W dzisiejszych czasach takie stwierdzenie powinno oburzyć. W czasach postępującej „chwały demokracji”, wolności obywatelskich, swobody wypowiedzi i bycia kim się chce i gdzie się chce, nakazywanie i zakazywanie wydaje się passe. Żeby nie powiedzieć: „be”. Przecież doskonale wiemy czego oczekuje od nas Unia. Polacy powinni być otwarci, wielokulturowi, wyrozumiali i tolerancyjni do granic absurdu. Taki ma być współczesny Polak.
Kiedyś naszą gościnność, a właściwie elity I RP – szlachty, kwitowało zdanie: postaw się a zastaw się. Z całą pewnością nie była to cecha godna upowszechnienia. Pewnie dlatego zaradni i skromni Niemcy, będący zupełnym przeciwieństwem polskiej życzliwości, uznali to za naszą narodową wadę i zaletę jednocześnie.
Niemieckiej gościnności doświadczaliśmy często w latach 70tych czy 80tych ubiegłego wieku. Polak wprawiany był w osłupienie, gdy na proszonej kolacji w BRD pojawiały się na stole: kawa i jakieś krakersy. To nie było „po naszemu”...
Dzisiaj staliśmy się niemal tacy jak Oni wtedy...
Dzisiaj chcemy być jako Oni – to znaczy Europejczycy. Jak to zwykle bywa wychodzimy na świętszych od Papieża. Nie daj Panie Boże, żeby ktoś w Europie nazwał nas dzikusami lub postkomunistycznymi bytami. No, o antysemityzmie już nie wspomnę. Mamy urzędowy nakaz bić się w piersi za Shoah. Bo jeżeli to nie my, bezpośrednio, to na naszej ziemi i przy naszym cichym przyzwoleniu mordowano Żydów. Zasadniczo można przyjąć, że to nasze narodowe wady były przyczyną eksterminacji potomków Abrahama w czasie II Wojny Światowej. Gdyby Polacy, miast ratować siebie i swoje rodziny, ruszyli na bramy Birkenau pewnie Niemcy, o przepraszam naziści, nie ośmieliliby się robić rzeczy złych (eufemizm).
Z roku na rok ta „g...o prawda”, żeby ojcem Józefem polecieć staje się jedyną. Pewnie większość z nas uwierzy lub przynajmniej nie będzie oponować, gdy absolwent liceum, profesorem zwany, mówi, że w czasie wojny bardziej bał się Polaków niż Niemców. To zresztą naturalne bo jak spojrzymy na naszych dobrodusznie wyglądających sąsiadów zza Odry trudno uwierzyć w przypisywane im bestialstwo. Nasi rodacy są z pewnością gorsi. Choćby sąsiad z klatki czy z podwórka. Jeżeli te słowa mówi ktoś medialny, to pewnie tak i było...
Tworzymy takie byty i ulegamy ich wpływom. Brniemy w przeświadczeniach o naszych słabościach, wadach i ogólnym nieudacznictwie Polaka jako bytu samoistnego.
Aż tu nagle takie głośne „BUM!” wyrywa nas z marazmu. Choć przez fakt, że programowo nie należy oglądać TVN a w szczególności jego propagandowe szczenię: TVN24, ten huk, który wciąż mam w uszach, dotyczy wyłącznie mojej osoby. Szkoda...
Otóż wczoraj wieczorem niejaki Szewach Weiss powiedział, że: ŻYD NIE MOŻE BYĆ KATOLIKIEM”. Mówił to w kontekście pytania o a państwowe ( nie chcę mówić o antypaństwowych) postawy ortodoksyjnych Żydów w Izraelu. Przypomnę, że chodzi o społeczność rygorystycznie przestrzegającą Tory ( Chasydzi), aż do granic absurdu. Nie uznają Oni państwa Izraelskiego i nie świadczą na jego rzecz powinności jak: służba wojskowa, podatki. Chcą jednak czerpać profity. Szeroko wyciągają dłoń po świadczenia na liczne, co jest ich obowiązkiem, potomstwo.
Redaktor, choć to tylko TVN24, błyskotliwie rzucił uwagę o Izraelu jako państwie religijnym. Szewach Weiss nie podjął tematu. Powtórzył tylko, że bycie Żydem pociąga za sobą wyznanie religijne. Pewnie „nie bycie katolikiem” oznacza konieczność bycia członkiem religijnej społeczności Mojżeszowej. To jest a priori formułowana powinność.
Że tak jest posłużę się przykładem.
W Turcji, to nie jest państwo religijne, każdy urodzony automatycznie zapisany zostaje jako wyznawcza Islamu. Zapewne podobnie jest w innych krajach tego regionu. Szczególnie dotyczy to państw arabskich i... jak się okazuje Izraela.
Jakie są konsekwencje takiej postawy, znanego przecież polityka, ambasadora i wykładowcy, dla Nas?
Otóż skoro Żyd nie może być katolikiem, to dlaczego polskość ma być nienormalnością? Bo dla mnie bycie Polakiem jest nierozerwalnie związane z bycie katolikiem. Choć bywa, że częściej nieudanym, to nigdy nie wstydziłem się że nim jestem. Dodam, że dzięki wyznaniu Szewach Weissa, uważam, że stwierdzenie „Polacy to katolicy” jest jak najbardziej uprawnione.. To millenium państwowości nigdy ( prócz komunistycznej skazy), nie było zaprzeczeniem istnienia Boga. Polska jest z nim nierozerwalnie związana. Sens naszej świadomości budowany był na powinności wobec Boga a później Ojczyźnie. O honorze pamiętam ale nie wiem czy wypada jeszcze o nim mówić w zrelatywizowanym świecie...
Z pewnością jest go coraz mniej. W polityce w szczególności.
Uwaga ostatnia.
Katolicyzm traktuję, z racji powszechności wyznania, za najbardziej reprezentatywną religię chrześcijańską w Polsce. Nie odmawiam praw żadnej z religii. Dotyczy to islamu czy wyznania mojżeszowego także.
Afirmacja katolicyzmu nie wyklucza bycia dobrym Polakiem gdy jest się agnostykiem. Jednak sugerowanie, że katolicyzm przeszkadza w byciu nowoczesnym Polakiem uważam za nieprawdziwe i szkodliwe. O czym przekonuje też wypowiedz Szewach Weiss'a.
Jednak wciąż mam wrażenie, że są równi i równiejsi w prawach i obowiązkach.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3776