11 listopada przeszły przez Warszawę cztery Marsze, z których dwa miały istotne znaczenie - marsz obozu rządzącego, zwany Prezydenckim oraz marsz obywatelski, czyli Marsz Niepodległości.
W czasie, gdy prezydent z orszakiem, na koszt podatników, przechadzał się Traktem Królewskim, jego przedstawiciel nadzorował "koordynację zabezpieczania obchodów Święta Niepodległości" przed wrogim elementem. Prezydent RP był na bieżąco informowany o działaniach policji. I nie łudźmy się, że chodziło tylko o zabezpieczenie marszu prezydenckiego. Z pisma Kozieja wynika, że prezydent miał wgląd we wszystkie działania, w tym również te dotyczące Marszu Niepodległości.
Obecność przedstawiciela prezydenta niewątpliwie wywierała presję na dowodzących pacyfikacją kontrprezydenckiego Marszu Niepodległości. Uważam, że to skandal. Nie do pomyślenia w państwie demokratycznym. Nie muszę chyba dodawać, co by się działo, gdyby taka sytuacja zdarzyła się za czasów, gdy rządził PiS.
A to pismo z podzękowaniem od Stanisława Kozieja do nadinsp. Marka Działoszyńskiego, Komendanta Głównego Policji
http://mampytanie.salon24.pl/464418,komorowski-byl-na-biezaco-informowany-o-przebiegu-pacyfikacji-mn