Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Czy mnie jeszcze pamiętasz ?

JWP, 07.02.2013
…Nie mogą ci kochać Rzeczypospolitej, którzy w niej nic swojego nie mają…. - Ignacy Krasicki.
Co swojego mają sprzedawczyki, jaki udział. A co My mamy ? Pozornie nic, a jednak Starą Chatę. Która to przetrwa wszelkie zadymki.
Źródło zdjęcia -
http://www.lumisfera.pl/photo/547186/%C5%82any+zb%C3%B3%C5%BC.html
Problemem jest nie tylko nauczanie historii i języka polskiego, ale całej młodzieży chowanie. Czy to tylko wynik celowej polityki, czy też również nasze zaniedbanie? Problem jest złożony. Doskonale ilustruje to dbałość o historię innych narodów, nierzadko, a najczęściej z większymi skazami na swojej historii. Gdy U.S.A. zbudowana na trupach rdzennych mieszkańców, jak i dokarmione mordem i grabieżą państwa kolonialne nie kwapią się do rozliczeń, a wręcz gloryfikują swoją historię, to my nie kwapimy się do wyważonej promocji naszej. Tam na każdym kroku, nie tylko od święta historia jest obecna, a nawet da się na niej zarobić. Literatura, nauka, sztuka, a w niej film, czerpią garściami z epizodów i wielkich wydarzeń. U nas lichość króluje i narracje narzucone. A to przecież napęd  największy, Rosja i Amerykańcy, tudzież inna władza to rozumie i korzysta z tego.
Gdyby przyłożyć miarę i podług proporcji tego, co złe i dobre, brzydkie i piękne w Polsce, Polakach i naszej historii, choćby filmy kręcić, to nie tylko lokalne festiwale, a i Gala Oscarowa pełne byłyby nie tylko sprawnie, ale i pełnych treści uniwersalnych filmów o naszych dziejach. Mamy Generała Nila osamotnionego, a w kontrze Cały Ten Zgiełk aspirujących do spowiedników narodu artystów i naukowców.
To nawet za PRL-u próbowano nas łapać na wędkę patriotyzmu, oczywiście przy potępieniu niewygodnych jego cząstek. Nie przypominam sobie, by bohaterem bywał ktoś spoza klasy robotniczo-chłopskiej, pomimo pewnej atencji dla pierwszych Słowian. Oczywiście aparat propagandy zgnoił wszystko, co najpiękniejsze w narodowym duchu, jednak w pseudpatriotyźmie potrafił tłumy jednoczyć. Teraz bardziej internacjonalnie, z pewną szczyptą bardziej własności indywidualnej niż wspólnej. A co za tym idzie innych obowiązków, bardziej zobowiązań.
Nie tak dawno przeczytałem pewien tekst i wymowną myśl, dokładnie jej nie potrafię przytoczyć. Sens był taki…
…większość mieszkańców Polski chętnie ją odda za
akt własności konkretnej działki budowlanej…”. Tak zachowują się ludzie Bez Ziemi, bo Ziemią nie jest własnością iluś arów, a Ziemia Współwłasną jest. Z całym jej ciężarem i zarazem z czymś, czego słowa proste, a nawet rzadko poezja oddaje. Poczuciem wspólnoty i właściwości jej przynależnych. Od zarania budowanych i wywalczonych często krwawym okupem. Wyobraźmy sobie sytuację zakupu działki na Malediwach, czego byśmy nie robili, jak by nas ciepło nie przyjęto, zawsze będziemy obcy. Na tym właśnie polega logika wspólnoty, że broni własnej tożsamości i nie tak łatwo, a w zasadzie nigdy nie będziesz „Swój”. To jednak nic wobec problemu rodzimego. Nie dość, że każdy gość w naszym kraju, bez umiłowania naszej Ojczyzny, bardzo łatwo może dostać obywatelstwo polskie, to jeszcze na domiar złego liczne grupy pchają się do lombardów, by ostatnie cząstki wadzące w pochodzie do Nowego Raju zastawić.
Czy w małym miasteczku amerykańskim, czy też w metropolii pośród gąszcz „gwiaździstych sztandarów” widzimy flagę Wielkiej Brytanii, albo jakiejś unii gospodarczej ?, nie sądzę. Tu tolerancja mogłaby sobie zęby połamać. A wiele polskich dzieci popierdziela z balonikami U.E. Nucąc Odę do radości, gdy tekstu, ni melodii naszego nie znają, a co dopiero treści. No cóż ?, dzięki szczęśliwym posiadaczom działki budowlanej ( czytaj - rodzicom ), albo karty debetowej w supermarkecie są na innej ziemi. W innym Kosmosie. Bez gwiazd prawdziwych, na kolanach przed globalnymi. Ujarani ku innemu zdrowiu. Nie dziwię się zatem, ani nie żałuję ich. Tylko, że nie po drodze mi z takimi. Chcesz iść do Eurokołchozu, to droga wolna. Tylko go nam tu nie czyń i nie wprowadzaj obcych wartości. Żyć po swojemu nie oznacza, bowiem żyć bez swoich. Obcy cię przygarną, by potem złożyć na ołtarzu postępu i własnej fiksacji. Mięso armatnie zawsze tylko pociskiem zostanie i po wystrzale łuska idzie do huty. By przetopić i nowym prochem narodu zaopatrzyć.
Pamięć nie na darmo dana, jak i jej utrata, czy też mechanizm zapomnienia, wyparcia i podmiany zasobów. Na mniej frasobliwe. My ponoć czcimy klęski, winniśmy tylko sukcesy. A jak to się ma do najlepszych nauczycieli, co czczą „zagładę”, o ile nią była. Bo Feniks, jak w żadnym innym przypadku, poniósł ich na skrzydłach. Również sukcesu, że tak powiem komercyjnego. Trwałość budowana na wspólnej tragedii ma taką samą wartość, jak propaganda sukcesu. Są współzależne. Tak się jednak nam zdarzyło, że nasze klęski potrafiły się po wielu latach zamienić w sukces trwania. Obecnie idziemy w innym kierunku. Tam gdzie nie nasza kolebka.
Pomimo zaklęć i wyjątkowej „troski” o centralnie geopolitycznie położoną krainę. Rozwój cywilizacji, a co za tym idzie świata, o ile tak bym nazwał to kompulsywne zjawisko, trwające przez wieki, nie daje nam dowodu nam rozumność ludzi. Bo gdyby nawet najbardziej chore idee się ziściły, to obraz rentgenowski byłby inny. Kościec zdrowszy, a zapewne na nim pełnia ciała i umysłu istoty, a nie osobniki. A to wszystko z duszą. Dawno zatraconą. Jednak pomimo pewnych napomnień nie działamy jak starsi i jednak mądrzejsi bracia w wierze. Nic bardziej rozumnego nie ma, niż ze swoich błędów, a cudzych sukcesów naukę wyciągać. Bo przecież to jedno i to samo.
W ferworze walki o byt doczesny, wartości materialne, tracimy nie tylko z horyzontu podróży najwyższe wartości, ale i te najbliższe. Nie przytulamy się z „braku czasu” do rodzin, matek i ojców, do najbliższych. Na groby i do muzeów, do świątyń polskości chodzimy od „wielkiego dzwonu”. Do kościoła, nie czując miejsca i ducha. Spacer to już tylko dojście do celu, a nie celebracja okoliczności towarzyszących i wzrok na kamienie milowe skierowany. Gorące Kubki na łoju farbowanym wyparły prawdziwą strawę.
Przecież lepiej późno, niż wcale - lepiej zjeść obiad później, w pełnym i przynależnym obrządku, niż produkt „obiadopodobny”. W dodatku konsumowany w wątpliwym, bynajmniej nie rodzinnym lub wspólnym gronie. Obiad się je, jak każdy posiłek, przyswaja i czerpie treści, a nie wchłania na przerwie, wypiętego z kieratu osła dardańskiego, a coraz to bardzie iście polskiego. Wielkość Big Maca zachwyca głupców widzących w nim „boga”. Jaki osioł, taki też „bóg”. Co już mieszkańcy Troi przećwiczyli na własnej, oślej skórze. Takiż do dar i znak był od bogów, jak zwykle odczytany błędnie, a głos główny dały kundelki mentalne.
Szczekają, strzępią nam strój polski i podszczywają. Powołując się na postęp, niech postępują zatem w otchłań swojej beznadziejności, który pustką jest dla nich właściwy. Ciągną nas, gdyż bez ciężaru właściwego nikt ich tam nie przywita. Nie sztuką bowiem jest, gdy odchody trafiają do szamba. GóW-no musi pociągnąć za sobą to, co jeszcze treściwe.
Biegunka wszechogarniająca jeździ nam po trzewiach, by soków wszelakich, w tym i trawiennych nas pozbawić. A potem już tylko niestrawność i ogólna dysfunkcja, kiedyś zdrowego, choć nie bez pewnych przypadłości. Bo mechanizm obronny, gdy nie osłabiony, potrafi i winien wstrząsnąć całością. Póki jeszcze jad nie rozgościł się w nas na dobrze. Po pierwszym kielichu luby, by torsją śmiertelną się zakończyć.
Zatem jak wymagać, byśmy chodzili pod ramię na spacerze. Z Polską i jej wspaniałą, nie pozbawioną zapewne grzechów, historią i tradycją. Nie ma czasu, króluje „teoria względności”. Względnym jest i Polska i nasza w niej rola. Bezwzględnym jest wróg.. Posiedli barbarzyńcy bez ziemi szczególną właściwość. Przyswajanie cech, by nimi żonglować, a potem z znienacka podłożyć swoje. Mistrzowie mimikry są wśród nas.
Nie mają już znamion „Obcych”. Są nierozpoznawalni. Czasem się jednak z pewnej niecierpliwości dziejowej się wychylają. A my zamiast ich trzepnąć w łeb, ciąć mieczem, czy też szablą, która jeszcze jest. Hydrę w całości rozbroić, to my trwamy w źle pojętych interpretacjach Słowa Bożego i bez odniesienia do Praw Natury. Które winny być nie tylko palisadą Ostatniego Grodu, ale też i utraconych rubieży. Nic straconego, bowiem nie ma. Tkwimy tam jeszcze korzeniami silniejszymi niż perz najeźdźców. Jednak, gdy czas woła o sprawy wspólne, wręcz błaga, nawołuje i karci za grzech zaniechania, gdy Polska nie tylko nasze dzieci, ale i nas pyta -  „…czy Mnie jeszcze pamiętasz ?...”,  najczęściej można usłyszeć – „…czasu brak, mam tyle spraw do załatwienia…”. A czyż nie ma większej i ważniejszej sprawy niźli Polska i jej scheda. Nasz Kraj, Nasz Obowiązek i radość iście anielska, gdy łany zbóż kołyszą do snu. Byleby sen czujny i niania nasza.
Bez Polski ni teraźniejszości nie ma, ni też czasu przyszłego.
Nie o Nas ten tekst, choć po części to i nasz Rachunek Sumienia. Czujmy się też winni, ta reszta, resztówka po wykrojeniu „Polskiego Stroju” z materii właściwej, nie może zostać obstalowana na nowy garnitur. Kusy, lichy, bez butonierki i wielorzędowy, by każdy się zmieścił. Dla wielu jednak jawiący się z najwyższej półki. A to tylko kreatorzy wypuszczają kolejną serię ze skrawków. Taki Haut Couture, zarazem zdradliwa łatka do ewentualnej reperacji dziur we właściwej szacie. A potem cały ze strzępów odrzuconych. Łata na łacie to tylko patchwork.
Bardziej to Koszula Dejaniry.
Zaprzeczając aksjomatom skazujemy się na równania wątpliwe. Może nasze nie są pewne, jednak leżą na podłożu i gruncie. Tym samym są bardziej Pewną Wiarą.
I tak po mojemu… Zamiast ciągle dawać Dupy,
wreszcie zbierzmy się do Kupy ! I choć Dąbrowska budzi wiele wątpliwości, to ta myśl, być może inaczej rozumiana, jest jak najbardziej na czasie.
„…Jakby cierpienie uczyło, to Polska byłaby jednym
z najmędrszych krajów świata…” Maria Dąbrowska Zapytali czemu

Psalmy na użytek domowy - Tadeusz Nowak


Kołysali zboża i widzieli chleb,
budowali kościół - widzieli anioła,
ostrzyli żelazo i widzieli śmierć.
Lecz dopiero w wieku żubra i niedźwiedzia,
kiedy za grosz wszystkim grają pozytywki,
zapytali czemu:
kołysali zboża,
budowali kościół,
ostrzyli żelazo.

Siedzę razem z nimi i wiem, że są starzy.
Nie wie o tym zboże, kościół i żelazo.
Ostukują palcem toczący się chleb,
lecz jeśli bochenek nagle się rozchyli,
niewiedzący w sobie, z rękami na twarzy
zapytają czemu:
rozłamali chleb
i ujrzeli anioła
karmiącego śmierć.

Hejnał Wiosenny - Leszek Długosz

zielona leszczyna zieleni się trzcina
dzwonią dzwonią ptaki że to się zaczyna
hardzieją chłopaki pięknieją dziewczyny
przyznaj no się wiosno z twojej to przyczyny

wiosenko wiosenko cóżeś ty za pani
mrugniesz błyśniesz świśniesz sami zakochani
sami zakochani znowu w twej urodzie
w niebie co się chwieje w twej wiosennej wodzie

wiosenko za progiem ty już do nas przychodź
z twej nadziei nutą z zieloną muzyką
i co w sercach ciemne gorzkie i zatrute
ty to raz już rozkurz ucisz porozkruszaj

my już tak tą zimą długą skołowani
sami już nie wiemy co bardziej kochamy
czy pod powiekami sny o tobie własne
czy kwitnących tarnin twe welony jasne

ty wiosno budź w gałęziach szyn
po drogach Polska jak niech rozlega się twój jasny dzwon
w martwe ulice poleć miast i skrzydłem wiatru w okna bij
kto zwątpił i bez wiary kto w drętwocie serca tkwi od lat
twego powrotu słysząc pieśń niech rzeknie jest

oto jest dzień oto jest czas
do szczęścia nas ten raz choć raz
odwagi niech nie zbraknie nam

oto jest dzień oto jest czas
wysoko w niebo trąbko rwij A teraz jak zwykle z beczki.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 2987
Domyślny avatar

dogard

07.02.2013 16:27

trzeba tylko dodac---tych prawdziwie cierpiacych to zabijali wrogowie lub wypedzno ich z kraju.Nastepne pokolenia juz byly bez ich genetycznego przekazu.
jwp

JWP

08.02.2013 12:54

Dodane przez dogard w odpowiedzi na z Dabrowska w tej materii nie ma problemow

Witaj, dlatego też cytuję pisarkę.
Jeszcze nie jest tak źle, nie wszystkich zabito lub wypędzono. Bo skąd my ?
Tyle, że coraz więcej z importu, a także kastrują się z genów w imię postępu i dobrobyty.
Pozdrawiam
JWP
Nazwa bloga:
May you stay forever young - B. Dylan

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 73
Liczba wyświetleń: 319,620
Liczba komentarzy: 204

Ostatnie wpisy blogera

  • IV WODEWILOWY BAL NA STAWACH 2015
  • Każde narzędzie jest dobre...
  • Jak nie kijem, to demotem...

Moje ostatnie komentarze

  • Dziękuję i Pozdrawiam
  • Święta Racja. Pozdrawiam
  • Ten pojazd ma naturalne hamulce...

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Nazwiska głosujących przeciwko nazwaniu ludobójstwa...
  • Parszywa Konfidentka znów nadaje...
  • Ohydni 20-letni, oprawcy Żołnierzy Wyklętych

Ostatnio komentowane

  • , KeDyw juz dawno ustalil tak wage, jak i rodzaj metalu, w jakim wyplaca sie wynagrodzenie zasluzonym dla Polski takiego KALIBRU.
  • 3rdOf9, A demoty zwłaszcza :) Dobre!
  • JWP, Dziękuję i Pozdrawiam

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności