Można „kochać” inaczej, można żyć inaczej, nie można jednak oczekiwać, a nawet wymagać, że głos mniejszości ma przeważyć szalę normalności. Jak jednak widać ów głos stał się języczkiem uwagi. Dla najnowszej mutacji władzy, nie tylko w Polsce. Mało jeszcze przydupasów typu PSL, który miast bronić tych, co Bronią i Żywią ma aspiracje do Partii Centrowej. A nowy „strażak” już zdążył polizać rękę Pana Bronka, żeby to raz.Początkowy cytat jest wielowarstwowy, co może spowodować dysonans poznawczy. Kto jednak potrafi czytać wprost, ten się nie pogubi w meandrach nierealnej rzeczywistości. Szaleńcy to właściwie my, mieszkańcy Ziemi. Bo jak inaczej nazwać twory, które ponoć dążąc do doskonałości, degenerują się skutecznie od wieków. Gdy nienormalność aspiruje do normy i jest rozgrywana przez oszalałych nadzorców, to można się spodziewać, iż z mroku wypełzną drzemiące w nas demony.
Nie mam nic od filatelistów, cyklistów, czy też do wielbicieli mniejszej dziurki. Nie akceptuję jednak czynienia z tego światopoglądu, czy też metody na życie. Ono bardziej złożone jest niż klaser, czy ścieżka rowerowa. Gdy ograniczamy się tylko do takiego pryzmatu, czynimy krzywdę nie tylko sobie. Jakimż bowiem Dekalogiem jest Regulamin Pracowni Modelarskiej, albo też Manifest Erotyczny. O ile tak można nazwać politruckie grzebanie w d...e.
Gdy odmawia się większości prawa do decydowania, a pochyla się z zatroskaniem, a wręcz hołubi, by potem wykorzystać, jak zwykle, do walki ideologicznej typowe palce grzebalce, to dokąd zmierzamy. I jak łatwo zatraciliśmy początek drogi i wskazówki. Czy wkrótce każde odstępstwo będzie narzędziem do likwidacji ostatnich szańców. Tam gdzie jeszcze tkwią resztki zdrowego rozsądku i instynktu samozachowawczego. Patrząc do przodu w ślepym marszu do ulepszania bytu nie chronimy tyłów. A tam znienacka, choć nie bez planu uderzają tymże zainteresowani.
Kim są ?, skąd, dlaczego i po co tu przyszli ? Na to pytanie trudno znaleźć wyczerpującą odpowiedź. Jest jednak słowo klucz – ZŁO. W czystej i pozornie bezinteresowne formie, ot tak dla samego siebie i idei. O ile takowa istnieje. Bardzie dla siebie. Bo tym się różnimy od sług jego, że my bardziej nie dla siebie. Żyjemy dla innych, sami nie mamy racji bytu. Są jednak takie, coraz to częstsze przypadki, iż roi się im, że można tylko dla siebie. I to jest istota Zła i jego siła. Nic nie jest jednorodne i z tego się bierze obecność tych pierwiastków i elementów z nich stworzonych.
Nadchodzi ostatnia faza, oczywista nie w skali wieków, na ten czas jednak. Co widać po coraz to bardziej żałosny ostrzale naszych pozycji. Zawsze strzelali z GóW-na. Teraz walą już tylko rozwolnieniem. I co prawda bryzga na wszystkie strony, lecz rzadkie to i najpierw ich brudzi. Wyprzytykali się, że aż miło. I co pozostało, nieświeży oddech po breji wybigosowanej. Kto jeszcze nie widzi ich w całej czerwonej krasie, ten niech nie liczy na szalupy ratunkowe. Te i tak przez Braci Moskali niewidzialnie podziurawione.
Lep nowej wolności pozwolił zgromadzić wszelakiej maści insekty, by potem wrzucić je zogniskowane do Polskiego Domu. By kąsać i jadzić ciało uponiewierane. Zalążek dać mutacji i konfliktu genów. A tu dupa. Polska immunologia zaczyna święcić sukcesy, tylko są zbyt niebezpieczne dla światowych tendencji. A zatem nagłośnić nie nada, a wyśmiać i obsobaczyć należy. Znasz li ten kraj, gdzie kręgosłup tak silny. Wiara niezłomna i nadzieja zasypana wapnem w rowach dać mogła owoce ? Tylko gospodarzy nam zabrali w drogę bez powrotu. Zmyślne toto, nie przewidziało jednak, iż w teczkach wożąc śmierdzące, jeszcze bardziej się zaśmierdzi. A Nos Polski szczególnie wyczulony, żeby jeszcze za tym szedł rozum. Choćby i nauka wywiedziona.
Niech żywi nie tracą animuszu nawet, gdy w oczy i w zmysły wszelakie pcha się namolnie zwątpienie i wygodny ze wszechmiar zwodniczy azymut. Gdy braknie Ojca w Domu, to najstarszy Syn musi przejąć jego obowiązki. Musi dojrzeć, jak i my winniśmy to Ojczyźnie i Pamięci…Trzeba się rozejrzeć po obejściu, zagrodzie i polu. A gdy trzeba, to nie bójmy się na ten trudny czas, gdy Ojczyzna wzywa, bo nie zwyczajna prosić, wziąć nie tylko miotłę do ręki.
Jeżeli można głosami nielicznych wywieść możliwość, w imię wspólnego prawa, zabójstwa na życzenie, to może i my zgłośmy swój projekt. Nie trzeba, a nawet nie należy tracić czasu na głosowanie, w tej czy innej kwestii. Kto wie na czym stoi, ten nie czeka na kolejne "wybory". Tym bardziej, że według narracji i sondaży coraz bardziej zbliżamy się do mniejszości. Tym się jednak od nich różnimy, że w nas coś jeszcze wiele pozostało z przodków i korzeni. A w nich pustka odwieczna otulona materiałem dźwiękoszczelnym. By nie daj Boże, nie usłyszeli głosu… A ten prędzej, czy później upomni się o jednoznaczną odpowiedź.
Jako Naród, nie pozbawiajmy się tego, co winno być Fundamentem.
I nie dajmy go sobie odebrać ni zawłaszczyć.
A to się właśnie dzieje.
Gdzie Serce Twoje ?
A teraz z innej beczki.
Ostatni taki dzień - Andrzej Zaucha
Ostatni taki dzień,
Ostatnia taka noc,
A potem znowu źle,
A potem wszystko, lecz nie to.
W kolejce po własne życie
Nie chce nam już się stać,
Niech serca znużone biciem
Złapią oddech chociaż raz.
Wolniej, wolniej -
- Po co spieszyć się?
Wolniej, wolniej -
- Jutro też jest dzień!
Zdążymy jeszcze,
Na wszystko przyjdzie czas!
Zdążymy jeszcze
Pokazać swoją twarz!
Ostatni taki szał,
Ostatni taki skok,
A potem w oczach mgła,
A potem jeszcze większe zło.
Wytarte, bezdomne słowa
Puste są dawno już;
Od myśli aż pęka głowa,
Ale dalej ani rusz.
Wolniej, wolniej...
Na jedno życie
Za wiele mamy marzeń.
Na jedno życie
Dosyć mamy wrażeń.
Teraz trochę ciszej,
Teraz trochę wolniej,
Żeby wreszcie słyszeć
Stukot swoich serc.
Na jedno życie...
Ostatni taki dzień...
W kolejce po własne życie...
Wolniej, wolniej...
Na jedno życie...