W moim artykule z 2 kwietnia „Quo vadis ecclesia” chciałem zwrócić uwagę na specyficzną rolę narodową i społeczną, jaką spełnia kościół polski. W odróżnieniu od innych krajów katolickich kościół w Polsce był jedynym niezależnym reprezentantem polskiego narodu działającym otwarcie w sumie przez blisko dwieście lat.
Współcześnie formalnie istnieją najrozmaitsze formy reprezentowania istotnych dla życia narodu spraw, najskuteczniejszą praktycznie formą ma być reprezentacja polityczna posiadająca swoich przedstawicieli w organach władzy stanowiących prawo i wykonujących je. Tylko, że reprezentacja polityczna, a także ekonomiczna i informacyjna, a raczej dezinformacyjna zostały przejęte w spadku po PRL przez „jedynie słuszne” ugrupowania, które praktycznie wymieniają się w dyżurowaniu na straży zdobyczy uzyskanej w 1989 roku, a każda próba jakiejkolwiek zmiany jest bezwzględnie likwidowana.
Nie mogąc być pewnym zwycięstwa politycznego w ramach obowiązującej konwencji jedynym wyjściem jest tworzenie i wspieranie tych ruchów społecznych, które stwarzają szansę na uruchomienie siły kreującej nowe oblicze tej ziemi, czyli polskiej ziemi.
Taką siłą może być odrodzona „Solidarność” pod warunkiem, że porzuci swoje pseudo apolityczne stanowisko na rzecz odrodzenia narodowego w duchu chrześcijańskim i najcenniejszej tradycji narodowej.
Tego nie da się osiągnąć bez zaangażowania całego polskiego kościoła, do czego powinien się włączyć cały wierny lud, ale też i duszpasterstwo.
Chciałbym serdecznie podziękować wszystkim tym, którzy zamieścili swoje uwagi do mojej publikacji. Wszystkie są bardzo cenne, nawet te, które są wyrazem gorzkiej refleksji nad stanem kościoła powszechnego, ich bolesna wymowa świadczy o konieczności podjęcia wielkiego dzieła odbudowy moralnej świata naszej kultury. Jego pierwszą jaskółką jest ruch na Węgrzech, ale nadzieję na zwycięskie rozprzestrzenienie się może dać tylko Polska. Dlatego tak ważne i pilne jest jak najszersze zaangażowanie Polaków w tym dziele. Obowiązkiem ludzi piszących jest budzenie świadomości powagi sytuacji i potrzeby działania.
Na tym tle mam gorzką uwagę, że redakcja „niezależnej” zbyt łatwo ulega naciskowi zapotrzebowania na małe sensacyjki kosztem spraw istotnych. Mój tekst został usunięty po paru godzinach, a jako godny „dyskusji dnia” został uznany tekst na temat przepychanki między jakimiś Torańskimi, Lisami czy Bielanami. Na miłość boską, robimy tylko im reklamę, o czym zresztą już pisałem.
Przeżywamy chwile, które może zadecydują o naszej przyszłości na dziesiątki lat, a zajmujemy się głupstwami.
Apeluję już po raz nie wiem który, zajmijmy się przede wszystkim tym, co jest w tej chwili najważniejsze!
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1288