Czy prokurator może się mylić w takich określeniach? Remigiusz M został ujawniony w piwnicy bloku w Piasecznie przez swoją żonę, BYŁ PRZYWIĄZANY JAKBY LINĄ....
http://www.tvn24.pl/nie-…
prosze posłuchajcie co mówi prokurator w pliku wideo bo tekst TVN jest zmieniony..
Prokuratur w pliku głosowym:(...)Remigiusz M został ujawniony w piwnicy bloku w Piasecznie przez swoją żonę, BYŁ PRZYWIĄZANY JAKBY LINĄ....i.....i w wyniku...przy...żona oczywiście zawiadomiła policję i pogotowie ratunkowe, po przyjezdzie lekarza, lekarz stwierdził zgon.(TVn24)
Sekcja może byc najwcześniej jutro. Wszelkie substancje, które powodują bierne poddanie się działaniom drugich i czwartych osób znikną dziś. Działania osób trzecich zgodnie z tradycją ostatnich lat i weekendowych śmierci zostały wykluczone przed przeprowadzaniem sekcji zwłok.
Ile to już weekendowych samobójstw?
-------------------------------------------------------------------------------
Smoleńsk wciąż zbiera śmiertelne żniwo. Według informacji pochodzących od rodzin ofiar tragedii smoleńskiej Remigiusz Muś, technik pokładowy z Jaka 40, który lądował w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r. nie żyje. Według jeszcze nie potwierdzonych informacji, miał popełnić samobójstwo. Rodzinie, bliskim i znajomym należą się wyrazy głębokiego współczucia.
Chorąży Remigiusz Muś był ważnym świadkiem w sprawie wyjaśnienia tragedii smoleńskiej. Poza zeznawaniem w sprawie odgłosów w czasie ostatnich tragicznych sekund lotu rządowego Tu-154M, musimy mieć świadomość, że Remigiusz Muś był głównym świadkiem w sprawie ewentualnego fałszerstwa taśm z rządowego Tu-154M i tego, co się działo na rosyjskiej wieży kontroli lotów. Według niego, na taśmie z Jak-a 40 zostało zapisane, że rosyjski kontroler wydał załodze Jaka i Tu-154M komunikat o zejściu do 50 m. Komunikatu o tej treści nie ma ani na kopiach taśm z Tu-154M, ani na kopiach zapisów rozmów z wieży kontroli w Smoleńsku.
„Gazeta Polska” dotarła do chorążego Remigiusza Musia, technika pokładowego Jaka-40, który wylądował w Smoleńsku godzinę przed katastrofą Tu-154. Jak twierdzi Muś, rosyjski kontroler podał Jakowi-40 komendę o zejściu na wysokość 50 m, czyli poniżej przepisowej wysokości 100 m, na której podejmuje się decyzję o lądowaniu. Według chorążego, Tu-154M 101 oraz Ił-76 dostały od Rosjan taką samą komendę. Remigiusz Muś słyszał te słowa w radiostacji pokładowej. Powiedział nam: – Komenda ta dla nas, iła i tupolewa brzmiała: „Odejście na drugi krąg z wysokości nie mniejszej niż 50 m (po rosyjsku: »uchod na wtaroj krug nie mienie piatdiesiat mietrow«)”.
O ile w pojedynczym przypadku można by mieć wątpliwości, czy technik pokładowy jaka wszystko dobrze zrozumiał, o tyle mało prawdopodobne jest, by Muś przesłyszał się aż trzykrotnie. Tym bardziej że chorąży zna dobrze język rosyjski, także w specyficznych kwestiach lotniczych. Czy istnieją dowody potwierdzające wersję chorążego? Jak twierdzi Muś, komenda kontrolerów zezwalająca na zejście Iła-76 do 50 m nagrana została na magnetofonie pokładowym Jaka-40. Taka sama komenda, skierowana przez wieżę w Smoleńsku do załogi Jaka-40, powinna z kolei znaleźć się w czarnej skrzynce tego samolotu.
http://niezalezna.pl/226…
Taśmy z Jaka-40 są bardzo ważnym dowodem w sprawie tragedii smoleńskiej. Niestety od ponad dwóch lat są wciąż badane przez krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych. Pomimo tego, że jakość dźwięku jest bardzo dobra, to wciąż są przekładane terminy zakończenia ich ekspertyz.
Jeśli eksperci instytutu Sehna potwierdzą, że rejestrator z jaka, jak twierdził chor. Muś, rzeczywiście zawiera zapis tych komend, wydanych zarówno Rosjanom, jak i polskiemu tupolewowi - wątpliwe staną się wszystkie dotychczasowe wersje przebiegu korespondencji radiowej między kontrolerami lotniska w Smoleńsku, a podchodzącymi na nim 10 kwietnia do lądowania maszynami. Co więcej, podważone zostaną wszystkie ustalenia, opisane zarówno przez MAK, jak i komisję Millera, a oparte na istniejących dotychczas zapisach. Ujawnienie zapisu komend, o których mówiła załoga polskiego jaka, storpeduje też wiarygodność wszystkich trzech ekspertyz fonoskopijnych, przygotowanych w Polsce i w Rosji.
Prowadząca śledztwo w sprawie katastrofy prokuratura wojskowa potwierdziła, że zapis magnetofonu jaka został zabezpieczony natychmiast po powrocie samolotu do Warszawy, kilka godzin po katastrofie 10 kwietnia. Istotne jest to, że inaczej niż w wypadku czarnej skrzynki, zainstalowanej w Tu-154, rejestrującej ostatnie pół godziny lotu, nagranie z jaka trwa aż pięć godzin. Zamontowane w samolocie, od którego w Smoleńsku nie odstępowali polscy lotnicy, urządzenie MS-61 jest bowiem anachronicznym magnetofonem, zaprojektowanym w Związku Radzieckim w latach 60. Jako nośnik zapisu wykorzystywany jest w nim drut stalowy, co nastręcza też pewnych trudności w odtwarzaniu i filtrowaniu danych. (luty2012)
http://www.rmf24.pl/fakt…
Dziś zostały już tylko taśmy, bo główny świadek, chor. Remigiusz Muś odszedł na wieczną służbę. Apelujmy, aby taśmy jak najszybciej zostały upublicznione lub udostępnione rodzinom ofiar tragedii smoleńskiej, ku pamięci Tego, który odszedł dziś i Tych, którzy odeszli 10 kwietnia 2010 r.
http://obserwator.com/ob…
------------------------------------------------------------------------------------
Zatrzymajmy seryjnego samobójcę.
http://www.facebook.com/…
http://www.facebook.com/…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 20010
Powinniśmy zadbać o por. Wojsztyla. Może zrzucić się na prywatną ochronę?
Prokurator stwierdził, że na nagraniach rozmów z Jak-40 nie ma komendy pozwalającej zejść na wysokość 50 m. Chorąży Muś nadal jednak twierdził, że taką komendę usłyszał, choć podkreślał, że nie zna biegle rosyjskiego.
Zmierzamy zatem w kierunku hipotetycznego komunikatu PAPu z mojego poprzedniego komentarza.