Do Polski zawitał finansowy spekulant, nazwiskiem Tyrmand i z miejsca zyskał poklask oraz tzw. mediowy coverage.
To bardzo dziwne, bo spekulanci zwykle wolą ciszę, gdyż w tej cichej wodzie rwą ile wlezie, a potem – chodu (z kasą)!
Tyrmand jednak przyjechał w roli dużo ważniejszej, niż zwykła rola spekulanta:
przybył tu jako lobbysta, mający za zadanie obronę największego, użyjmy terminologii mechanicznej - wałka „okresu transformacji”, czyli OFE.
I jak już przyjechał, pojadł i zakropił, to zaczął nadawać, jak Dziennik Telewizyjny za komuny:
„Przez lata byłem wielkim entuzjastą Polskiej gospodarki” pieje lobbysta Tyrmand.
„Przez wiele lat byłem dumny z kierunku, w jakim podążała Polska – w dużej mierze za sprawą Leszka Balcerowicza” lobbysta Tyrmand ćwierka.
„Jako inwestor i badacz ekonomii przeżyłem prawdziwy wstrząs, gdy obudziłem się 4 września i zobaczyłem, że indeks WIG runął w dół o 7 proc” lobbysta Tyrmand kwili.
„Gdy później w komunikacie Reutersa przeczytałem, że do tego mini-krachu doprowadziła propozycja nacjonalizacji II filaru polskiego systemu emerytalnego (OFE) byłem zszokowany i załamany” lobbysta Tyrmand zawodzi.
„Spowoduje to wymierne szkody dla obywateli Polski i tych, którzy zainwestowali w to, by kraj ten stał się silną gospodarką rynkową” lobbysta Tyrmand kracze.
No, skoro, jak sam przyznaje, przez większą część ostatniej dekady pracował na Wall Street jako zarządzający w funduszu hedgingowym, to ja się tej jego dumie/entuzjazmowi/wstrząsowi/szokowi/załamaniu nie dziwię, bo taką kasę, jak fundusze hedgingowe na Polsce zarobiły i planują zarobić, to się nawet im rzadko zdarza.
Ale w kwestii Balcerowicza, tak się dziwnie składa, że wielu Polaków dumy z nie tyle osiągnieć, co wyczynów tego pana nie podziela, co oczywiście tylko o nich (Polakach, nie wyczynach) źle świadczy.
Zapyta ktoś, co się ten Tyrmand tak tej Polski nieszczęsnej uczepił, zamiast dorwać się do jakiejś Bułgarii czy innej Rumunii na przykład?
Już wyjaśniam, a raczej wyjaśnienia lobbysty Tyrmanda cytuję:
„Nazywam się Matthew Tyrmand i jestem synem Leopolda Tyrmanda, polskiego pisarza i filozofa politycznego. W ostatnich latach zwróciłem się ku moim polskim korzeniom. Zainteresowałem się również polską gospodarką – zarówno od strony analitycznej, jak i empirycznej.”
To bardzo uprzejme, że ten pan nagle się ku swoim korzeniom zwrócił, ale bardzo bym prosił, żeby się do polskich spraw, gospodarczych w szczególności nie wtrącał. Bo my tu w Polsce z takimi neofitami bardzo niedobre doświadczenia mamy:
Ot, taki jeden, co też się impulsem nieodgadnionym tknięty ku polskim korzeniom zwrócił, wpędził Polaków (tubylczych) w kilkaset miliardów długów i zarobiwszy (na tubylcach) ile to on sam tylko wie – ewakuował się do Londynu, bo na wszelki wypadek, korzenie jego mocno rozkraczone i aż na Wyspy Brytyjskie sięgają.
Jan Vincent (pseudonim artystyczny – Jacek Rostowski) się nazywa.
O ile ja się znam na geografii, to korzenie Tyrmanda rozkraczone jeszcze bardziej, bo aż za Atlantyk sięgają, niech zatem lepiej uważa, bo w takim szpagacie, to się może nomen omen, naciągnąć.
Sam, zamiast nas.
--------------------
http://biznes.pl/magazyny/finanse/ofe/matthew-tyrmand-o-reformie-ofe-okradaja-spoleczens,5590362,magazyn-detal.html
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5842
1.Nigdzie nie napisałem, że nikczemny.
2. Kocha ojca - nie kocha, nie moja sprawa,
3. Z wyglądu nie wróżę :-)
A TV Republika ma swoje interesy - to normalne, w III RP wszyscy mają, (oprócz zwykłych Polaków)
Proszę sobie nie żartować/udawać, że nie wie Pan "co jest grane":- Tyrmand jest spekulantem i to najgorszego gatunku, bo FINANSOWYM (szef funduszu hedgingowego).
A (podobno) nie jesteśmy "za komuny", toteż jakieś nawiązywanie do tamtego okresu i terminologii jest - najgrzeczniej mówiąc - "off topic"