Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

"Berek" czyli narodziny pisarza

Teresa Bochwic, 29.11.2013
Książka „Berek” o Polakach i Żydach to z pewnością akt odwagi. Piotr Wielgucki (bloger Matka Kurka) porwał się na nie lada zadanie. Wziął na debiutancki warsztat temat chyba nie poruszany do tej pory w tej formie w literaturze, poza relacjami czy wspomnieniami. To polski los, odbity w lustrze. Los Polaków, oglądany poprzez doświadczenie żydowskiego dziecka, ocalonego przez chłopów spod Lwowa. Jako dorosły pójdzie do pracy w UB i Informacji. Po wygnaniu w 1968 roku wyjedzie do Londynu i stanie się znanym pisarzem, kłamliwym i sprzedajnym.
Książkę 40-letni dziś autor napisał trzy lata temu i bezskutecznie dobijał się do wydawnictw, ale wszędzie czekała go odmowa. Na wydanie jej zdecydowało się dopiero wydawnictwo Prohibita. Autor książki jest socjologiem, zna historię, zna dynamikę środowisk. Z pewnością, sądząc również z jego blogowania, zna także nieźle psychologię. Książka jest tak ciekawa, że czytelnik znosi nadmiary, o których dalej, i dziwne pomysły formalne pod koniec powieści.
12-letni w 1941 roku Berek Szulc, syn lekarza z Przemyśla, widział, jak Niemcy zabierają i wywożą jego rodziców na zagładę. Bliski śmierci z głodu i zimna mały uciekinier z transportu do gazu został zabrany z lasu przez małżeństwo prostych niepiśmiennych chłopów spod Lwowa, przemianowany z Berka na Jurka i przechowany przez lata wojny. Małżeństwo pokochało go jak własnego syna i z nimi to wyjedzie w 1946 roku do Polski, do Wrocławia, podczas powojennej „repatriacji”. Po ukończeniu szkoły porzuci ich i nigdy więcej się do nich nie odezwie. W 1951 roku z całą świadomością pójdzie do pracy w Informacji i UB, gdzie wydaje wyroki śmierci, znajdując oparcie w nieformalnym środowisku wysokich dość papierowo zarysowanych ubowców pochodzenia żydowskiego. Żeni się z wielkiej miłości, a może z wielkiej potrzeby bezpieczeństwa,  z dziennikarką ze „służb”. W 1968 roku wygnany jako Żyd z donosu żony, wyjeżdża zagranicę. 30 lat później znajdujemy go w Anglii. Został sławnym pisarzem, i jak Kosiński obsmarował w wieńczącej twórczość fałszywej biografii swoich dobroczyńców, w podłym, krzywdzącym opisie, godnym „Malowanego ptaka”. Ten sławny stary pisarz bierze udział w nagraniu rozmowy telewizyjnej ze sławnym redaktorem z Polski. Zaskakująca jest końcówka, z pointą, gdy pojawia się cień Berka-Jurka, na dobrą sprawę drugi bohater powieści.
Taki jest bieg wydarzeń, w którym nie zdradzam chyba nic, co mogłoby sprawić, że czytelnika książka nie będzie już interesować.
Powieść składa się z trzech zupełnie różnych części, przy czym pierwsza jest bardzo rozległa, druga ciekawa i sprawna, trzecia zrobiła na mnie wrażenie zbioru niewykończonych tekstów, bardzo długich. Jest w niej wiele znakomitych scen. Np. opis przemiany psychicznej 12-letniego żydowskiego Berka w polskiego Jurka, imię nadane z konieczności. Atmosfera trochę mitycznej – żadnych przodków, żadnych wspomnień, odniesień, wiedzy - polskiej chaty Gdulów, ich rytm życia, rozmyślania, zwyczaje. Znajdziemy bardzo ciekawą, nieprzewidywalną scenę z Niemcem, który wtargnął w życie Gdulów. Jest świetna scena pierwszej nocy kochanków, którzy wkrótce się pobiorą. Naprawdę, warto przeczytać opis, przy którym czytelniczka nie musi się rumienić ze wstydu za prymitywizm autora mężczyzny, lub kobiety, modnej kretynki. Doskonałe są rozważania Jurka z UB, ile będzie go kosztowało uczestnictwo np. w wykonywaniu kary śmierci, podsumowane mądrością, że za wszystko w życiu trzeba płacić. To bez ironii, bohater ma wtedy 21 lat i z trudem zdobywa taką wiedzę.  
Skoro jednak autor napisał szczerze na blogu, że jest wściekły, że nie umiał tej książki napisać lepiej, to napiszę, co mnie nużyło i drażniło podczas lektury.
Książka liczy 480 stron, ale niepotrzebnie. Mogłaby być o połowę krótsza, gdyby zastosować radę Fidiasza („odbij z kawałka marmuru wszystko, co zbędne”), i gdyby narrator siedział ciszej. Narrator widzi wszystko, również w głowie każdego bohatera i niestety gada i omawia jak najęty. Dialogi zyskałyby na tempie, gdyby mniej wyjaśniał - gdy Aniela zadaje pytanie, objaśnienie, że chciała się czegoś dowiedzieć, jest zbędne. Wielgucki jest w tym fachu na razie czeladnikiem. Żałuje swych pomysłowych i krągłych, epickich  zdań, a powinien skreślać, skreślać i jeszcze raz skreślać, również przymiotniki.
Za to autor prześlizguje się trochę nad motywami Berka-Jurka. Dlaczego chłopiec uratowany przez polską rodzinę idzie do UB? O te motywy ciągle zadawałam sobie pytanie podczas lektury, jak to mogło się zdarzyć, że taki chłopiec, uratowany, wychowany przez tych wieśniaków, mógł stać się zawodowym zbrodniarzem i kłamcą? Kiedy to w nim nastąpiło? Niejeden mógłby wysnuć wniosek, że dlatego, że był Żydem. Popracowałabym nad tym, żeby taka prosta odpowiedź nie ocierała się o prostactwo.
Pozwoliłam sobie na te uwagi krytyczne, ponieważ widzę wielki potencjał literacki w Wielguckim. Jego następna książka na pewno będzie jeszcze dużo lepsza.
Ciekawe, czy znajdzie równie doniosły i bulwersujący temat.
--------------------------------------------------------
Piotr Wielgucki, „Berek”, Wydawnictwo Prohibita, Warszawa 2013. Księgarnia Multibook i inne internetowe.
Autor pod nickiem Matka Kurka pisuje na swoim blogu Kontrowersje.net i na Twitterze.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 10249
Domyślny avatar

Temu Misiu

30.11.2013 00:04

Troszkę zadziałała Pani jak spoty reklamowe amerykanckich filmów. Już nie ma po co iść do kina. Chyba, że na popcorn i cocacolę. Ja dzięki tym spotom zawierającym wszystkie trzy ciekawe sceny z megaprodukcji hollywoodzkich, oszczędzam kaskę, czas i wzrok.
Teresa Bochwic

Teresa Bochwic

30.11.2013 09:23

Dodane przez Temu Misiu w odpowiedzi na Szczegółowa recenzja

Najlepsze oczywiście pominęłam. Warto przeczytać. Nawet stereotypy nabierają u Wielguckiego blasku.
Marcin Gugulski

Marcin Gugulski

30.11.2013 09:00

Zachęcające. Sięgnę. Podziękowania + korekta:
Matka Kurka pisuje na swoim blogu na Kontrowersje.net (a nie na Kontrowersje.pl).
Pozdrawiam
Teresa Bochwic

Teresa Bochwic

30.11.2013 09:24

Dodane przez Marcin Gugulski w odpowiedzi na @Teresa Bochwic

Dzięki, poprawiłam.
Domyślny avatar

Magdalena

01.12.2013 12:29

http://www.rmf24.pl/tylk…
Teresa Bochwic
Nazwa bloga:
Blog Teresy Bochwic
Zawód:
Sokole Oko
Miasto:
Warszawa

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 589
Liczba wyświetleń: 2,330,143
Liczba komentarzy: 2,793

Ostatnie wpisy blogera

  • O Konkursie Chopinowskim inaczej – rzut oka wstecz
  • Jeszcze raz "Pieśń wigilijna 1951". Uzupełniona
  • Opowiadanie świąteczne, przyda się przed Wigilią

Moje ostatnie komentarze

  • Brawo!
  • Nie znam się, ale przykład wydaje się bzdurny. Szewc nie kupuje KAŻDEJ pary wyprodukowanych u siebie butów 
  • Szkoda, że Warszawa nie umiała się przygotować. Rozkopy, płoty, zapory, remonty, huk młotów pneumatycznych pod Filharmonią w czasie przesłuchań konkursowych. Trzaskowski udzielił wywiadów, że on za…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Chcieli Europy, wybrali polski los
  • Poradnik męża zaufania wybory samorządowe 2014
  • Gdzie było nieproporcjonalnie dużo nieważnych,wysokie ryzyko

Ostatnio komentowane

  • Teresa Bochwic, Szkoda, że Warszawa nie umiała się przygotować. Rozkopy, płoty, zapory, remonty, huk młotów pneumatycznych pod Filharmonią w czasie przesłuchań konkursowych. Trzaskowski udzielił wywiadów, że on za…
  • Zbyszek, Wydaje mi się, że o awansie do kolejnych etapów decydują punktu i ich średnia ważona. Zwycięzcę wyłania się faktycznie w głosowaniu na najlepszego w finale.Ten konkurs to jest może największa…
  • NASZ_HENRY, .....................Konkursy i zawody służą głównie reklamie i marketingowi produktów!!!😉 Konkurs Chopinowski służy głównie reklamie fortepianów: Steinway, Yamaha, Kawai, Fazioli oraz Bechstein oraz…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności