Kiedy dziś widzę to, co widzę wątpliwości, które kłębiły się od lat w mojej głowie, a którym nigdy nie pozwalałem wybrzmieć i przenieść się z niebytu do świadomości, same (z trudem, bo z trudem) się tam dostały.
Tak. To był proces. Proces niełatwy i nie bezbolesny. Tak to już bywa kiedy prawda, mozolnie unicestwia kłamstwo. A jeśli żyłem w kłamstwie miraży, nadziei i złudzeń to, tym bardziej uświadamianie sobie prawdy, musiało boleć. I boli. A boli tym bardziej, że prawda ta nie jest prawdą chcianą, oczekiwaną, utęsknioną...
Dziś, stety czy niestety, prawda o moim narodzie, widziana moimi oczami i rozumiana przez mój umysł jest na tyle trudna, że choć już się z nią oswajam to wciąż, siłą jakiejś wewnętrznej inercji, nie potrafię do końca jej przyjąć. A nie potrafię bo nie chcę.
Nie chcę widzieć tak mojego narodu, jak go widzę. I nie chcę go rozumieć tak, jak go rozumiem.
Ale jak mam zrozumieć fakty, które rozumieć muszę? I jak się z nimi pogodzić, zracjonalizować, nabrać dystansu? I, choć mam świadomość, że emocje zawsze zaciemniają obraz, zawsze go ograniczają i zawsze czynią go nie do końca wyraźnym, to (Może celowo, w akcie jakiejś samoobrony, nie wiem?) jest mi ciężko je odseparować, odgraniczyć, odrzucić...
Wiem, że powinienem. I co z tego, skoro, póki co, nie potrafię?
Co mogę, co mam myśleć o narodzie, o moim narodzie, który od tylu już lat, bezkarnie, daje sobie pluć w twarz? Co mam, co powinienem myśleć o narodzie, który przypomina bezwolne bydło prowadzone na rzeź przez opętanych szaleństwem demiurgów, mających status autorytetów?
Co mam myśleć o narodzie, który w tak wielkiej części, w dupie ma sam siebie? Rzyga własną historią, utracił już nie tylko świadomość znaczenia takich pojęć podstawowych jak: prawda, przyzwoitość, honor, prawość ale odczuwa i rozumie je jako pojęcia wrogie.
Co mam myśleć o narodzie, moim narodzie, który wybiera tych, których wybiera? Co mam myśleć o narodzie, którego premier twierdzi, że: "Polskość to nienormaność" i nadal jest premierem?
Czy myśmy, my Polacy, nie powariowali? Gdzie i kiedy postradaliśmy rozum? Ba! Nie tylko rozum ale i najpierwotniejszy z pierwotnych, instynkt samozachowawczy?
Czy my aby na pewno nadal jesteśmy narodem, wspólnotą zanurzoną we własnej tradycji i we własnej historii? Skoro historii nie znamy a tradycję odrzucamy zamieniając je na skórę, furę i komórę?
Czy ci z nas, którzy jednak nie oszaleli, nie zapomnieli kim są i skąd przychodzą, po raz enty, muszą odebrać ukradzioną Ojczyznę? Czy muszą? I w imię czego muszą? I jak to się dzieje, że są kiedy tylu innych już nie ma? Po co i dla kogo pamiętają? Dlaczego wciąż się nie zgadzają i nigdy się ani nie zgodzą, ani nie pogodzą z tym, z czym tak wielu się zgadza i tak wielu się pogodziło?
Jedyną odpowiedzią jaką znajduję na te i takie pytanie jest odpowiedź jaką daje ojciec synowi, kiedy ten jest jescze w wieku usprawiedliwiającym kretynizm: Bo tak! Bo tak trzeba! A to nietłumaczenie nie jest lekceważeniem. Nie jest autorytarnym budowaniem ani przewagi, ani autorytetu. Jest zaś nadzieją. Nadzieją, która tkwi w sercu ojca, że jego skretyniały syn kiedyś zrozumie.
Że kiedyś pojmie to, czego dziś pojąć nie jest zdolny.
Jest czas tłumaczenia i jest czas wymagania. Nawet bez tłumaczenia i bez dyskusji. Jest czas siania i czas zbierania... Tak, bywa, że boli. Bywa, że boli. Ale boli teraz tylko po to, by nigdy już nie bolało.
Myślę, że jeśli chcemy by "Polska była Polską", jeśli marzymy o spełnieniu się niespełnionego, czas tłumaczeń się skończył. Cokolwiek byśmy wymyślili, cokolwiek powiedzieli, czegokolwiek zażądali, wszystko zostanie zakłamane, znieprawione, wyszydzone i sprzedanie polskiej czerni w odpowiedniej dla niej formie, kształcie i smaku.
I znów chamy, szumowiny, zdrajcy będą tymi mądrymi a my, którzy nie skarleli, nie oszaleli ale wciąż trwają po stronie prawdy i przyzwoitości, okażemy się zaczadzonymi nienawiścią małpoludami.
Godnymi jedynie politowania i protekcjonalnych uśmieszków czerwono-różowej, samozwańczej "elyty".
Jedno wszak możemy uznać za pewnik. "Nie wyleczysz syfa pudrem"!
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5064
Liczyć niezależnie głosy na wyborach - to jest podstawa!
Pozdrawiam serdecznie