Prawidłowość „buta w drzwiach” to nazwa zjawiska polegającego na stopniowym przekonywaniu do naszych racji drugiej strony. Gdybyśmy chcieli przekonać od razu do swoich racji spotkało by nas niepowodzenie. Decyzja o przyjęciu jednego argumentu pociąga za sobą konsekwencje przyjęcia pozostałych.
Ta prawidłowość psychologiczna przychodzi mi na myśl, gdy czytam o prawie tzw. związków homoseksualnych do adopcji dzieci. Wiadomo, że jeszcze kilkanaście lat temu, gdybyśmy mieli w referendum zadecydować czy pary homoseksualne mają prawo do adopcji dzieci, zdecydowana większość była by nie tylko przeciwko, ale sama propozycja spotkała by się z publicznym oburzeniem.
By tak się nie stało postanowiono działać roztropniej. Ocieplono wizerunek homoseksualistów w mediach i usilnie lansowano hasło, że każdy (także gej), ma prawo do szczęścia. Społeczność przyjęła ten argument bardzo życzliwie, no bo kto na zdrowy rozum śmie sprzeciwiać się czyjemuś szczęściu. Osoby, które nie zgadzały się na kontrakt społeczny lub na homo-związki okrzyknięto homofobami oraz faszystami.
Faktem stały się tzw. związki partnerskie do których już zdążyliśmy się przyzwyczaić. Wkrótce jednak przestało to wystarczać i osoby w związkach partnerskich zaczęły się coraz głośniej domagać prawa do posiadania i wychowywania dzieci. Ale i to najwidoczniej nie wystarczyło. Ostatnio coraz głośniej jest na temat prawa do adopcji przez pary homoseksualne.
Zadziwiające jest to jak szybko i jak skutecznie poradzono sobie z opinią społeczną. Teraz jesteśmy przekonywani, że w takim związku będzie dzieciom dobrze a i partnerzy zrealizują się wychowawczo. W końcu kto nie chce dobra dzieci. Wiadomo homofob i faszysta. Mnie również nie podoba się ten but w drzwiach. Nawet wtedy gdy jest to ostatni krzyk mody prosto z postępowej Brukseli.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1794
Ależ chyba nikt im takiego prawa nie odmawia ale skoro są tacy normalni to niech sobie też własne dzieci rodzą.
Jak chcą się pedalić to ich bieda. Ale żeby im dzieci dawać?!!
Jak chcą mieć dzieci, to niech sobie zrobią.
A jeśli nie mają, to znaczy... że się za mało kochają!