Premieru Tusku źle wygląda. Markotny jakiś, twarz sterana, w oczętach nie widać już blasku. Owszem nie stracił nic ze swej bezczelności, zwykłego draństwa, knajackiej moralności. Ale tego to się już wyleczyć nie da. Ten typ tak ma. Zawsze był tym, kim jest. Słupem. Marną, bezwolną, zastraszoną marionetką. Być może zaczął już zdawać sobie sprawę, że jest parówą. Dymaną od lat a teraz porzuconą tak, jak się porzuca wykorzystywaną i zdartą ścierę.
Kiedy Putin w Smoleńsku złapał go za dżądra, odczuwał jeszcze perwersyjną rozkosz. Zatopił się w niej bez reszty. Och jak mi dobrze, myślał, padając w objęcia, równie jak on zboczonej, kanalii.
Niestety nie przewidział, bo nie mógł, zaślepiony orgiastycznym szałem, że jak Putin raz chwyci za genitalia, to już nie puści do czasu całkowitego zeszmacenia idioty.
Teraz, po latach, uścisk Putina już nie daje ani przyjemności, ani poczucia bezpieczeństwa. Przeciwnie. Przyjemność zmienia się w ból nie do zniesienia, a poczucie bezpieczeństwa przepoczwarza się w dojmujący strach i przerażenie.
Bezczeszczenie zwłok, ofiar Zamachu Smoleńskiego, zaszywanie w ich ciałach rękawiczek i szmat, pomiesznie organów, błoto i kamienie, odcinanie guzików z mundurów polskich żołnierzy, "zamienianie ciał", szmacenie rodzin smoleńskich, ich dręcznie nie są żadnym przypadkiem, pomyłką wynikającą z ludzkiej ułomności i niedoskonałości.
Nie.
To jest właśnie uścisk Putina. Putina, który po drugiej, polskiej stronie znalazł bezwolnego ciula, który akurat był w Priwislańskim Kraju premierem. Kremlowski bandyta dobrze wiedział z kim ma do czynienia. I widział, że ma do czynienia z bezwoloną kukłą, bez twarzy, zasad, bez sumienia.
Wiedział i wie, że może zupełnie bezkarnie wskazać Polaczkom ich miejsce w szergu i wybić z głupich polskich łbów marzenia o suwerenności w jego strefie wpływów.
Wiedział i wie, że może odwdzięczyć się za Lecha Kaczyńskiego, który dla niego był ością w gardle i solą w oku. Który skutecznie blokował neoimperialne zakusy i zbrodnicze zamiary Moskwy.
Wiedział i wie, że wielcy tego świata, w imię "wyższych interesów", palcem nie kiwną w sytuacji kiedy w Warszawie rządzą karły i zdrajcy. Kiedy Polacy sami sobie wybrali najpośledniejszą żulię i najpospolitsze kanalie jako swych reprezentantów, otumanieni wieloletnią, skuteczną pracą zdrajców i agentów, pozwolili się znieprawić i zadżumić.
Tusk wie, że jest skończony. Wie, że nie ma żadnego wyjścia, że został wydymany i porzucony jak każda szmata. Że i Putin, i Merkel wykorzystali go do spodu, że już nie jest nikomu potrzebny. Że zakończył swoją misję. Że jest już nikim.
Owszem, na krajowym podwórku, będzie jeszcze, motywowany strachem zaszczutego psa, kombinował. Jeszcze przez chwilę, w samozachowaczych odruchach, zrobi wszystko by trwać przy żłobie. By dzielić, oskarżać, mącić. Ale jego los jest już przesądzony a dalsze trwanie będzie pełne konwulsji i desperacji. Pretorianie już czekają by, w odpowiednim, dla nich, momencie wbić mu nóż.
I wbiją mu nóż w plecy po rękojeść. Bo taki jest los zdrajców.
Czy jesteśmy na tę chwilę gotowi? Czy wiemy już co dalej? Czy stać nas na odzyskanie Polski?
Czy też pytanie premiera Jana Olszewskiego: "Czyja ma być Polska?" Doczeka się, po raz wtóry, tragicznej odpowiedzi narodu skarlonego, oszalałego w stadnym pędzie do nikąd. Narodu, który zdążył zapomnieć kim jest i nie umiejącego już uzasadnić sensu swego istnienia.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2638
Uważaj na tilt...bo i Ciebie złapią za dżadża :-)