Dorota Masłowska właśnie przekonała się, że "love bombing" ze strony mediów nie musi trwać wiecznie.
Chwalona, "ceniona", a może nawet "uwielbiana" na salonach, genialna obserwatorka współczesnego świata... Nagle przestaje być trendy!
------
Gazeta Wyborcza chłodno zrelacjonowała jej najnowszy wywiad dla "Rzeczypospolitej".
"Prowadzący rozmowę zapytał Masłowską również o katastrofę smoleńską. - W katastrofie smoleńskiej widzę wielkie cierpienie osobiste wielu ludzi, cierpienie, którego nie jestem w stanie zrozumieć, i o którym nie miałabym tupetu się wypowiadać - ucina pisarka. Dopytywana o incydenty pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, podkreśla: - To było bydło (...). Zrobiła na mnie ogromne wrażenie skala zbydlęcenia społeczeństwa. Było to tym bardziej przygnębiające, że wielu ludzi, sikając na znicze, miało przekonanie, że robi to w imię inteligencji i zdrowego rozsądku".
------
No tak, no tak... Po takiej niepostępowej ocenie sikających na znicze intelektualistów trudno było się spodziewać entuzjazmu recenzentów Gazety Wyborczej dla nowej książki Masłowskiej.
-----
"Nowa Masłowska. Boki zrywać? Niekoniecznie [RECENZJA]".
"Nowy Jork zamiast Polski w nowej powieści Masłowskiej. "Przyjaźń przez Facebook, sport z konsoli, seks przez kamerkę, wychowanie dzieci przez Skype'a" - tak, taka jest dziś właśnie nasza kondycja, ale, u licha, czy ktoś o tym nie wie?".
------
Pani Doroto, nie należę do wielbicieli Pani literackiego talentu. Za to zaimponowała mi Pani jako Człowiek.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3275
Kobieta ta, mimo swoich dziwnych, obcych mi poglądów, które znalazły odzwierciedlenie w jej książkach, zachowała elementarną wrażliwość. Znam wielu takich ludzi - już obrobionych przez media - wierzących w brzozę, a niedopuszczających myśli o zamachu, ale jednocześnie zniesmaczonych tymi najbardziej jaskrawymi przejawami barbarzyństwa jakie zobaczyli. To daje jakąś nadzieję im samym - nie pomogą Polsce, ale sami uchronią się od całkowitego zbydlęcenia i nie będą służyć pogardzie. Swoją drogą ciekawe - nie służą kłamstwu, nie służą prawdzie - ale mimo wszystko nie kopią ofiar i rodzin. Taka letnia, niedobra wprawdzie, ale na tle reszty, nienajgorsza postawa. Jest szansa, że jak wszystko się wyjaśni, to tacy przejrzą, staną po dobrej stronie, przeproszą za swą ślepotę.
A Wyborcza? Wiadomo, że to sekta - kto się wyłamuje, będzie sekowany.
Czyli nawet taka ....... (wstawcie taki epitet w kropki jaki wam przyszedł od razu na myśl) ma chwilę refleksji. Refleksja ta skłania ją do przemyśleń ludzkich i stawiającą ją po stronie osób myślących. Zadziwiające. Ale i pocieszające. Zatem jako katolicy nie zrzucajmy tej osobowości w nicość piekła.. niech nam się przyda w walce o lepsze jutro... Ciekaw jestem ile sama zrozumiała a na ile nie dość jasne przekazy dnia w TVN vel WSI24 jej zamotały w głowie iż front się odwraca i Donaldinio nie jest już słońcem Peru a zmierzchem Kuszebiany.