Kilka dni temu widziałam najbardziej groteskową scenę w historii telewizora – otóż pani z TV, ze śmiertelną powagą, przeprowadzała wywiad z panią Grodzką, tzn.: z facetem w peruce i w kiecce, próbującym mówić cienkim głosem. (Tak na marginesie - czy to nie esbecja wymyślała nazwiska w stylu - Grodzki, Powiatowy, Wojewódzki?) Groteskowość wywiadu polegała na tym, że pani z TV robiła wszystko, żeby uwiarygodnić, że nie rozmawia z Drag Queen, ani z tajską prostytutką (już niemieccy sex turyści zdążyli się połapać, że w Tajlandii 90% prostytutek, to faceci w kieckach), tylko że rozmawia z kobietą i do tego z najlepszym kandydatem na marszałka (marszałkinię?) sejmu.
A czy Polacy mają coś do powiedzenia w tej sprawie? Ja - jako polska obywatelka- nie zgadzam się, żeby jedną z najwyższych funkcji w państwie sprawował przebieraniec - były PZPR-owski aparatczyk udający dobroduszną ciotkę!
!