naszego konsula czy ambasadora na każdym meczu tenisowym. Ambasadorowie mają inne zadania, więc możemy polegać tylko na relacjach ludzi, którzy tam byli. Gdy sprawa się objawiła, kazałem to zweryfikować. Ambasador albo jego personel skontaktowali się z trenerem sióstr Radwańskich, który powiedział, że on niczego nie słyszał i nie proszą o interwencję dyplomatyczną - która skądinąd byłaby nieproporcjonalna do sprawy. To się kwalifikuje - gdyby było prawdą - na stosunki pomiędzy federacjami tenisowymi – powiedział w "Kontrwywiadzie RMF FM" Radosław Sikorski.
(Źródło: RMF FM)”
Jeśli nie było obrażania i kierownictwo ekipy nic nie widziało, to dlaczego Agniesza Radwańska podjęła ten temat przed występami w USA. Powiedziała o zagrożeniu z jakim nie zetknęła się dotąd w swej karierze i wyraźnie potwierdziła Mattowi Croninowi z Tennis.com:
”Kapitan ekipy na Fed Cup Tomasz Wiktorowski oraz reszta zespołu napisali list protestacyjny do ITF.”
„Radwanska added that she, Fed Cup captain Tomasz Wiktorowski, and the rest of the team wrote a letter of protest to the ITF. „
http://(http://www.tennis.com/pro-game/2013/03/radwanska-fed-cup-israel-it-was-awful/46707/#.UU8Wgxdwqpc)
Dlaczego, jako społeczeństwo mamy godzić się na kłamstwo i knebel?
Standardy w zakresie przeciwdziałania rasistowskim wykroczeniom w sporcie należą do wyśrubowanych. Chwała za to wszystkim organizacjom, działaczom, ludziom sportu wychowującym świat w prawdziwie chrześcijańskim duchu – należymy wszyscy do jednej rodziny i błędem, przestępstwem, grzechem jest rościć sobie pretensje do przewagi nad innymi ludźmi z racji pochodzenia, z powodów religijnych i innych. Bezwzględnie należy zwalczać przejawy ksenofobii, rasizmu i nienawiści. Tak właśnie jest na arenach sportowych.
Odczytane z ruchu warg jedno niewłaściwe słowo wystarczy. Nawet słowo nie dające się pod względem lingwistycznym jednoznacznie określić może być powodem dotkliwych dyskwalifikacji, jak choćby w wypadku incydentu w lidze angielskiej pomiędzy piłkarzami Suarezem a Evrą. Sędziowie piłkarscy zobowiązani są do zakończenia imprezy sportowej przed czasem, gdy gawiedzi nie da się opanować. Wcześniej ostrzegają, tłumaczą jak dzieciom i to najczęściej wystarcza. Za incydentami idą bezwzględne kary. Reprezentacje piłkarskie Węgier i Bułgarii rozgrywały swoje ostatnie mecze w eliminacjach do mistrzostw świata przy pustych trybunach, zapłaciły wysokie grzywny i zawieszono nad nimi groźbę całkowitego wykluczenia z rozgrywek w wypadku recydywy. A wystarczy jeden, uznany za niestosowny, transparent. Warszawskiej Legii kazano płacić za wszystko, cokolwiek chorej czy zezłośliwiałej wyobraźni kojarzyło się z prześladowaniami mniejszości które są większościami, czy tam na odwrót.
Rozsądzenie każdego przypadku, na mniej więcej podobnych zasadach, prowadzi do stałej poprawy sytuacji. Pomniejszanie, przemilczanie niszczy cały ten wieloletni trud wychowawczy. Brak wyjaśnienia do końca tej izraelskiej prowokacji kiedyś uderzy w sport, w koegzystencję pomiędzy różnymi religiami, w dobre stosunki związanych ze sobą kultur.
Zdumiewa u komentatorów polskich chęć usprawiedliwiania i zrozumienia podłego zachowania izraelskich widzów meczu, który odbył się 8 lutego 2013. „Kibole są wszędzie...”, „nie powinniśmy robić szumu...”, „obawy przed przedstawieniem tych wydarzeń trzeba rozumieć...”. Skutek jest taki, że to pokrzywdzonym reprezentantkom na Fed Cup każe się tłumaczyć z ich oczywistego, w pełni szlachetnego i godnego, postępowania. Początek wzmiankowanego tu wywiadu Agnieszki Radwańskiej dla specjalistycznego amerykańskiego portalu zaczyna się od rozliczania jej z wstrzemięźliwości wobec żydowskich dziennikarzy bezpośrednio po meczu. Ofiary chamstwa (kobiety!) próbuje uczynić się winowajczyniami. To podła taktyka. Przecież obecni na meczu żurnaliści widzieli co się dzieje, byli i są świadkami kryminalnych w zasadzie napaści - taki wniosek wynika ze wszystkich niedopowiedzeń w tej sprawie. Na zakończenie potrzebowali łez albo nieopacznych słów, jakie podpowiadał sportsmenkom wyjątkowy stres, bynajmniej nie wywołany sportową, zaciętą rywalizacją. Dlatego ich działania i pokłosie ich pracy można ocenić jako perfidną intrygę, wymierzoną w dobre imię Polski. Lecz to tylko obcokrajowcy, nie Polacy, komentujący konflikt na niepolskim forum i dążący do prawdy, domagali się opublikowania istniejących niewątpliwie filmów z tego kontrowersyjnego spotkania sportowego.
Trudno zapamiętać dokładnie słowa komentatora telewizyjnego. Jako amator tenisa oglądałem transmisje telewizyjne turnieju kobiecego w Doha nad Zatoką Perska, skupiając się na tym, co się dzieje na korcie. Miało to miejsce w lutym, bezpośrednio po meczu z Izraelem. Uspokajający ton głosów sprawozdawców, co rusz wtrącających do trywialnej relacji jakieś niekonkretne informacje o feralnym spotkaniu w Fed Cup, nie niósł spodziewanego przez nich efektu. Obudzono u telewidza zainteresowanie zajściem na izraelskim terytorium, czuli to wytrawni reporterzy i należało to jakoś zakończyć. Podjął się tego jeden z nich, Wojciech Fibak, i wypalił coś bardzo podobnego do swojej późniejszej wypowiedzi dla dziennika.pl:
"Ja bym od tego trzymał się z daleka. Przy całym szacunku dla Izraela i dla stosunków polsko- żydowskich. Mieszkałem 20 lat w Nowym Jorku, w Paryżu, 90 procent moich przyjaciół, znajomych, ludzi z którymi prowadziłem interesy, to były osoby pochodzenia żydowskiego, więc z mojej strony olbrzymi szacunek. Tam było jakieś nieporozumienie, nie łączył bym tego z niczym. Ani z polityką, ani z politykami .
- Uważam, że Izrael to jest piękny kraj, wspaniała tradycja, wspaniali ludzie, wspaniała historia. Zawsze powinniśmy bardziej ich rozumieć, za to co ich spotkało na naszym terytorium, bez naszej winy, ale się zdarzyło. Nie powinniśmy robić szumu wokół tego, co stało się na korcie, bo jeśli ktoś będzie o tym czytał w Nowym Jorku, czy w Toronto, czy w Paryżu, to pomyślą, że w jakiś sposób nasza reprezentacja, my Polacy, nie byliśmy bez winy, że coś musiało być na rzeczy. Dlatego ja podchodziłbym do tego spokojniej - dodał były polski tenisista".
Słowa niemal identycznie jak podczas transmisji: „trzymać się z daleka..., nie łączyć z niczym..., nie robić szumu”, „pomyślą sobie...”. Niestrawne, ale dające się przełknąć w imię zgody i pokoju, choć w istocie tchórzliwe i tuszujące niegodziwości. Jeśli jednak pójść dalej, gdy wypowiedź tę pozbawić odniesienia do reprezentacji, gdy wykreślić słowa „co się stało na korcie” i „nasza reprezentacja”, a w tak uogólnionej wersji dotarło to do mnie, przeciętnego telewidza, to wtedy mamy do czynienia z „kłamstwem oświęcimskim”. Niechbym się mylił, ale to mało prawdopodobne. Wierne powielenie tej wypowiedzi dla portalu, z retuszującym wprowadzeniem słowa „kort”,raczej świadczy, że jest tu coś „na rzeczy”.
Staram się rozumieć i kochać Żydów nie mniej niż nasz tenisowy mistrz, ale nie utwierdzajmy niektórych z nich w mylnych poglądach, żeby nie powiedzieć w szaleństwie, polegającym na uznawaniu Polaków współsprawcami Holokaustu. Jeśli ktoś ma coś takiego na języku, czy Żyd, czy Polak, to równoznaczne jest to z tym, że osoba taka akceptuje, propaguje „polskie obozy koncentracyjne”, „polskie getta dla Żydów”. Jest ona „kłamcą oświęcimskim” - kodeks karny i prokuratura.
Bez odpowiedniego wysiłku polskiej polityki uproszczona jednostronna internetowa wizja świata sprowadzi całość zagadnień polsko-żydowskich do jednej ikonki, już teraz osiągalnej przy pomocy dwóch, trzech kliknięć - okolona polakożerczą treścią panorama Warszawy z płonącym gettem podpowiada: - Patrzcie jakie piekło stworzyli Polacy Żydom.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2194
No proszę! zaczęło się od tenisa a skończyło na Holokauście.
Wkoło Macieju te same tematy aż do obrzydzenia.
W lutym będzie Rocznica to wyjdziemy na ulice i damy Judaszom popalić.Zemsta jest słodka i wszystko w imię Boże.