Disneyland vs. Kaczogród

Świat nieustannie pędzi do przodu. Zatrzymać postęp to jak wysiąść z pędzącego auta. Tym czasem Polska tkwi w marazmie i obłudzie. Stagnacja i kłamstwo stały się częścią naszej rzeczywistości. Choć nowa transformacja jest jedynie kwestią czasu, warto przyjrzeć się bliżej zmianom w standardzie życia polaków w okresie rządów partii miłości. Disneyland proponuje nam liczne atrakcje. Od euroszaleństwa za horrendalnie wysoką cenę z przeciekającym dachem, po afery przykrywane medialnym chaosem. Wzrasta bezrobocie, pomnażane są urzędnicze posady i premie dla wybrańców. Dług rośnie szybciej niż dochody. Na unijne zrzutki dorzucamy się coraz chętniej. Młodej osoby nie stać na zakup mieszkania i założenie rodziny, a emerytury stają się fatamorganą na pustyni sprzecznych informacji. Kwitnie czarny rynek. A to wszystko oczywiście tylko i wyłącznie przez kryzys, który zielona wyspa przechodzi wyjątkowo łagodnie. Lobbing przesiąka świat polityki. Kwitnie prywatyzacja czego popadnie. W polityce coraz więcej czerwieni. Jesteśmy karmieni kłamstwem w imię dobra ogółu i do tego zajadamy to wszystko zdrowym GMO. O nasze portfele i ciężko zarobione pieniądze biją się europejczycy z wschodnią bratnią duszą. Łupki uciekają nam spod nóg, a niedźwiedź pomaga nam wyższymi cenami gazu. Armia boi się własnego cienia. Wybory mają bardzo dużo wspólnego zeszkoleniami i serwerami ze wschodu, a czarna moralność zastępuje wartości dzięki, którym ten kraj powstał. Nie szanuje się zdania innego niż to jedyne słuszne. Ogniste inicjatywy społeczne przygaszane są policyjną wodą, a głos ludzi zagadywany bezsensownymi argumentami i powtarzany przez sprzyjających publicystów. Jednym słowem buta i arogancja ubrana w język miłości. Ot i co taka nasza platfusowa demokracja! A jak by było w Kaczogrodzie?
Zapraszam wszystkich: https://www.facebook.com…